Elbrus na razie pokonał Melę i Żelechowskiego

 
Alpiniści wyczekują lepszej pogodyTVN24

Jak na razie w potyczce z niepełnosprawnymi śmiałkami góra Elbrus jest górą. Bardzo zła pogoda zmusiła Jasia Melę i niewidomego Łukasza Żelechowskiego do powrotu do bazy. Teraz czekają na poprawę pogody i przymierzają się do drugiego ataku na szczyt.

Koszmarna pogoda

Atak na szczyt zaczął się w czwartek o drugiej w nocy. Po przebyciu części drogi, nastąpiło załamanie pogody. Ratownik górski zabezpieczający wyprawę wrócił do bazy razem z niewidomym Łukaszem Żelechowskim i Jasiem Melą. Pozostałym, czterem członkom ekspedycji udało się dotrzeć na szczyt.

Nie boją się marzyć

Z 7-osobowego zespołu, trzy osoby są niepełnosprawne. Łukasz Żelechowski nie widzi od urodzenia. W 2008 r. wszedł na „Dach Afryki” – Kilimandżaro. Pracuje jako informatyk, szkoleniowiec osób niepełnosprawnych. Piotr Pogon od ponad 20 lat walczy z chorobą nowotworową. Przeszedł ciężkie naświetlania i chemioterapię, po kolejnym nawrocie choroby usunięto mu płuco. W roku 2008 był kierownikiem wyprawy osób niepełnosprawnych na Kilimandżaro. Jaś Mela w wieku 13 lat został ciężko porażony prądem. Stracił rękę i nogę. Dwa lata później wspólnie z Markiem Kamińskim zdobył W 2004 roku oba Bieguny Polarne.

 
Jeszcze nim pogoda się popsuła, humory dopisywały 

Wyprawę zorganizowała Fundacja "Poza Horyzoty" założona przez chorego na raka Piotra Pogona i Jasia Melę. Mężczyźni spróbują wejść na górę na nartach ski-tourowych, a potem zjechać na nich w dół ze szczytu położonego 5643 metrów nad poziomem morza.

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24