Chiny pod śniegiem


Takich śnieżyc nie było w Chinach od ponad 50 lat. Spowodowały one komunikacyjny chaos, przerwy w dostawach prądu i uniemożliwiły życie ponad 33 milionów ludzi, o stratach materialnych nie wspominając.

Setki tysięcy ludzi koczują na dworcach kolejowych w Kantonie na południu Chin. Jak donosi dziennik "China Daily", około 500 tys. Chińczyków nie może udać się w rodzinne strony w związku ze zbliżającymi się obchodami chińskiego roku księżycowego. Winny oczywiście atak zimy.

Na drogach równie dramatyczna sytuacja. Co najmniej 20 tysięcy tirów z dostawami dla dotkniętych klęską terenów utknęło na autostradzie biegnącej z Kantonu do Hunan. A żywności w niektórych rejonach zaczyna już brakować. W Szanghaju - jak pisze agencja Reutera - ludzie zaczęli gromadzić żywność i w wielu sklepach widać puste półki.

Z powodu braku paliwa, którego nie można było dostarczyć do elektrowni ze względu na opady, zamknięto elektrownie dostarczające siedem procent energii elektrycznej do kraju. W wielu miastach wprowadzono planowe wyłączenia dostaw prądu. Problemem są też pozrywane energetyczne linie przesyłowe.

Zdaniem pekińskich źródeł, tak wielkich i obejmujących tak duże połacie Chin opadów śniegu nie notowano w kraju co najmniej od 1954 roku. Atak zimy stał się bezpośrednią przyczyną śmierci co najmniej 25 osób. Do tego trzeba wliczyć ofiary wypadków komunikacyjnych spowodowanych oblodzeniami i słabą widocznością.

Źródło: PAP, tvn24.pl