Pielęgniarka z Zagrzebia zna język polski. Mimo zmęczenia po dyżurze wróciła, by pomagać ofiarom katastrofy

Źródło:
Večernji list, TVN24

Jedna z pielęgniarek ze szpitala w Zagrzebiu ma polskie korzenie i zna nasz język, dlatego - jak piszą chorwackie media - jej udział był nieoceniony przy pomaganiu pasażerom polskiego autobusu. W rozmowie z portalem "Večernji list" kobieta opowiada, że po katastrofie wróciła do pracy, choć niedługo wcześniej skończyła dyżur nocny. - To była bardziej pomoc psychologiczna. Kiedy człowiek przebywa w obcym kraju, czuje się lepiej, kiedy słyszy swój język - tłumaczy. 

Pielęgniarka pracująca w uniwersyteckim szpitalu klinicznym w Zagrzebiu jest córką Polki, sama wyszła za Polaka, biegle włada zarówno językiem chorwackim, jak i polskim. W rozmowie z portalem "Večernji list” opowiada, że miała dyżur nocny z piątku na sobotę. Pracę miała zakończyć o 8.30. 

Pielęgniarka "natychmiast się zgodziła"

- Gdy usłyszeliśmy, że był wypadek drogowy, wszyscy pozostaliśmy na dyżurze, bo w takich sytuacjach musimy zostać. Gdzieś około godziny 9 poszliśmy do domu, a około godziny 10 zadzwoniła do mnie przełożona pielęgniarka - mówi kobieta cytowana przez "Večernji list".

Przełożona poprosiła ją o pilny powrót do pracy, bo kadra chorwackiego szpitala miała "problemy z komunikacją" z Polakami, którzy uczestniczyli w tragicznym wypadku autobusu na autostradzie A4.

- Oczywiście, natychmiast się zgodziłam. To była bardziej pomoc psychologiczna. Kiedy człowiek przebywa za granicą, czuje się lepiej, słysząc swój własny język - wyjaśnia pielęgniarka. 

- Powiedziałam im, że czuwamy nad nimi wszystkimi i dbamy o nich. Jest im dzięki temu zdecydowanie łatwiej - dodaje.

Tragedia na chorwackiej autostradzie

W wypadku, do którego doszło na autostradzie A4, na północ od Zagrzebia, w regionie varażdińskim, między miejscowościami Jarek Bisaszki i Podvorec zginęło 11 osób, a 12. zmarła w szpitalu. Na oddziały chorwackich szpitali trafiły początkowo 32 osoby, z czego - jak podawało chorwackie ministerstwo zdrowia - 19 w ciężkim stanie.

Czworo rannych w sobotę późnym wieczorem wróciło do kraju rządowym samolotem. Po ich powrocie, w chorwackich szpitalach pozostaje 28 rannych polskich obywateli.

Czytaj też: co wiemy o tragedii polskiego autokaru?

Według informacji przekazywanych przez polskie MSZ, na pokładzie autokaru było dwóch kierowców i 42 pielgrzymów, głównie z Sokołowa Podlaskiego (woj. mazowieckie), Konina (woj. wielkopolskie) i Jedlni koło Radomia (woj. mazowieckie).

Wszyscy byli obywatelami polskimi. W autokarze nie było dzieci. Polacy zmierzali do Medziugoria w Bośni i Hercegowinie.

Rzecznik MSZ Łukasz Jasina podał, że wśród pielgrzymów było trzech księży i sześć zakonnic. Reszta to świeccy pielgrzymi głównie z obszaru województwa mazowieckiego.

>> Czytaj relację tvn24.pl na temat tragedii w Chorwacji

Badanie przyczyn tragedii

Chorwaccy śledczy starają się wyjaśnić, dlaczego doszło do wypadku. Komendant chorwackiej policji drogowej przekazał w sobotę wieczorem w rozmowie z publiczną telewizją HRT, że jest za wcześnie, by wydawać wyroki w tej sprawie i zaapelował o wstrzymanie się z nimi do czasu zakończenia śledztwa. Nie wykluczył, że kierowca zasnął lub miał problemy ze zdrowiem.

Chorwackie media opisujące szeroko wypadek wskazywały w ciągu dnia w relacjach, że nic nie wskazuje na to, by doszło wcześniej do niebezpiecznej sytuacji na drodze z udziałem innych samochodów.

W rejonie, w którym doszło do wypadku, pogoda w sobotni poranek była bardzo dobra. Świeciło słońce, nawierzchnia była sucha.

***

Ambasada RP w Zagrzebiu uruchomiła infolinię, pod którą członkowie rodzin ofiar mogą uzyskać informacje: +38 514 899 414.

Autorka/Autor:bż//rzw

Źródło: Večernji list, TVN24

Źródło zdjęcia głównego: Vjeran Zganec Rogulja/PIXSELL/PAP