Funkcjonariusz Kasprzak uratował 7 osób, sam utonął


Nowojorski policjant polskiego pochodzenia Artur Kasprzak stał się bohaterem amerykańskich mediów. Mężczyzna uratował siedmiu członków swojej rodziny z zalewanej przez wodę piwnicy, ale sam utonął.

Kasprzak jest jedną z 22 ofiar huraganu Sandy w Nowym Jorku. Policjant w momencie nadejścia żywiołu był po służbie i przebywał z rodziną w domu na Staten Island. Wraz z bliskimi schronił się w piwnicy, prawdopodobnie w celu uniknięcia niesionych wiatrem przedmiotów.

Schronienie stało się pułapką

Zagrożeniem okazały się być jednak nie latające gałęzie czy znaki, ale spiętrzone wody Atlantyku i deszcz, które w środku nocy zaczęły zalewać okolicę domu Kasprzaka. Piwnica stała się śmiertelną pułapką.

Policjant zaczął działać i kazał swojej siedmioosobowej rodzinie jak najszybciej przejść na strych domu. Wszyscy zgromadzeni w piwnicy, w tym partnerka Kasprzaka i jego 15-miesięczny syn, wydostali się z zalewanego pomieszczenia.

Po umieszczeniu rodziny na strychu, Kasprzak oznajmił, że wróci się do piwnicy jeszcze raz sprawdzić, czy nikt tam nie został. Wtedy widziano go po raz ostatni żywego.

Koniec służby

Zaniepokojona zniknięciem rodzina zadzwoniła po ratowników, ale ci z powodu wody i pozrywanych linii energetycznych nie mogli się przedostać do podtopionego domu. Udało im się to dopiero nad ranem, gdy poziom wody opadł. Strażacy znaleźli ciało policjanta w zalanej piwnicy.

Kasprzak miał 28 lat i był nowojorskim policjantem od sześciu. - To był świetny facet. Miły, profesjonalny i pracowity. Wiadomość o jego śmierci łamie serce - stwierdził dowódca Kasprzaka, inspektor Edward Winski.

Autor: mk//gak / Źródło: Huffington Post

Raporty: