Europa nie reaguje na groźby Rosji


Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko ma żal do europejskich demokracji, że nie reagują na rosyjskie groźby wobec Kijowa. W wywiadzie dla niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" zarzucił Moskwie podważanie suwerenności Ukrainy i próbę destabilizacji Krymu.

Ukraińskiemu prezydentowi chodzi przede wszystkim o słynny list prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, w którym rosyjski prezydent dał do zrozumienia, że nie będzie współpracował z Kijowem, dopóty rządzi w nim Juszczenko.

Widocznym znakiem takiego podejścia było odwołanie rosyjskiego ambasadora z Kijowa i zapowiedź, że nowy nad Dnieprem nie pojawi się tak długo, jak długo na stanowisku będzie Juszczenko.

Ukrainiec problem widzi jednak szerzej, jako rosyjskie zagrożenie dla całej Europy. - Te niepoprawne ingerencje w nasze wewnętrzne sprawy dotyczą nie tylko nas, ale i całej Europy. Rosjanie są dużym narodem, szanujemy ich i staramy się o dobre relacje. Ale jak mają się one poprawić, skoro nasza suwerenność wciąż stawiana jest pod znakiem zapytania? List rosyjskiego prezydenta skierowany był nie tylko do mnie. Obawiam się, że w Europie zupełnie tego nie zrozumiano - powiedział Juszczenko.

Dodał też, że "z przykrością obserwuje,

Te niepoprawne ingerencje w nasze wewnętrzne sprawy dotyczą nie tylko nas, ale i całej Europy. Rosjanie są dużym narodem, szanujemy ich i staramy się o dobre relacje. Ale jak mają się one poprawić, skoro nasza suwerenność wciąż stawiana jest pod znakiem zapytania? List rosyjskiego prezydenta skierowany był nie tylko do mnie. Obawiam się, że w Europie zupełnie tego nie zrozumiano Wiktor Juszczenko

Krymu na razie Rosjanie nie wezmą

Juszczenko nie obawia się jednak, że Rosjanie sięgną po Krym, tak jak zrobili to w przypadku separatystycznych republik gruzińskich Abchazji i Osetii Południowej. Na razie Ukrainiec uważa, że "nie ma ku temu wewnętrznych powodów".

- Problem pojawi się wówczas, gdy ktoś w jakiś sposób zacznie rozgrywać krymską kartą. Potencjalne zagrożenie może być wtedy poważne. Jako prezydent czynię wszystko, by temu zapobiec - dodał.

Zdaniem Juszczenki to od Rosji zależy dalszy rozwój sytuacji. - Już w 1993 roku parlament Rosji ogłosił miasto portowe Sewastopol miastem rosyjskim; to była oficjalna decyzja, która wciąż jest w mocy. Pokazuje ona, że są siły, które chcą destabilizacji Krymu - ocenił.

Tymoszenko skrytykowana

W wywiadzie dla "Spiegla" prezydent Ukrainy skrytykował również premier Julię Tymoszenko, zarzucając jej, że wstrzymała wolnorynkowe reformy. - W miejscu wolnorynkowej konkurencji pojawiły się populizm i korupcja - powiedział.

Jak dodał, Tymoszenko "nie jest w stanie przeforsować w parlamencie żadnej ustawy, nie istnieje koncepcja dla problemów polityki zagranicznej ani gospodarczej".

"Zdrada, tajne uzgodnienia, pucze"

- Pani premier nawet nie wypowiada słowa NATO. Zapomniała o demokratycznych wartościach, które wznosiliśmy na transparentach pomarańczowej rewolucji. Polityka populistów prowadzi do ubezwłasnowolnienia kraju, także gdy wielu populistów w tej chwili jeszcze temu przyklaskuje. Utrzymanie władzy stało się celem samym w sobie. I to za każdą cenę: zdradę, tajne uzgodnienia, pucze - ocenił Juszczenko.

- Proszę spojrzeć na działania pani premier i jej podróże do Moskwy: gdy ostrzegam przed piątą kolumną, to wiem o czym mówię - dodał.

Zdaniem ukraińskiego prezydenta, "w otoczeniu Tymoszenko są ludzie, którzy nie są zainteresowani śledztwem w sprawie zabójstwa dziennikarza Georgija Gongadzego (w 2000 roku), bo pracowali dla byłego prezydenta Leonida Kuczmy, za którego rządów miało miejsce to morderstwo".

Źródło: PAP