IED i samobójcze zamachy. Niepokonani od 10 lat


Przed 10 laty wydawało się, że przeszli już do historii. Rozgromieni przez Amerykanów i ich sojuszników talibowie po kilku latach jednak się odrodzili i są coraz groźniejsi. Międzynarodowa koalicja nie potrafi sobie poradzić z partyzancko-terrorystycznymi metodami walki islamistów: zamachami przy użyciu improwizowanych ładunków wybuchowych (IED) czy samobójczymi atakami.

TALIBOWIE ZABILI 5 POLSKICH ŻOŁNIERZY - czytaj więcej

W ostatnich latach partyzantka talibów odrodziła się. Islamiści zagrażają już nie tylko centralnym władzom w Kabulu, ale grożą też destabilizacją Pakistanu, na którego pograniczu znajdują bezpieczne bazy.

Arabista prof. Bogusław Zagórski o kontrofensywie talibów (wypowiedź z 4 listopada). TVN24
Arabista prof. Bogusław Zagórski o kontrofensywie talibów (wypowiedź z 4 listopada). TVN24TVN24

W wielu rejonach Afganistanu panuje dziś faktyczne dwuwładza. W dzień rządzą władze afgańskie wspierane przez siły ISAF, w nocy do wsi i miasteczek wchodzą talibowie. Pod tą nazwą kryje się wiele organizacji i grup rebelianckich, od pasztuńskich talibów wiernych Szurze (Radzie) z mułłą Omarem na czele, przez siatkę Hakkaniego, po Islamski Ruch Uzbekistanu (IMU).

Klęska i odrodzenie

7 października 2001 rozpoczęła się inwazja na Afganistan. W ciągu dwóch miesięcy reżim talibów runął pod naciskiem Amerykanów i ich sprzymierzeńców. Wydawało się, że wojna zakończyła się pełnym zwycięstwem. Na czele nowych władz stanął prezydent Hamid Karzaj, przy pomocy koalicji międzynarodowej rozpoczęto odbudowę Afganistanu.

Przez pierwsze trzy lata po obaleniu Talibanu zbrojna aktywność islamistów w Afganistanie była minimalna. Także dlatego, że stracili społeczne poparcie na skutek swoich radykalnych rządów. Amerykanów witano więc jak wyzwolicieli. Z upływem czasu jednak nastawienie dużej części mieszkańców kraju zaczęło się zmieniać. Narastało rozczarowanie nowymi skorumpowanymi i często nieudolnymi rządami w Kabulu. Nie widać było obiecanej szybkiej poprawy sytuacji gospodarczej. Wielu Afgańczyków zwróciło się przeciwko zagranicznym żołnierzom, gdy ci zaczęli niszczyć uprawy maku – dla wielu jedyne źródło dochodu.

Dlatego aktywność talibów, których nigdy nie udało się do końca zniszczyć, zaczęła narastać. Nie podejmowali już jednak otwartej walki z lepiej wyszkolonymi i uzbrojonymi wojskami ISAF i US Army. Przyjęta przez islamistów partyzancka taktyka walki okazała się na tyle skuteczna, że do dziś Afganistan jest polem wojny.

Ofensywa z południa

W ciągu 2006 roku talibowie odbudowali swoje wpływy na większości terytorium południowego Afganistanu – zwłaszcza w prowincjach Zabul, Kandahar i Helmand. Z miesiąca na miesiąc rozszerzali swoją aktywność na inne obszary kraju. W 2008 roku zaczęli atakować już także na północ od Kabulu.

Siły koalicji koncentrowały się często na celach militarnych, a nie stabilizacji i rozwoju Afganistanu. Utrzymywanie się biedy, wszechobecna korupcja wśród administracji afgańskiej oraz powrót milionów uchodźców z Iranu i Pakistanu podsycały ogień rebelii.

Siły koalicji nie zdołały zapobiec rozlaniu się rebelii z pakistańskiego pogranicza. Z plemiennych terytoriów Bajaur i Mohmand rebelianci przenikają do afgańskiej prowincji Kunar. Z pakistańskiego Beludżystanu – do południowych prowincji Afganistanu.

Po ogłoszeniu przez Obamę znacznego zwiększenia liczby wojsk w 2010 r. (strategia „troop surge”), siły koalicji zdołały wyprzeć talibów z ich bastionów w Kandaharze i Helmand. Ale rebelia rozprzestrzeniła się na inne obszaru: wokół Kabulu i nawet dotychczas spokojne prowincje na północy kraju.

Niewygodny przeciwnik

Talbowie unikają starć z żołnierzami ISAF w otwartym polu. Samobójcze zamachy bombowe mają mieć na celu przede wszystkim zastraszenie. Najczęściej natomiast rebelianci atakują konwoje i patrole sił koalicji z zasadzki. Zakładają na drogach zdalnie sterowane ładunki wybuchowe (IED), a po eksplozji często ostrzeliwują zaatakowany konwój.

Są coraz trudniejszym przeciwnikiem. Ich szeregi w coraz większym stopniu zasilają przeszkoleni w terrorystycznych metodach walki ochotnicy z Pakistanu. Pakistańska armia w tym nie przeszkadza, a według wywiadu amerykańskiego, wręcz pomaga.

Perspektywa wycofania z Afganistanu części kontyngentu amerykańskiego i zredukowany budżet wojenny USA nie nastrajają optymistycznie. Na wschodzie kraju, gdzie walki nasiliły się w ostatnim roku, wojskowi spieszą się z rozpoczęciem ofensywy, zanim nastąpi planowane wycofanie części amerykańskich sił. Tam też armia USA będzie musiała poradzić sobie z najtrudniejszą sytuacją.

W południowym Afganistanie amerykańscy dowódcy wojskowi koncentrują się już tylko na utrzymaniu terytorium wydartego przez ostatnie dwa lata talibom. W Kabulu dyplomaci USA starają się przywrócić do życia rozmowy pokojowe.

Źródło: tvn24.pl