Dramat w oblężonym meczecie. Strzały, chaos, aresztowania


"The Independent" dotarł do siostry dwóch braci uwięzionych przez ponad 12 godzin w meczecie Al-Fath. 20-latka przekazała ich relację mediom ujawniając tym samym dramat Egipcjan i chaos, jaki panował podczas akcji odbijania świątyni. Na dziś zwolennicy obalonego prezydenta Mursiego zapowiedzieli kolejne demonstracje.

Relacja z sobotnich wydarzeń w Egipcie minuta po minucie.

Zebrani w piątek zwolennicy prezydenta Mursiego zabarykadowali wejścia do świątyni drewnianymi krzesłami i stolikami.

Stłoczeni obok rozkładających się ciał

Jak powiedzieli 20-letniej Yasmine Ahmed, jej bracia, którzy byli w tym czase w meczecie, stłoczeni siedzieli obok rozkładających się ciał - ofiar poprzednich dni przemocy.

W głównej sali modlitewnej meczetu leżał dywan brudny od opatrunków. Według strony internetowej telewizji Al-Dżazira w świątyni przebywało ok. 700 osób. Setki kairczyków stłoczonych było na dziedzińcu przed meczetem. - Wojsko i policja myślały, że ludzie uwięzieni w środku są terrorystami. Ale oni nie są. To, co teraz mamy, to chaos - powiedziała Yasmine. Egipskie służby bezpieczeństwa usiłowały wejść do meczetu w sobotę rano. Grupa ok. 10 żołnierzy przekonywała ludzi, by opuścili budynek, a nie będzie im grozić żadne niebezpieczeństwo. Do mundurowych podeszła kobieta, która powiedziała, że jest żoną lidera Bractwa Muzułmańskiego i groziło jej aresztowanie. W pewnym momencie odwróciła się, podeszła do zebranych w meczecie i powiedziała coś do jednego z mężczyzn uzbrojonego w karabin AK-47. Wtedy padły pierwsze strzały. Panika ogarnęła salę modlitewną.

Strzały z góry

- To Bracia Muzułmanie! - krzyknął jakiś nastolatek stojący przed meczetem. - Strzelają do nas z góry - dodał. Kilkudziesięciu funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa podbiegło do parapetów pod oknami ściany wschodniej. Inni przykucnęli za grubymi filarami. Użyto gazu łzawiącego. Jeden z oddziałów rzucił się przez korytarz prowadzący do zabarykadowanych sal. Wtedy na drugim piętrze doszło do eksplozji. Żołnierze i cywile zaczęli krzyczeć. Dym ogarnął całą salę meczetu.

Chwilę później dobiegł kolejny głośny huk, tym razem z sali, do której szedł jeden z oddziałów. Wybuchła panika, bo część zebranych zaczęła uciekać w stronę wyjść. Wieczorem funkcjonariuszom udało się przejąć całkowitą kontrolę nad świątynią. Usunęli z niej wszystkich zwolenników Mursiego. Jak podaje Bloomberg powołując się na agencję MENA, policja aresztowała 385 osób przebywających w meczecie Al-Fath od 16 sierpnia. Wśród nich są trzej Irlandczycy, Turek i Syryjczyk. Nie wiadomo, czy ktoś zginął w starciach wokół al-Fath.

ONZ wzywa do dialogu

Sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun zaapelował w sobotę o zakończenie gwałtownych protestów w Egipcie i jednocześnie potępił "nadmierne użycie siły" przez władze tego kraju. W oświadczeniu, opublikowanym w Nowym Jorku, Ban Ki Mun potępił także ataki na kościoły, szpitale i inne obiekty użyteczności publicznej. Jak podała agencja misji katolickich AsiaNews, w ciągu czterech ostatnich dni, członkowie i zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego zaatakowali, obrabowali lub podpalili na terenie Egiptu 58 chrześcijańskich kościołów, szkół i instytucji.

Zdaniem Ban Ki Muna, tymczasowy rząd Egiptu i przywódcy polityczni w tym kraju powinni wypracować wiarygodny plan, którego celem będzie położenie kresu fali przemocy. Ban Ki Mun podkreślił, że wobec coraz większych podziałów w egipskim społeczeństwie, to właśnie na politykach spoczywa szczególna odpowiedzialność za zakończenie rozlewu krwi.

Bractwo Muzułmańskie wezwało do kontynuowania protestów. Demonstracje mają się odbyć przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego. Ambasada USA w Kairze poinformowała, że "ze względów bezpieczeństwa" pozostanie zamknięta także w niedzielę.

Autor: rf/tr / Źródło: Independent, PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: