Trump: Iran zapłaci bardzo wysoką cenę. USA wysyłają dodatkowych żołnierzy na Bliski Wschód


"Iran zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za każde odebrane życie lub szkodę materialną w którymkolwiek z naszych obiektów" - napisał na Twitterze prezydent USA Donald Trump, który oskarża Teheran o to, że stoi za wtorkowym atakiem na amerykańską ambasadę w Bagdadzie. Sekretarz obrony USA Mark Esper poinformował, że na Bliski Wschód skierowano 750 dodatkowych żołnierzy.

We wtorek przed główną bramą amerykańskiej ambasady w Bagdadzie zebrały się setki demonstrantów, którzy wyłamali boczną bramę i wdarli się na teren placówki. Jak podaje Reuters, na czele protestu stoją szyickie bojówki znane ze swych sympatii proirańskich. Prezydent USA Donald Trump kilka godzin po ataku napisał na Twitterze, że stoi za nim Teheran.

W późniejszych wpisach zapewnił, że "Iran zostanie pociągnięty do pełnej odpowiedzialności za każde odebrane życie lub szkodę materialną w którymkolwiek z naszych obiektów". "Zapłaci bardzo wysoką cenę. To nie ostrzeżenie, to groźba" – napisał.

Nieco później, w rozmowie z dziennikarzami, Trump podkreślił jednak, że nie chce ani nie przewiduje wojny z Iranem. - Czy ja chcę tego (wojny z Iranem- red.)? Nie. Ja chcę pokoju. Lubię pokój. I Iran też zapewne chciałby pokoju bardziej niż jakiekolwiek państwo. Dlatego nie sądzę, by miało do tego dojść - powiedział.

Wysyłają więcej żołnierzy

Sekretarz obrony USA Mark Esper poinformował tymczasem, że Stany Zjednoczone w trybie natychmiastowym wysyłają na Bliski Wschód około 750 żołnierzy z 82. Dywizji Powietrznodesantowej stacjonującej w Fort Bragg. - Jest to adekwatne i zapobiegawcze działanie podjęte w odpowiedzi na zwiększony stopień zagrożenia dla amerykańskiego personelu i placówek, tak jak widzieliśmy to w Bagdadzie - wyjaśnił.

Przekazał, że batalion piechoty z sił szybkiego reagowania 82. dywizji będzie jeszcze wzmocniony w ciągu najbliższych dni dodatkowymi siłami.

Wściekłość po nalotach

Protest przed ambasadą USA w Bagdadzie wiąże się z nalotami sił amerykańskich w Iraku i Syrii na cele milicji Kataib Hezbollah. W niedzielę Pentagon poinformował, że amerykańskie siły powietrzne przeprowadziły naloty na trzy cele w Iraku i dwa w Syrii. USA uważają, że Kataib Hezbollah stoi między innymi za piątkowym atakiem rakietowym na bazę wojskową w pobliżu miasta Kirkuk na północy Iraku. Zginął w nim cywilny pracownik amerykańskiej misji wojskowej, a sześć osób zostało rannych.

Iracki Kataib Hezbollah, działający niezależnie od libańskiej grupy Hezbollah, wchodzi w skład Ludowych Sił Mobilizacyjnych, wspieranej przez Iran koalicji szyickiej, której zadaniem jest walka z dżihadystami.

Reuters, powołując się na źródła w irackich siłach bezpieczeństwa i w Kataib Hezbollah, podał, że w atakach amerykańskiego lotnictwa zginęło co najmniej 25 osób, a 55 zostało rannych.

W poniedziałek rada bezpieczeństwa krajowego Iraku oznajmiła, że po nalotach, które uznała za pogwałcenie suwerenności kraju, Bagdad będzie musiał "zrewidować relacje z USA". Wcześniej naloty potępił szef irackiego rządu Adil Abd al-Mahdi.

Szturm

We wtorek demonstranci zaczęli się gromadzić przed amerykańską ambasadą w Bagdadzie już od godzin porannych. Kilkuset protestujących zachowywało się agresywnie. Podpalili opony, wznosili okrzyki i rzucali kamieniami. W końcu wyłamali jedną z bram i wtargnęli na teren placówki.

Po spaleniu wartowni demonstranci mieli się zatrzymać się około 200 metrów od głównego gmachu, którego bronią amerykańscy żołnierze. Ci użyli granatów hukowych oraz gazu łzawiącego, by zmusić demonstrantów do odwrotu. Associated Press podała, że "na dachu budynku widać było sześciu amerykańskich żołnierzy z bronią wycelowaną w manifestantów".

Akcję protestu potępili premier Iraku Adil Abd al-Mahdi i prezydent Barham Salih. Jak zaznaczył Salih pokojowe akcje protestacyjne są przywilejem i konstytucyjnym prawem obywateli, ale "atak na zagraniczne misje dyplomatyczne narusza interesy kraju i podważa jego reputację na arenie międzynarodowej".

Autor: asty//kg / Źródło: reuters, pap

Tagi:
Raporty: