Clinton chce przekonać "superdelegatów"

 
Clinton pali się grunt pod nogami?TVN24

- On nie jest w stanie wygrać - tak o Baracku Obamie miała w rozmowie z jednym z "superdelegatów" powiedzieć Hilary Clinton. Mimo to Bill Richardson, którego przekonywała była Pierwsza Dama, i tak poparł czarnoskórego senatora. Z kolei sami Amerykanie pytani w sondażach, czy są gotowi na Afroamerykanina prezydenta, w 3/4 mówią, że tak.

Hilary Clinton przekonuje wraz ze swoim mężem tzw. superdelegatów na konwencję partyjną. Jak twierdzi "New York Post", Clinton jest zdania, że jej kontrkandydat nie ma szans na zwycięstwo z republikańskim kandydatem Johnem McCainem.

Ostatnia deska ratunku?

Analitycy komentują namowy nowojorskiej senator jako desperacką próbę zwiększenia swoim minimalnych - według nich - szans na pokonanie Obamy. Tego ostatniego popiera ok. 150 delegatów więcej niż Clinton. Sądzi się, że w pozostałych prawyborach utrzyma przewagę. Poza tym, dysponuje większymi funduszami na kampanię.

Gdyby tego było mało, senatora z Illinois popiera rosnąca liczba znanych polityków. Jednym z nich jest były prezydent Jimmy Carter, który w czwartek dał do zrozumienia, że opowie się za Obamą. - Wszystkie moje dzieci go popierają - argumentował Carter, który także jest "superdelegatem".

"Superdelegatów" nie wiążą prawybory

Superdelegaci to politycy Partii Demokratycznej, którzy mają zagwarantowane prawo głosowania na przedwyborczej konwencji. A to właśnie na niej partia nominuje swojego kandydata na prezydenta. "Superdelegaci" stanowią prawie 20 proc. ogólnej liczby delegatów na konwencję, których jest 4050.

Różnica pomiędzy delegatem, a "superdelegatem" jest taka, że ci ostatni nie są związani wynikami prawyborów w stanach, z których pochodzą i mogą głosować wedle własnego uznania. Mimo to, według komentatorów, skłaniają się oni raczej do popierania kandydatów, których popierają zwykli delegaci, czyli zwycięzców prawyborów.

Czas na czarnego?

A te wypadają na korzyść Baracka Obamy. Bo jak wynika z badania CNN/Essence Magazine/Opinion Research Corp., Amerykanom wcale nie przeszkadza, że najpoważniejszy pretendent do objęcia fotela prezydenckiego, jest czarny. 76 proc. ankietowanych uważa, że kraj jest gotów do tego, aby przywództwo w nim objął Afroamerykanin. To wzrost o 14 punktów procentowych od grudnia 2006 roku.

Źródło: PAP, CNN

Źródło zdjęcia głównego: TVN24