Cztery lata więzienia. Bo pisał o represjach Chin

 
Chińskie siły bezpieczeństwa na ulicach Lhasy, marzec 2008 r.Arch. TVN24

Tybetański pisarz Tashi Rabten został skazany w południowo-zachodnich Chinach na cztery lata więzienia za swoje teksty na temat antychińskich wystąpień w Tybecie i ich tłumienia przez władze ChRL - podała organizacja Międzynarodowa Kampania na rzecz Tybetu.

Według tej organizacji z siedzibą w Waszyngtonie, wydawca zakazanego magazynu literackiego został skazany 2 czerwca przez sąd w południowo-zachodniej prowincji Sichuan (Syczuan). Informacja ta dopiero teraz dotarła do środowisk protybetańskich.

Jak sprecyzowano, w skład redakcji magazynu wchodzili również inni autorzy, którzy piszą o sytuacji w Tybecie. Czasopismo zostało wycofane z obiegu po zamieszczeniu w nim artykułów opisujących protesty w Tybecie z 2008 roku. Rabten jest również współautorem zbioru tekstów o demokracji, wolności i równości zatytułowanych "Pisane krwią".

Krwawe zamieszki

Demonstracje Tybetańczyków w marcu 2008 r., dla uczczenia stłumionego powstania tybetańskiego z 1959 r., w ciągu kilku dni przerodziły się w największe od 20 lat antychińskie wystąpienia, obejmujące także zamieszkane przez Tybetańczyków obszary poza Tybetańskim Regionem Autonomicznym (TRA), ale w historycznych granicach Tybetu.

Według władz tybetańskich na wygnaniu, podczas dławienia protestów przez chińskie siły porządkowe zginęło wówczas 220 osób, a 7 tys. zostało zatrzymanych. Pekin twierdzi, że w Lhasie zginęło 22 ludzi, w większości cywilów.

50 lat okupacji Tybetu

Chiny utrzymują, że Tybet od wieków stanowi część ich terytorium, a Tybetańczycy - że ich ojczyzna przez większą część historii cieszyła się niezależnością. Pekin systematycznie odrzuca jakiekolwiek oskarżenia o złe traktowanie i wyzysk Tybetańczyków, tłumacząc że chińskie rządy przyniosły niezliczone korzyści temu ubogiemu i feudalnemu społeczeństwu.

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Arch. TVN24