Zmarł pobity gej. Wcześniej zabójca wyszedł na wolność


Białoruski gej, ciężko pobity w ubiegłym roku przez byłego nauczyciela, zmarł w mińskim szpitalu – poinformował były szef organizacji obrony praw człowieka GejBiełaruś Siarhiej Androsienka. Zabójca wyszedł w tym roku z więzienia na mocy amnestii.

Michaił Piszczeuski, który nie ujawniał się ze swoimi preferencjami seksualnymi, został pobity w maju zeszłego roku, gdy wychodził z klubu, gdzie odbywało się spotkanie gejowskie. Wychodzących uczestników spotkania zaczęli obrażać stojący w pobliżu młodzi ludzie, po czym doszło do rękoczynów.

Uderzył głową o chodnik

Napastnicy, w tym były nauczyciel wychowania fizycznego Dźmitry Łukaszewicz, który pobił Piszczeuskiego, zbiegli z miejsca zdarzenia i z bramy sąsiedniego domu obserwowali przyjazd milicji. Sprawcę samodzielnie zatrzymał jeden ze świadków i przekazał milicji.

Piszczeuski, który po uderzeniu przez Łukaszewicza upadł i uderzył głową o kant chodnika, trafił do szpitala w stanie śpiączki. Według słów jego siostry utworzyły mu się krwiaki i trzeba było mu wyciąć część mózgu. Przez blisko miesiąc przebywał w szpitalu, po czym leżał w domu.

W październiku ubiegłego roku sąd w Mińsku uznał Łukaszewicza za winnego i skazał go na 2 lata i 8 miesięcy kolonii karnej z dwóch artykułów: o świadomych działaniach poważnie naruszających porządek publiczny z użyciem przemocy oraz o spowodowaniu ciężkich obrażeń przez nieostrożność. Jednakże 20 sierpnia bieżącego roku sprawca został zwolniony na mocy amnestii.

"Motyw nienawiści nie zwiększa winy"

"Nie ma żadnej tolerancji" – napisał o dramacie Piszczeuskiego i jego śmierci Androsienka na Facebooku – "Jest złość. Wylewa się w postaci takich tragedii jak ta, która spotkała naszego przyjaciela. Mnóstwo operacji, wsparcie przyjaciół, modlitwy, starania dziesiątek ludzi. Ale skończyło się tak, jak się skończyło".

Androsienka zwrócił uwagę w Radiu Swoboda, że sprawca przyznał, iż powodem jego działań był przypuszczalny homoseksualizm napadniętego, ale sąd mimo to uznał, że spowodował on obrażenia przez "nieostrożność".

- To pokazuje, że motyw nienawiści nie zwiększa winy, jeśli przestępstwo jest popełniane wobec geja. To, że Łukaszewicza wypuszczono tak szybko na mocy amnestii, gdy Michaił był jeszcze w bardzo ciężkim stanie, pokazuje słabości białoruskiego tak zwanego sądownictwa. (Obrońca praw człowieka) Aleś Bialacki za pomaganie ludziom przesiedział więcej, a (opozycjonista) Michaił Statkiewicz jeszcze więcej za swoje przekonania polityczne – podkreślił Androsienka.

Autor: mm//gak / Źródło: PAP