Kolegium elektorów, składające się z 300 członków, wybierze w sobotę prezydenta Gruzji. Nastąpi to po 16 dniach masowych, proeuropejskich protestów, jakie ogarnęły kraj. Jedynym kandydatem, wysuniętym przez partię rządzącą Gruzińskie Marzenie, jest polityk i były piłkarz Micheil Kawelaszwili. Wybór wywołał ostrą krytykę ze strony opozycji oraz urzędującej głowy państwa. Prozachodnia Salome Zurabiszwili, która wspiera demonstrujących, zapowiedziała, że nie opuści urzędu i nie uzna wyboru nowego prezydenta.
Przewodniczący parlamentu gruzińskiego Szalwa Papauszwili poinformował, że wybór prezydenta odbędzie się w sali posiedzeń od godz. 9 do 14 czasu lokalnego (godz. 6 do 11 czasu polskiego). Krótko po głosowaniu zbierze się Centralna Komisja Wyborcza, która jeszcze w sobotę ogłosi nazwisko prezydenta.
To pierwszy raz, gdy prezydent Gruzji nie jest wyłaniany w wyborach bezpośrednich. Zgodnie z przyjętymi w 2017 roku poprawkami do konstytucji, głowę państwa wybiera specjalne kolegium wyborcze, składające się z parlamentarzystów oraz przedstawicieli władz lokalnych.
Papauszwili podał, że rządząca partia Gruzińskie Marzenie (GM) ma 211 elektorów, 69 to przedstawiciele partii opozycyjnych. Pozostałe 20 miejsc należy do Zgromadzenia Ludowego Abchazji, której członkowie nie mają przynależności partyjnej.
Oczekuje się, że sobotnie głosowanie wywoła kolejne antyrządowe protesty.
Jedyny kandydat
53-letni Kawelaszwili to polityk związany z GM oraz były członek gruzińskiej reprezentacji w piłce nożnej i były zawodnik klubów krajowych i zagranicznych, w tym Manchesteru City. Jest on jednym z liderów ruchu Siła Narodu, który oficjalnie odłączył się od GM. W październikowych wyborach parlamentarnych startował z listy rządzącego ugrupowania.
W przemówieniu wygłoszonym z okazji przyjęcia nominacji Kawelaszwili zobowiązał się do zjednoczenia Gruzji, oskarżając jednocześnie ustępującą prezydentkę o "obrazę i ignorowanie" praw konstytucyjnych.
Cztery główne grupy opozycyjne nie uznają kandydatury Kawelaszwilego i zbojkotowały parlament, twierdząc, że wybory przeprowadzone w październiku zostały sfałszowane.
Antyrządowe protesty i polityczny chaos
Od 28 listopada w całej Gruzji trwają antyrządowe protesty. Gruzini sprzeciwiają się polityce Gruzińskiego Marzenia, które zawiesiło rozmowy o wstąpieniu kraju do Unii Europejskiej do 2028 roku. Demonstracje to oddolna inicjatywa społeczna, odbywają się bez przemówień. Partie opozycyjne podały, że nie organizują tych wystąpień, a ich przedstawiciele nie zabierają tam głosu.
Opozycja, po wyborach parlamentarnych 26 października i wygranej GM, ogłosiła, że nie przyjmuje mandatów deputowanych i domaga się rozpisania nowego głosowania w związku z nieprawidłowościami podczas głosowania.
Prozachodnia prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili, która wspiera demonstrujących, także nie uznała wygranej GM i zaapelowała o powtórzenie wyborów parlamentarnych. Zapowiedziała też, że nie opuści urzędu i nie uzna wyboru nowego prezydenta.
Premier kraju Irakli Kobachidze oskarżył Zurabiszwili o próbę zaszkodzenia interesom Gruzji, twierdząc, że gdy 29 grudnia jej kadencja dobiegnie końca, będzie musiała przejść na emeryturę. - Mamy bardzo silne instytucje państwowe, więc na pewno nie będziemy mieli trudności z pełną kontrolą nad sytuacją - powiedział w piątek.
Na 29 grudnia zaplanowana jest inauguracja nowego szefa państwa
Źródło: PAP, BBC
Źródło zdjęcia głównego: Reuters