Clinton: Biorę na siebie odpowiedzialność za śmierć ambasadora

Hillary Clinton wzięła na siebie odpowiedzialnośćPAP/EPA

Sekretarz stanu USA Hillary Clinton powiedziała w poniedziałek, iż bierze na siebie odpowiedzialność za to, co stało się w amerykańskim konsulacie w Bengazi, w Libii, gdzie zginął amerykański ambasador i trzech innych pracowników dyplomacji.

- Biorę odpowiedzialność za to, co zdarzyło się 11 września - oświadczyła w wywiadzie udzielonym telewizji CNN w czasie wizyty w Peru.





Temat kampanii Atak na amerykańską placówkę w Bengazi i odpowiedź administracji Obamy na wydarzenie stała się sprawą stale poruszaną w czasie toczącej się w USA kampanii prezydenckiej. Clinton wypowiedziała się w tej sprawie na dzień przed drugą przedwyborczą debatą telewizyjną obecnego prezydenta z jego rywalem z Partii Demokratycznej, Mittem Romneyem. Romney i jego partia uznali, że śmierć amerykańskiego ambasadora w Libii Christophera Stevensa i trzech innych pracowników dyplomacji obnaża słabość polityki zagranicznej Baracka Obamy. Republikanin oskarżył rząd o to, że nie zapewnił wystarczającego bezpieczeństwa pracownikom placówki i źle ocenił charakter ataku. Dotychczas polityka zagraniczna była uważana za atut administracji Obamy. Za zasługi uznawano zabicie przywódcy Al-Kaidy Osamy bin Ladena, czy wycofanie amerykańskich sił z Iraku.

Śledztwo Kongres USA domaga się jednak od Departamentu Stanu szczegółowych informacji na temat zajść w Bengazi. Obama i Clinton obiecali dogłębne śledztwo w tej sprawie. - Nie możemy się tym nie zająć - powiedziała szefowa amerykańskiej dyplomacji. - Nie możemy się wycofać - dodała. Clinton próbowała umniejszyć krytykę, że rząd USA z początku wiązał wydarzenia w Bengazi z protestami wokół antyislamskiego filmu. Jak powiedziała, zawsze panuje "zamieszanie" po ataku. Szef resortu obrony Leon Panetta przyznał ostatnio, że w Bengazi doszło do zamachu terrorystycznego. Wybory w USA odbywają się 6 listopada.

Autor: bgr / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA

Raporty: