Czechy o podejrzeniach związanych z rosyjskimi agentami. Wsparcie z Zachodu, Kreml zapowiada odwet

Źródło:
PAP, Reuters

Czechy poinformowały sojuszników i partnerów z NATO oraz Unii Europejskiej o podejrzeniach związanych z wysadzeniem składów amunicji w 2014 roku przez rosyjskich agentów. Wcześniej w związku z tymi ustaleniami z Czech wydalono 18 rosyjskich dyplomatów. O tej sprawie Jan Hamaczek, pełniący obowiązki ministra spraw zagranicznych, ma rozmawiać też w poniedziałek na spotkaniu szefów dyplomacji państw UE. Kreml zapowiedział już "działania odwetowe", natomiast USA, Wielka Brytania i Polska wyraziły solidarność z czeskimi sojusznikami.

Czeskie władze poinformowały w sobotę o wydaleniu z Czech 18 rosyjskich dyplomatów, zidentyfikowanych jako oficerowie służb specjalnych Rosji. Jako powód podano ustalenia, że to oficerowie rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU byli zaangażowani w wybuch w składzie amunicji w 2014 roku.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO

Czechy zawiadamiają sojuszników w NATO i UE

W niedzielę natomiast wicepremier, szef MSW Jan Hamaczek, pełniący zarazem obowiązki ministra spraw zagranicznych, polecił czeskim przedstawicielom dyplomatycznym przy Unii Europejskiej i przy NATO, by bezzwłocznie poinformowali sojuszników i partnerów Czech o podejrzeniach.

Hamaczek napisał na swoim profilu na Twitterze, że w poniedziałek będzie o tym rozmawiać na posiedzeniu ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich UE.

W sobotę wieczorem o krokach Czech względem Rosjan poinformował szefa Radu Europejskiej Charlesa Michela premier Andrej Babisz.

Rosja: podejmiemy działania odwetowe

W niedzielę rosyjskie ministerstwo spraw zagranicznych oświadczyło, że działanie Czech spotka się z reakcją Kremla.

"Podejmiemy działania odwetowe, które zmuszą autorów tej prowokacji do pełnego zrozumienia ich odpowiedzialności za zniszczenie podstaw normalnych więzi między naszymi krajami" - podał resort.

MSZ uznało za "prowokację" wydalenie dyplomatów. Zarzuty, które stały się powodem tych działań oceniło jako "gołosłowne i zmyślone preteksty" oraz "absurdalne". Działanie strony czeskiej nazwano "wrogim" i "kontynuacją serii kroków antyrosyjskich, podjętych przez Czechy w ciągu ostatnich lat".

"Nie można nie dostrzec w tym również śladu amerykańskiego" - napisał resort dyplomacji. Ocenił też, że celem działań władz czeskich jest przypodobanie się - jak to ujęto - "ich gospodarzom zza oceanu".

Już wcześniej, w sobotę, rzeczniczka MSZ Rosji Maria Zacharowa komentowała, że "Praga wie dobrze, jakie będą skutki takich sztuczek". Nie podała żadnych konkretów, co do ewentualnych działań Kremla.

USA, Wielka Brytania i Polska solidaryzują się z Czechami

Solidarność z Czechami wyraziła Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Brytyjski minister spraw zagranicznych Dominic Raab w niedzielę napisał na Twitterze, że "Wielka Brytania w pełni popiera naszych czeskich sojuszników, którzy ujawnili, jak daleko posunie się GRU, próbując niebezpieczne i wrogie operacje".

We wpisie załączył link do oświadczenia z rozwiniętym komentarzem. Napisał w nim między innymi, że "Rosja musi powstrzymać się od tych działań, które naruszają najbardziej podstawowe normy międzynarodowe". Nawiązał też do sprawy ataku bronią chemiczną w 2018 roku w brytyjskim Salisbury na byłego rosyjskiego agenta wywiadu Siergieja Skripala oraz towarzyszącą mu córkę Julię. Wielka Brytania stoi na stanowisku, że za atak odpowiada Rosja.

Ambasada USA w Pradze oświadczyła natomiast w sobotę, że Waszyngton docenia "znaczącą akcję nałożenia na Rosję kosztów za jej niebezpieczne działania na czeskiej ziemi".

Wcześniej, w czwartek, prezydent USA Joe Biden podpisał rozporządzenie wykonawcze nakładające nowe sankcje na Rosję. W ramach nowych sankcji USA zakazały amerykańskim instytucjom finansowym obrotu rosyjskimi obligacjami oraz wskazały sześć firm jako partnerów rosyjskich służb w atakach hakerskich. Dodatkowo sankcje personalne wprowadzono wobec 32 osób zamieszanych w próby ingerowania w amerykańskie wybory w 2020 roku. Zdecydowano też o wydaleniu 10 rosyjskich dyplomatów podejrzanych o szpiegostwo.

CZYTAJ TAKŻE: Putin "sam zdecyduje" o spotkaniu z Bidenem i odpowiedzi na sankcje USA

W niedzielę także polski resort spraw zagranicznych oświadczył, że Polska popiera decyzję Czech.

"Solidarność sojusznicza i szybkie działanie czynią nas silnymi. Polska w pełni popiera decyzje Czech o wydaleniu rosyjskich dyplomatów zaangażowanych w sprawę wybuchu w składzie amunicji w 2014 r." - przekazał na Twitterze polski resort dyplomacji.

Czechy wydalają 18 rosyjskich dyplomatów

Rząd Czech podjął decyzję o wydaleniu z kraju 18 rosyjskich dyplomatów, którzy zostali zidentyfikowani jako oficerowie służb specjalnych Rosji.

Według czeskiej służby bezpieczeństwa rosyjskie służby były zaangażowane w wybuch w wojskowym składzie amunicji, do którego doszło w 2014 roku w Vrbieticach w kraju (województwie) zlińskim. W wyniku tej eksplozji zginęły dwie osoby. Premier Czech Andrej Babisz przekazał w sobotę, że Służba Bezpieczeństwa i Informacji (BIS) ma dowody, iż w spowodowanie wybuchu byli zaangażowani oficerowie wywiadu wojskowego GRU. Według mediów wybuch miał uniemożliwić dostawę broni na Ukrainę lub do formacji walczących z reżymem el-Asada w Syrii. W doprowadzenie do eksplozji byli najprawdopodobniej zaangażowani ci sami ludzie, którzy następnie usiłowali otruć rezydującego w Wielkiej Brytanii byłego podwójnego agenta Siergieja Skripala i jego córkę.

W nocy z soboty na niedzielę pomazano keczupem siedzibę ambasady Rosji w Pradze. Czerwony kolor miał symbolizować - zdaniem jednego z uczestników zajścia - śmierć dwóch osób, które zginęły wskutek wybuchu w składzie amunicji. Policja zatrzymała siedem osób.

Autorka/Autor:akr/dap

Źródło: PAP, Reuters