"Skoro polski proboszcz odprawiał w kaplicy msze, to chyba żołnierzom nie przyszło do głowy, że to już Czechy"

Aktualizacja:
Źródło:
Denik, tvn24.pl
Polscy żołnierze ustanowili posterunek na terenie Czech
Polscy żołnierze ustanowili posterunek na terenie CzechFrantišek Kuba, moravskoslezsky.denik.cz
wideo 2/2
Polscy żołnierze ustanowili posterunek na terenie CzechFrantišek Kuba, moravskoslezsky.denik.cz

Polscy żołnierze ustanowili posterunek w miejscowości Pelhrimovy po czeskiej stronie granicy – donosi portal "Denik". Jak dodaje, uzbrojeni Polacy zablokowali Czechom dostęp do miejscowej kaplicy. Ta kiedyś była częścią zamku, który jest z kolei po polskiej stronie. "Lokalizacja posterunku była wynikiem nieporozumienia, a nie działaniem celowym i została niezwłocznie skorygowana" – przekazało portalowi tvn24.pl Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.

Jak podaje czeski portal, polscy żołnierze początkowo strzegli granicy w miejscowości Pielgrzymowo po stronie polskiej (woj. opolskie, powiat głubczycki). W pewnym momencie jednak – relacjonował w środę dziennik – przeszli przez most i wkroczyli na teren czeskiej miejscowości Pelhrimovy. Według portalu Polacy ustanowili w Czechach punkt kontrolny przed miejscową kaplicą, zabraniając wstępu do niej.

Jak donosi "Denik", minister spraw wewnętrznych Czech Jan Hamacek stwierdził, że strona polska miała "nieco inny" pogląd na otwarcie granic niż on.

"Wynik nieporozumienia"

"W odpowiedzi na doniesienia medialne, mówiące o tym, że Wojsko Polskie naruszyło granicę z Czechami i zajęło swoim posterunkiem rejon zabytkowej kapliczki, informujemy, że żołnierze Wojska Polskiego realizują na granicach wsparcie Straży Granicznej" – przypomniało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych, które koordynuje działania polskich żołnierzy na granicy państwa podjęte w związku z pandemią COVID-19.

W odpowiedzi przesłanej w środę portalowi tvn24.pl dowództwo poinformowało, że "lokalizacja posterunku była wynikiem nieporozumienia, a nie działaniem celowym i została niezwłocznie skorygowana". Zaprzeczono jednak doniesieniom, według których polscy żołnierze zabronili robienia zdjęć kapliczki. "Poprosili natomiast o niefotografowanie samego posterunku" – sprecyzowało DO RSZ.

"Wojsko Polskie dokłada wszelkich starań, aby zapewnić bezpieczeństwo granic i Obywateli Polskich w trudnej walce z przeciwnikiem, jakim jest koronawirus. Codziennie kilka tysięcy żołnierzy realizuje zadania, mające na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się wirusa" – podkreślono w komunikacie.

"Wierzymy, że było to jedynie drobne nieporozumienie"

Ministerstwo Spraw Zagranicznych przekazało w środę, że nie zostało poinformowane o incydencie opisanym przez czeski dziennik.

"Zarówno MSZ Republiki Czeskiej jak i Ambasada Republiki Czeskiej w Warszawie nie podjęły próby kontaktu z naszym ministerstwem w tej konkretnej sprawie. Według naszych informacji sprawa była przedmiotem rozmów właściwych dla kwestii ochrony granic resortów spraw wewnętrznych Polski i Czech. W duchu dobrych relacji polsko-czeskich wierzymy, że było to jedynie drobne nieporozumienie, które zostało szybko wyjaśnione" – przekazało MSZ portalowi tvn24.pl.

Szukali komfortu?

"Drobne nieporozumienie" zostanie jednak na długo w pamięci okolicznych mieszkańców. - Zaanektowali obcą ziemię, kapliczkę i nikogo nie poinformowali, nawet właścicieli ziemi - mówi Frantisek Kuba, czeski dziennikarz, który nagłośnił sprawę polskiego posterunku przy kapliczce na czeskiej ziemi. Jak dodawał, początkowo wojskowi nie chcieli dopuszczać miejscowych do kapliczki. Bardziej wyrozumiali są mieszkańcy polskiej strony.

- Polacy dbają o kapliczkę. W tej chwili nic się tam nie robi, bo nie można tam dojść. Ale taka sensacja? Żołnierze nikomu z czeskiej strony nie przeszkadzali w niczym. Namiot mieli rozbity w cieniu, w chaszczach koło samej rzeki - twierdzi jedna z mieszkanek Pielgrzymowa. I zastanawia się: - Dlaczego tak to wyszło, a nie inaczej? Trudno mi powiedzieć.

Swoje przypuszczenia na temat tego jak doszło do "drobnego nieporozumienia" ma natomiast czeski dziennikarz.

- Ta pomyłka może wynika z tego, że kapliczka - która znajduje się po stronie czeskiej - jest otoczona mostem i drogą Polska-Czechy. Kiedyś kapliczka była częścią zamku, ale zamek jest już po polskiej stronie. Byłem przekonany że polscy żołnierze pojawili się tam, bo pomyśleli, że skoro tam był polski proboszcz i odprawiał msze w tej kapliczce, to nie przyszło im do głowy, że jest to już teren Czech - przyznaje Kuba.

Ma jeszcze jedną teorię. - Po polskiej stronie jest droga, a po czeskiej nie jeżdżą auta. Jest tu miejsce na ognisko i spokój. Może po prostu to miejsce dla żołnierzy było lepsze po czeskiej stronie niż po polskiej, przy samej drodze - zastanawia się dziennikarz.

Ku takiej wersji skłania się kobieta odwiedzająca bliskich w Pielgrzymowie. - Owszem znajdowali się na czeskiej stronie, była możliwość rozbicia tam namiotu żeby żołnierze mieli komfort. Przebywają tutaj cały dzień, więc potrzebują jakiegoś komfortu - podkreśla.

Miejsce w którym doszło do żołnierskiej pomyłkiGoogle Maps

Autorka/Autor:momo, tam/kab/gp

Źródło: Denik, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: František Kuba, moravskoslezsky.denik.cz