Pekin "absolutnie nie ma planu" interwencji. Wyciekło nagranie z szefową władz Hongkongu


Rząd Chin nie zamierza wysyłać wojska na ulice Hongkongu. Pekin dba o międzynarodowy wizerunek kraju - wynika ze słów szefowej hongkońskich władz Carrie Lam. Fragmenty jej wypowiedzi ze spotkania z biznesmenami za zamkniętymi drzwiami opublikowała w poniedziałek agencja Reutera. - Gdybym miała wybór, to po pierwsze bym się zwolniła - powiedziała Lam na nagraniu. We wtorek zaprzeczyła jednak, by chciała podać się do dymisji.

Zdaniem Lam władze ChRL zdają sobie sprawę, że interwencja w Hongkongu mogłaby poważnie nadszarpnąć reputację Chin. - Dbają o międzynarodowy wizerunek kraju. Dużo czasu zajęło Chinom zbudowanie takiego międzynarodowego wizerunku, aby niektórzy mówili, że to nie tylko duża gospodarka, ale duża i odpowiedzialna gospodarka. Więc porzucenie wszystkich tych pozytywnych zmian zdecydowanie nie leży w ich planach - powiedziała.

- Mogę was zapewnić, że Pekin nie ustalił terminu (…) Ani oni, ani my, nie oczekujemy, że będziemy w stanie to rozwiązać przed 1 października - powiedziała na nagraniu Lam. Oceniła również na podstawie "własnego wyczucia sytuacji i poprzez dyskusje", że rząd centralny "absolutnie nie ma planu" wysyłania Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW) do Hongkongu.

Według Lam chiński rząd jest skłonny przeczekać protesty bez krótkoterminowego rozwiązania.

"Dzisiaj bardzo ciężko mi nawet wyjść z domu"

Lam powiedziała również, że gdyby mogła, ustąpiłaby z funkcji w związku z zamieszaniem, do jakiego doprowadziła. - Doprowadzenie przez szefa administracji do tak wielkiego zamieszania w Hongkongu jest czymś niewybaczalnym - mówi na nagraniu Lam. - To po prostu niewybaczalne. Gdybym miała wybór, to po pierwsze bym się zwolniła, po szczerych przeprosinach ustąpiłabym z funkcji - dodała łamiącym się głosem.

Zasugerowała też, że jej możliwości rozwiązania kryzysu są bardzo ograniczone, ponieważ sprawa trwających w Hongkongu protestów stała się dla rządu centralnego kwestią suwerenności i bezpieczeństwa narodowego, zwłaszcza w kontekście narastających sporów z USA.

- Dzisiaj bardzo ciężko mi nawet wyjść z domu. Nie wychodzę na ulicę, nie chodzę do centrów handlowych, nie mogę iść do fryzjera, nie mogę robić niczego, bo zaraz w sieci pojawi się informacja o tym, gdzie przebywam. Natychmiast pojawi się tam tłum młodych ludzi ubranych w czarne koszulki i maski, którzy będą na mnie czekać - dodała Lam.

Lam: nie zamierzałam ustąpić z funkcji

Nagranie, do którego dotarli dziennikarze agencji Reutera, wykonano w ubiegłym tygodniu podczas jednego ze spotkań Lam z przedsiębiorcami. Troje uczestników tego spotkania potwierdziło brytyjskiej agencji, że szefowa hongkońskich władz wypowiadała się w ten sposób.

W odpowiedzi na pytanie o tę sprawę rzecznik Lam oświadczył, że w ubiegłym tygodniu wzięła ona udział w dwóch wydarzeniach z udziałem przedstawicieli biznesu, ale ponieważ miały one charakter prywatny, nie może on komentować wypowiedzi, jakie na nich padały.

Sama Lam odniosła się do sprawy we wtorek. Przekazała, że nie planowała zrezygnować z funkcji, by rozwiązać kryzys polityczny w Hongkongu. Jak dodała, jest bardzo rozczarowana z powodu wycieku materiału z jej prywatnego spotkania.

Kontrowersyjny projekt i największy kryzys od lat

W Hongkongu od prawie trzech miesięcy trwają masowe antyrządowe protesty. Często dochodzi do starć z policją, w których ranne zostały już setki osób, a setki innych zatrzymano. Fala demonstracji uznawana jest za największy kryzys polityczny w Chinach od czasu protestów na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 roku.

Władze w Pekinie dawały do zrozumienia, że mogą stłumić protesty przy użyciu wojska, a oddziały Zbrojnej Policji Ludowej ćwiczyły w pobliżu granicy z Hongkongiem. Niektórzy komentatorzy oceniali, że Pekinowi zależy na rozwiązaniu problemu przed uroczystymi obchodami 70. rocznicy proklamacji ChRL, która przypada na 1 października.

Pierwotną przyczyną protestów w Hongkongu był forsowany przez Lam projekt nowelizacji prawa ekstradycyjnego, który przewiduje m.in. możliwość odsyłania podejrzanych do Chin kontynentalnych. Z czasem do postulatu wycofania tego projektu dołączyło żądanie niezależnego śledztwa w sprawie brutalności policji i demokratycznych wyborów lokalnych władz.

W wystąpieniach publicznych szefowa władz Hongkongu wielokrotnie zapewniała, że projekt nowelizacji prawa "jest martwy", ale odmawiała odpowiedzi na pytanie, czy do jego formalnego wycofania potrzebowałaby zgody władz w Pekinie.

HongkongPAP/Maciej Zieliński

Autor: ft\mtom / Źródło: PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: