Premier Czech ma problemy, mówi o ataku na całe państwo


Trzy godziny debatowano we wtorek w czeskiej Izbie Poselskiej o ujawnionej przez media wstępnej wersji audytu Komisji Europejskiej, który stwierdza, że czeski premier Andrej Babisz jest w konflikcie interesów. Babisz zaprzecza i zapewnia, że Czechy nie będą musiały zwracać pieniędzy Unii Europejskiej.

Premier zabrał głos na początku posiedzenia i później opuścił Izbę Poselską. Przed posłami powtórzył, że nie jest w konflikcie interesów, co sugeruje wstępna wersja audytu KE.

Zarzuty mają dotyczyć rzekomego wpływu Babisza na zarządzanie koncernem Agrofert, który obecny premier stworzył i w roku 2017 przekazał do funduszu powierniczego. Jeżeli zarzuty KE potwierdzą się, Czechy będą musiały zwrócić do unijnej kasy prawie 18 milionów euro.

"Byłbym wariatem, gdybym to robił"

- Jestem przekonany, że nasi urzędnicy są na tyle profesjonalni, że ochronią naszych podatników przed tymi nierozumnymi pomysłami Komisji Europejskiej – powiedział Babisz i dodał, że według jego informacji tekst audytu napisali dwaj Czesi i jeden Polak.

- Powtórzę jeszcze raz: to wątpliwy audyt, atak na Republikę Czeską. I jeszcze raz powtarzam, że niczego zwracać nie będziemy - powiedział Babisz.

Jego zdaniem w materiałach KE nie ma nic, co by wskazywało, że jako premier wpływał na rozdział dotacji europejskich. - Byłbym wariatem, gdym to robił – stwierdził i podkreślił, że nie naruszył ani czeskich, ani europejskich przepisów prawa odnośnie konfliktu interesów.

Jego zdaniem dokument dotyczący audytu bazuje na absurdalnej konstrukcji, która źle interpretuje czeskie prawo. - Europejski urzędnik lekceważy czeskie prawa – mówił premier.

Opozycja chce komisji i ustąpienia premiera

Opozycyjni posłowie zarzucali premierowi kłamstwo, a szef klubu parlamentarnego konserwatywnej partii Tradycja Odpowiedzialność Prosperity 09 (TOP 09) Miroslav Kalousek nazywał Babisza oszustem.

Prawicowa Obywatelska Partia Demokratyczna (ODS) domagała się ustanowienia specjalnej komisji senackiej, która zbadałaby rzekome zarzuty zawarte w audycie KE, a także postulowała głosowanie nad wotum zaufania dla gabinetu Babisza.

Chadecy z Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej – Czechosłowackiej Partii Ludowej (KDU-CzSL) uznali, że czeską odpowiedź na audyt powinni przygotować inspektorzy Najwyższego Urzędu Kontrolnego (NKU).

120 tysięcy protestowało w Pradze

Na placu Wacława w Pradze przeciwko premierowi Czech Andrejowi Babiszowi i minister sprawiedliwości Marie Beneszovej demonstrowało we wtorek według organizatorów z inicjatywy "Milion chwil dla demokracji" 120 tysięcy osób. - Nie przekonam ich – powiedział Babisz.

Na placu Wacława widać było flagi narodowe i unijne. Można było także zauważyć flagi biało-czerwone. Nie brakowało transparentów z hasłami, które domagały się dymisji premiera, np. "Mamy tego dosyć" i "Nie jesteśmy ślepi". Na wielu były nazwy miast, skąd przyjechali demonstranci. Protest trwał ponad dwie godziny.

Jego organizatorzy domagają się dymisji premiera i minister sprawiedliwości. Ich zdaniem tylko w ten sposób można zapewnić niezależność wymiaru sprawiedliwości w Czechach.

Konflikt w sprawie holdingu

Dokument, który w minionym tygodniu ujawniły media, jest wstępnym audytem KE, na który powinny odpowiedzieć czeskie urzędy i dopiero na tej podstawie zostanie opracowane finalne brzmienie raportu razem z zaleceniami.

Komisarz ds. budżetu Guenther Oettinger stwierdził we wtorek w Brukseli, że chciałby mieć gotowy ostateczny dokument we wrześniu br. – podała agencja CTK z Brukseli.

Agrofert jest największym podmiotem gospodarczym w czeskim sektorze rolnym i tamtejszym przemyśle spożywczym, a drugim co do wielkości w czeskim przemyśle chemicznym. Jest ponadto bardzo mocno zaangażowany kapitałowo w media i w gospodarkę leśną.

W roku 2017 zatrudniał łącznie około 33 tys. ludzi, z tego 22 tys. w Czechach. Babisz był właścicielem wszystkich akcji holdingu do lutego 2017 roku, kiedy to kierując się przepisami ustawy o konflikcie interesów, przekazał je w całości funduszom powierniczym, zasiada w nich jednak m.in. jego żona.

W 2018 r. unijne przepisy zaostrzyły definicję pojęcia konfliktu interesów w odniesieniu do członków rządów.

Autor: asty/adso / Źródło: PAP, tvn24.pl