Dlaczego Obama poleciał na Kubę? "Filar szerszego podejścia"


Rozpoczęta w niedzielę wizyta prezydenta Baracka Obamy na Kubie jest filarem szerszego podejścia USA do regionu. Amerykańska polityka zagraniczna na własnej półkuli prawie kwitnie - ocenia w poniedziałek brytyjski dziennik "Financial Times".

"Tym razem słowo - historyczna - nie jest przesadą. Wizyta Baracka Obamy to pierwsza podróż prezydenta USA na Kubę od ponad 88 lat. Co ważne, jej celem jest scementowanie prowadzonej od 15 miesięcy polityki zbliżenia się do wyspy" - podkreśla "FT" i dodaje, że zmiana obowiązującej od ponad połowy wieku taktyki wzmacnia pozycję USA w regionie.

"Filar szerszego podejścia"

Gazeta przypomina, że choć Obama wprowadził kilka zmian w relacjach z Kubą, to tylko Kongres może w pełni znieść embargo na więzi handlowe z krajem. Wśród działań wymienia usunięcie Kuby z listy państw sponsorujących terroryzm, uzgodnienie lotów komercyjnych i wprowadzenie ułatwień w podróżach na wyspę dla Amerykanów.

W tym tygodniu zalegalizowano m.in. rozliczania transakcji handlowych Kuby w dolarach USA, co oznacza, że Kubańczycy nie będą musieli dokonywać skomplikowanych operacji w innych walutach oraz ułatwia prowadzenie interesów. Według "FT" należy pochwalić te działania, o tyle, że mogą one pomóc również zwyczajnym Kubańczykom w uniezależnieniu się od komunistycznych władz.

Za "najbardziej dramatyczną" zmianę "FT" uznaje to, że celem USA nie jest już zmiana władzy na Kubie. "To do Kubańczyków należy decyzja w sprawie przyszłości wyspy, jak sam stwierdził Obama" - dodaje.

W wizycie Obamy "chodzi o więcej niż o naprawienie relacji i odzyskanie wpływów u dawnego zimnowojennego wroga" - dodaje gazeta. "Jest to filar szerszego podejścia USA do regionu. Podczas gdy na Bliskim Wschodzie i w basenie Morza Śródziemnego panuje nieład, amerykańska polityka zagraniczna na własnej półkuli i na Karaibach prawie kwitnie" - pisze "FT", podkreślając znaczenie "perspektywicznej polityki".

Polityka regionalna USA

"30 lat temu wiele krajów Ameryki Łacińskiej wydawało się być serią sytuacji nie do rozwiązania. Już tak nie jest" - zauważa gazeta.

Tłumaczy, że marksistowskie bojówki z Kolumbii, zachęcane przez Hawanę, są gotowe do złożenia broni, a zbliżenie z Kubą odbiera władzom Wenezueli propagandową oręż, gdyż nie mogą one już w przekonujący sposób skarżyć się na imperializm.

W innych krajach w regionie do polepszenia stosunków z USA mogą przyczynić się problemy gospodarcze. "Pogrążony w korupcji rząd Brazylii jest na krawędzi. Wybrany ostatnio prezydent Argentyny, Mauricio Macri, który jest probiznesowym centrystą, zapowiadał, że chce ponownego zaangażowania jego kraju w stosunkach z USA. Obama uda się tam we wtorek i będzie to kolejna historyczna podróż, pierwsza wizyta amerykańskiego prezydenta od prawie 20 lat" - dodaje.

"Tyle jeśli chodzi o rozwijanie amerykańskich interesów. A co z kubańskimi? Krytycy skarżą się, że Obama dał Hawanie więcej niż ona oddała. Być może. Jednak negocjacje z komunistycznymi przywódcami Kuby, w których odpłacano by pięknym za nadobne, zakończyłyby się fiaskiem, tak jak wcześniej. Jednostronne działania sprawiają, że Kuba jest w centrum zainteresowania i pozbawiają ją tradycyjnych usprawiedliwień dotyczących bezkompromisowości i łamania praw człowieka. Obama i inni muszą podkreślać te obawy" - dodaje.

Kuba u progu zmian

Według "FT" na Kubę zbliżają się zmiany, a w związku z odejściem pierwotnych przywódców rewolucji, w pewnym momencie będą one nieuchronne. "Gdy Air Force One opuści Hawanę, 11 mln ludzi wróci do monotonnej, aczkolwiek zmieniającej się w wolnym tempie rutyny centralnego planowania i państwa policyjnego. Ale nawet jeśli potrzebna jest cierpliwość Hioba, to szanse na to, że ich życie się poprawi, są teraz większe" - konkluduje dziennik.

Autor: mm//gak / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: