"To ma zostać między tobą a mną". Aktorka oskarża Weinsteina o gwałt

Źródło:
PAP, Reuters

Aktorka Annabella Sciorra, znana między innymi z serialu "Rodzina Soprano", zeznała w czwartek przed nowojorskim sądem, że producent filmowy Harvey Weinstein miał przed ponad 25 laty zgwałcić ją w jej mieszkaniu w Nowym Jorku.

Od środy przed sądem w Nowym Jorku trwa rozprawa ws. przestępstw na tle seksualnym, jakich miał się dopuścić producent filmowy, laureat Oscara, Harvey Weinstein. Producent nie przyznaje się do winy.

Annabella Sciorra zeznała, że zimą 1993-1994 roku wpuściła Weinsteina do swego mieszkania na Manhattanie, po czym mężczyzna zaatakował ją, gdy zorientował się, że nikogo więcej nie ma w domu. Aktorka, jak zeznała, próbowała uciec do łazienki i walczyła z Weinsteinem, ale bez powodzenia. - Czułam się obezwładniona - wyjaśniła sędziom przysięgłym 59-letnia obecnie Sciorra, wskazując na posturę Weinsteina. - Żałowałam, że otworzyłem drzwi - powiedziała. Jak dodała o zdarzeniu nie powiadomiła nikogo, nie zgłosiła też sprawy na policji, nie poszła do lekarza.

Według zastępcy prokuratora okręgowego na Manhattanie Meghan Hast, Sciorra była w następstwie gwałtu pod wpływem szoku. Schudła, straciła beztroską osobowość, nadużywała alkoholu i wielokrotnie chciała się okaleczyć.

"To ma zostać między tobą a mną"

Aktorka zeznała, że w kilka tygodni po incydencie doszło do konfrontacji z producentem i jak oceniła jego odpowiedź zabrzmiała groźnie. - Tak (jak ty - red.) mówią wszystkie miłe katolickie dziewczyny (…). To ma zostać między tobą a mną - miał ją ostrzec hollywoodzki potentat.

Sciorra widziała go jeszcze kilkakrotnie m.in. w Londynie i Paryżu. Zagrała nawet w filmie produkcji jego firmy Miramax, z czego - jak zapewniła - nie zdawała sobie sprawy przed rozpoczęciem zdjęć. Jak podkreśliła, nie przypomina sobie, by Weinstein pojawił się wtedy na planie filmowym.

Jak wskazała agencja Reutera, oskarżenia dotyczące wydarzeń sprzed 25 lat uległy już przedawnieniu, w związku z czym Sciorra nie mogła wnieść osobnego aktu przeciw Weinsteinowi, natomiast jej zeznania mają pokazać do jakichś czynów zdolny był producent.

"Mam nadzieję, że Harvey ma dla mnie pracę"

Obrońcy Weinsteina zakwestionowali wiarygodność Sciorry. Odtworzyli m.in. nagranie programu telewizyjnego Davida Lettermana z roku 1997. Aktorka mówiła tam wówczas, że cieszy się "złą reputacją" w związku z kłamstwami, jakich dopuściła się w wywiadach prasowych. Jak przyznała zmyślała "różne historyjki", gdy pytana o życie osobiste czuła się nieswojo.

Adwokatka Weinsteina Donna Rotunno podkreśliła, że aktorka zbyt często zasłania się niepamięcią. Jak mówiła, w sierpniu 2017 roku aktorka wyznała na swym koncie w Instagramie, że nie ma pieniędzy. "Mam nadzieję, że Harvey ma dla mnie pracę" - miała napisać wtedy Sciorra. Drugi obrońca producenta, Damon Cheronis zapowiedział wezwanie przed sąd przyjaciółki aktorki. Zrobiłam "szaloną rzecz i uprawiałam seks z Harveyem Weinsteinem" - miała wyznać swej przyjaciółce Sciorra, twierdząc, że seks był za obopólną zgodą.

Sprawa producenta zapalnikiem dla ruchu #MeToo

Annabella Sciorra po raz pierwszy o gwałcie, którego miała paść ofiarą, poinformowała w roku 2017 na łamach magazynu "New Yorker". Od tamtego czasu ponad 80 kobiet, w tym kilka znanych aktorek, obwiniało Weinsteina o molestowanie seksualne. Sprawa będzie się jednak koncentrować na oskarżeniach dwóch kobiet. Pierwsze dotyczy oskarżenia o gwałt w hotelu na Manhattanie w 2013 roku - w tym przypadku domniemana ofiara pragnie zachować anonimowość. Drugim zarzutem jest wymuszenie w 2006 roku przez Weinsteina w jego apartamencie aktu seksualnego na swojej asystentce Mimi Haleyi.

Rozgłos wokół sprawy Weinstein doprowadził w 2017 roku do intensyfikacji ruchu #MeToo. Skierowany jest przeciw nadużyciom seksualnym w miejscu pracy ze strony wpływowych mężczyzn. Doprowadziło to do złamania wielu karier.

Źródło: PAP, Reuters

Autorka/Autor:ft\mtom