"Przekonali Putina, że inwazja na Syrię jest pożądana i konieczna"


- Inicjatorem rosyjskiej operacji w Syrii był Teheran – uważa były doradca Władimira Putina Andriej Iłłarionow. Jego zdaniem, to pierwszy przypadek we współczesnej historii, kiedy o interwencji Rosji nie zdecydował sztab generalny w Moskwie.

Opinię Andrieja Iłłarionowa, doradcy ekonomicznego Władimira Putina w latach 2000-2005, przytacza rozgłośnia Radio Swoboda.

"Rosyjska operacja w Syrii została przeprowadzona nie dlatego, że Rosja ma pomysły, jak uratować syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. Odbyło się to w dużej mierze pod wpływem Iranu: irańskich wojskowych i służb specjalnych, które były w stanie przekonać rosyjskich dowódców wojskowych i Putina, że inwazja na Syrię jest pożądana i konieczna" – napisał na portalu radiosvoboda.org Andriej Iłłarionow.

"Irańczycy podsunęli pomysł"

Były doradca Władimira Putina zauważył, że "jest to pierwszy przypadek we współczesnej historii, kiedy inicjatorem i twórcą operacji wojskowej, prowadzonej przez ZSRR lub Rosję, nie jest sztab generalny w Moskwie".

Według Iłłarionowa, oferta Iranu wydała się Putinowi "atrakcyjną".

"Działania rosyjskiego prezydenta w ciągu ostatnich kilku lat były skoncentrowane na tym, by zachodni przywódcy, przede wszystkim prezydent USA Barack Obama, przyznali, że jest im równy" – cytuje Iłłarionowa radiosvoboda.org.

Były doradca Putina dowodzi, że "Irańczycy podsunęli rosyjskiemu prezydentowi pomysł, w jaki sposób sprawić, by Amerykanie zaczęli się liczyć z Kremlem".

Ryzyko konfrontacji

"Tym samym Rosja znalazła się w wyjątkowej dla siebie sytuacji. Po raz pierwszy od rozpadu Związku Radzieckiego jej regularne wojska, a nie tylko instruktorzy czy doradcy, pojawiły się na Bliskim Wschodzie. Po raz pierwszy także, od czasu kryzysu karaibskiego [miał miejsce w 1962 r., kiedy Amerykanie odkryli na Kubie wyrzutnie radzieckich rakiet z głowicami atomowymi – przyp. red.], rosyjskie wojska znalazły się na wspólnym obszarze działań z wojskami amerykańskimi" – napisał Iłłarionow.

"Po bolących kryzysach: berlińskim w 1961 r. [wywołanym przez ultimatum ZSRR w sprawie wycofania wojsk zachodnich z Berlina – red.] i karaibskim, do którego doszło rok później, w Moskwie i Waszyngtonie doszli do wniosku, że niezależnie od interesów należy kierować się wspólną zasadą – unikać pojawiania się regularnych wojsk obydwu państw na wspólnym obszarze działań. W tym przypadku zdecydowanie wzrasta ryzyko konfrontacji, gdyż decyzję o użyciu broni w takim miejscu podejmują nie generałowie i marszałkowie, znajdujący się w Moskwie czy Waszyngtonie, a majorzy i pułkownicy, przebywający na polu walki" - podkreślił.

Złożony charakter wojny

"W Syrii Rosja wplątała się nie tylko w wojnę cywilną, ale także religijną, stając po stronie szyitów i de facto tzw. Państwa Islamskiego. W wojnie tej Rosja została sojusznikiem sił syryjskiego reżimu Asada, Iranu, szyickiego rządu Iraku, a także Hezbollahu. Siłom tym sprzeciwia się koalicja 65 krajów. Rosja została wciągnięta w wojnę, która ma bardzo złożony charakter. Z informacji, które do nas docierają, wynika, że atak syryjskich sił rządowych, wspieranych przez Iran i Hezbollah, zwolnił tempo i nie daje efektów, oczekiwanych w Damaszku, Teheranie i Moskwie. Postęp w tempie dwóch-trzech kilometrów dziennie, i to tylko w niektórych obszarach, śmierć dwóch irańskich generałów – to nie jest to, czego spodziewał się Putin" - zaznaczył Iłłarionow.

Prognozuje, że Rosja będzie dążyła do wycofania się z operacji w Syrii. I podkreśla, że Moskwa uzależni decyzję w tej sprawie od wyników wojny lub osiągniętego porozumienia ze Stanami zjednoczonymi, np. w kwestii podziału strefy wpływów na arenie międzynarodowej.

[object Object]
Wielu Syryjczyków wymaga pilnej pomocy humanitarnejReuters
wideo 2/22

Autor: tas / Źródło: Radio Swoboda

Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru

Tagi:
Raporty: