Rząd twierdzi, że wygrał Bongo. Demonstranci podpalili parlament

Rząd ogłosił zwycięstwo BongoWikipedia | Chatham House

Demonstranci podpalili część gmachu parlamentu w stolicy Gabonu, Libreville - podał Reuters, powołując się na świadków. To reakcja na ogłoszenie przez rząd, że w sobotnich wyborach na ponowną siedmioletnią kadencję wybrany został prezydent Ali Bongo.

- Demonstranci weszli od tyłu i popalili Zgromadzenie Narodowe. Część budynku stoi w płomieniach - powiedział anonimowy świadek. Dodał, że na miejsce przyjechała straż pożarna.

Minister spraw wewnętrznych Pacome Moubelet-Boubeya podał wcześniej ostateczne wyniki sobotniego głosowania, zgodnie z którymi Ali Bongo dostał 49,8 proc. głosów, a jego konkurent Jean Ping 48,2 proc. głosów. Różnica między oboma kandydatami to niecałe 5,6 tys. głosów.

Opozycyjni członkowie centralnej komisji wyborczej (Cenap) nie uznali podanych oficjalnie wyników. Ich zdaniem doszło do fałszerstw i nadużyć w trakcie wyborów i po nich.

Delegaci reprezentujący Pinga kontestują wyniki w prowincjach kraju zamieszkanych przez lud Teke, z którego wywodzi się Bongo. Według protokołów uzyskał on tam blisko 99,5 proc. głosów przy frekwencji sięgającej 99,9 proc. W obliczu takiego wyniku wyborów, który grozi społecznymi protestami i rozruchami, w Paryżu (Gabon jest byłą francuską kolonią) rzecznik MSZ zwrócił się do gabońskich władz o zapewnienie "przejrzystości i bezstronności w publikacji wyników", a także sprawiedliwego rozpatrzenia odwołań i protestów wyborczych. Z kolei szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini opowiedziała się za publikacją wyników z wszystkich lokalnych komisji wyborczych, a nie tylko wyników w skali całego kraju. W oczekiwaniu na wyniki wyborów zwiększono obecność policji i wojska w stolicy kraju Libreville.

Protesty przeciwko Bongo

Ali Bongo objął prezydenturę w 2009 r., kiedy to powyborcze protesty spustoszyły gospodarczą stolicę kraju, Port-Gentil. Doszło wtedy do zabójstw, plądrowania budynków i podpalenia francuskiego konsulatu. Wcześniej Gabonem rządził jego ojciec Omar, który na tym stanowisku spędził ponad 40 lat, ustanawiając światowy rekord politycznej długowieczności w krajach, które oficjalnie nie są monarchiami. Ali Bongo dystansuje się od ojca-kleptokraty. Obiecuje zmniejszyć przepaść w kraju między bogaczami i biedotą. W obliczu niskich cen ropy chce przede wszystkim uniezależnić Gabon od dochodów z jej sprzedaży (obecnie stanowi ona 75 proc. bogactwa kraju). Zakłada plantacje kauczuku i palm, żeby pozyskiwać z nich olej, obiecując zwolnienie z podatków i ceł, ściąga do kraju zagranicznych inwestorów, rozkręca turystykę (jedna piąta powierzchni kraju została oddana pod parki narodowe).

Autor: mtom / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia | Chatham House