Więzienie dla matki dżihadysty za "finansowanie terroryzmu"


Na dwa lata pozbawienia wolności została skazana w czwartek w Paryżu Nathalie Haddadi - matka dżihadysty, którą oskarżono o "finansowanie terroryzmu" poprzez przesyłanie synowi pieniędzy w okresie, w którym był on związany z tak zwanym Państwem Islamskim (IS).

Adwokat Haddadi, Herve Denis, już złożył apelację od wyroku orzeczonego wobec matki Belabbasa Bounagi, gdyż uważa decyzję sądu za "niesprawiedliwą i bezzasadną". Jej młodszego syna, Tarika, i najlepszego przyjaciela zmarłego dżihadysty, Soulimana Hamoutena, również skazano w tej sprawie za przesyłanie mu pieniędzy. Tarik został skazany na rok więzienia w zawieszeniu, a Hamouten na trzy lata z nakazem natychmiastowego aresztowania.

"Wyrok spowodował, że stałam się terrorystką"

Trybunał Karny nie nakazał jednak natychmiastowego aresztowania matki dżihadysty, tak jak to było w przypadku ostatniej rozprawy, 5 września. Wówczas prokurator zażądał dla niej osiemnastu miesięcy pozbawienia wolności i natychmiastowego aresztowania.

Sąd ustalił, że skazana była świadoma swoich czynów.

- Jestem przepełniona złością. Wyrok spowodował, że stałam się terrorystką. To był proces matki, która próbowała pomóc swojemu dziecku. Wierzyłam mu - tymi słowami skazana skomentowała wyrok tuż po opuszczeniu sali sądowej.

Sędziowie mieli za zadanie zweryfikować, czy 43-letnia Haddadi zdawała sobie sprawę z planów syna w 2016 roku, kiedy przyłączył się on do grupy dżihadystów wspierających IS.

Haddadi stanowczo odrzuca postawione jej zarzuty.

- Straciłam syna w dramatycznych okolicznościach, muszę poradzić sobie ze smutkiem, a do tego prowadzi się jeszcze wobec mnie proces, to skandaliczne - mówiła tuż przed pierwszym procesem Haddadi francuskiej rozgłośni radiowej Europe 1.

Mówił, że został napadnięty

Syn kobiety miał zradykalizować się podczas pobytu w areszcie w Strasburgu w 2015 roku. Kiedy go opuścił, Haddadi próbowała oderwać go od środowiska, ale mężczyzna wyjechał do Malezji. W 2016 roku przesłał jej zdjęcia z Kuala Lumpur. Poinformował matkę, że został napadnięty, i zażądał od niej pieniędzy. Haddadi w kilku przelewach wysłała mu ponad 2 tysięcy euro.

- Miał wypadek, skończył w szpitalu ze szwami... Okradli go. Pomogłam mu, wysłałam pieniądze, aby miał co jeść, by mógł powrócić do Francji - powiedziała Haddadi. - Nie przyszło mi nawet do głowy, że w pewnym momencie przyłączy się do (tak zwanego - red.) Państwa Islamskiego - dodała. - Nigdy nie wysyłałam pieniędzy do Syrii czy Iraku – zapewniała.

"Gratulacje, twój syn nie żyje"

Przez pewien czas Bounaga nie dawał znaku życia. W 2016 roku zadzwonił do Haddadi z Syrii, mówiąc: "Mamo, kocham cię, ale kocham Boga bardziej niż ciebie" – mówiła Haddadi w wywiadzie dla francuskiej stacji telewizyjnej France 3.

Niedługo potem Haddadi otrzymała telefonicznie informację, że jej syn nie żyje. - Powiedziano mi: gratulacje, twój syn nie żyje, umarł jako męczennik - wspomina.

Francuski kodeks karny precyzuje wyraźnie, że "aktem terroryzmu jest także finansowanie działań terrorystycznych poprzez dostarczanie lub zarządzanie funduszami, papierami wartościowymi lub wszelkiego rodzaju mieniem".

Autor: azb/adso / Źródło: PAP