Depardieu zachwycił się "maleńką Szwajcarią". Inni nazywają ją Białorusią

Gerard Depardieu przy każdej okazji chwali władze Rosji i prezydenta Władimira PutinaWikipedia (CC BY-SA 2.0) | Georges Biard

Gerard Depardieu podczas wizyty w Mińsku oznajmił, że "Białoruś przypomina mu maleńką Szwajcarię". - To bardzo przyjemne – wyznał francuski aktor. "Jego wizyta zbiegła się w czasie z rozpoczęciem kampanii przed wyborami prezydenckimi, w których ponownie startuje Alaksandr Łukaszenka" - komentował rosyjski portal newsru.com.

- Są na świecie ludzie, którzy stworzyli negatywny szablon na temat Białorusi. Oczywiście, każde państwo ma swoje problemy. Ale widzę tu fermy, zasiane pola, łąki i lasy. Wszystko to przypomina mi maleńką Szwajcarię. To bardzo przyjemne – oznajmił Depardieu podczas wizyty w gospodarstwie rolnym Oziernickij-Agro nieopodal Mińska.

Stwierdził, że "wszystko to świadczy o tym, że na Białorusi przywiązuje się dużą wagę do rolnictwa".

W odwiedzanym gospodarstwie z uznaniem wypowiedział się o organizacji produkcji pod względem technologicznym. „Powiedział, że coś podobnego widział w niewielu krajach” – cytowała jego wypowiedź białoruska agencja BiełTA.

"Jestem tu szczęśliwy"

Depardieu pochwalił też władze i mieszkańców Białorusi za utrzymywanie "porządku i czystości".

- Widzę, że ludzie są tu szczęśliwi i w tym kraju powinno się przyjemnie żyć. Jestem tu dziś szczęśliwy, lubię białoruską przyrodę, piękne pejzaże i kobiety – przekonywał.

Depardieu przyjechał na Białoruś z producentem swojego przyszłego filmu o roboczym tytule „Normandia-Niemen”. Projekt z okazji 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej jest wspólnym przedsięwzięciem francusko-rosyjsko-białoruskim.

Jak informuje BiełTA aktor, który od dawna zajmuje się branżą restauracyjną i rolną, przybył na Białoruś nie tylko ze względów twórczych.

"Dowiedział się, że rolnictwo jest jednym z priorytetów kraju i sam poprosił, by pokazać mu Białoruś” – podkreśliła agencja.

"Nie zagrzał miejsca w Sarańsku"

Rosyjskie media ironizują, że "66-letni Depardieu ciągle poszukuje swojego miejsca".

"Francuski aktor, który otrzymał rosyjskie obywatelstwo, nie zagrzał miejsca ani w Groznym, ani w Sarańsku (stolica Republiki Mordwińskiej, gdzie Depardieu otrzymał meldunek - red.). Chciał zobaczyć na własne oczy Białoruś, o której dużo słyszał w Rosji. Dziennikarzy pozdrowił po rosyjsku. Nie zapomniał także publicznie pokazać rosyjski paszport, z którym podróżuje po całym świecie" - napisał portal newsru.com.

I dodał: "Aktor przyznał, że na Białoruś sprowadziła go nie tylko działalność rolnicza. Chciał także popatrzeć na ludzi, którzy niemal jednogłośnie popierają swojego przywódcę".

- Powiedzieli mi: wiesz, że prezydent Alaksandr Łukaszenka w ostatnich wyborach zdobył ponad 80 procent poparcia? Wielu w Europie było tym zaskoczonych, a ja postanowiłem przekonać się osobiście. W ogóle uważam, że Białoruś już dawno należało przyjąć do rodziny krajów europejskich - oznajmił w Mińsku Depardieu.

Portal newsru.com podał, że wizyta francuskiego prezydenta zbiegła się w czasie z rozpoczęciem kampanii przed wyborami prezydenckimi, w których ponownie startuje Alaksandr Łukaszenka.

Na czarnej liście

Depardieu opuścił Francję, by nie płacić 75-procentowego podatku.

Prezydent Władimir Putin, który nazywa go swoim przyjacielem, na początku stycznia 2013 roku wydał dekret, nadający aktorowi rosyjskie obywatelstwo.

Ukraina wpisała Depardieu na czarną listę działaczy kultury i sztuki z powodu jego powiązań z władzami rosyjskimi.

Autor: tas//rzw / Źródło: PAP, BiełTa, newsru.com

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 2.0) | Georges Biard