Pekin odpowiada na raport UE w sprawie dezinformacji. "Sami jesteśmy ofiarą pandemii"

Źródło:
PAP, Reuters

Chiny same są ofiarą, a nie inicjatorem dezinformacji dotyczącej koronawirusa. Takie stanowisko wyraził rzecznik chińskiego MSZ Geng Shuang, pytany o raport Unii Europejskiej, w którym jego krajowi zarzucono rozpowszechnianie dezinformacji na temat pandemii COVID-19.

Geng Shuang wypowiedział się na temat unijnego raportu w czasie poniedziałkowego briefingu w Pekinie, odpierając postawioną w nim tezę, że Chiny dezinformują świat w sprawie pandemii COVID-19. - Chiny są przeciwne tworzeniu i rozpowszechnianiu dezinformacji przez kogokolwiek lub jakąkolwiek organizację. Chiny są ofiarą dezinformacji, a nie inicjatorem - podkreślił, cytowany przez agencję Reutera.

Oglądaj TVN24 w internecie na TVN24 GO>>>

Jak podała agencja Reutera, w raporcie UE, opublikowanym w zeszłym tygodniu, postawiono tezę, że rządy takich krajów, jak Chiny i Rosja, są odpowiedzialne za rozpowszechnianie dezinformacji dotyczącej pandemii COVID-19.

KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. CZYTAJ RAPORT TVN24.PL >>>

Reuters: Bruksela stonowała raport. EPL chce wyjaśnień

Według źródeł Reutera chińscy urzędnicy starali się zablokować opublikowanie unijnego raportu, a w ostatecznej jego wersji krytyka pod adresem władz ChRL została stonowana w porównaniu z wcześniejszym projektem. "Bruksela usiłuje godzić sprzeczne interesy, podczas gdy pandemia wstrząsa stosunkami międzynarodowymi" – ocenia w poniedziałkowej depeszy Reuters.

W związku z doniesieniami o złagodzeniu treści raportu wyjaśnień od szefa unijnej dyplomacji Josepa Borrella zażądali eurodeputowani największej frakcji w Parlamencie Europejskim, Europejskiej Partii Ludowej (EPL). "Jesteśmy oburzeni doniesieniami ujawniającymi, że Europejska Służba Działań Zewnętrznych (ESDZ) ugięła się pod chińską presją i zmodyfikowała swoje ustalenia dotyczące chińskiej kampanii dezinformacyjnej w sprawie COVID-19. Wzywam wysokiego przedstawiciela Josepa Borrella, by bezzwłocznie i w pełni wyjaśnił, co stało się z tym raportem" - podkreśliła wiceszefowa EPL Sandra Kalniete.

Rzecznik Borrella Peter Stano powiedział na konferencji prasowej w Brukseli, że czym innym są wewnętrzne dokumenty Komisji, a czym innym sprawozdania, które trafiają do szerokiego audytorium. - Zdecydowanie odrzucam wszelkie twierdzenia, że w naszych raportach uginamy się pod jakąkolwiek presją zewnętrzną - oświadczył rzecznik.

Jak przekonywał, nie było zmian w raporcie i nie było kilku wersji tego sprawozdania. Tłumaczył, że dokumenty, które są przeznaczone do użytku wewnętrznego, są podawane innemu procesowi edycyjnemu i mają inną zawartość niż te, które prezentowane są publicznie. - Uznanie, że raport, który został opublikowany w piątek, został "rozwodniony", jest niezrozumieniem procesu, który ma miejsce we wszystkich instytucjach - powiedział Stano.

Publikacja raportu z opóźnieniem

Cztery źródła dyplomatyczne powiedziały jednak agencji Reutera, że raport wydano z opóźnieniem, ponieważ chińscy urzędnicy wywierali presję na UE, by zrezygnowała z krytyki. 21 kwietnia, kiedy portal Politico opisał treść dokumentu, wysoki rangą chiński urzędnik skontaktował się z urzędnikami unijnymi w Pekinie, którym przekazał, że "jeśli ten raport jest taki, jak opisano, i zostanie wydany, będzie to bardzo złe dla współpracy" - podał Reuters, powołując się na korespondencję dyplomatyczną UE.

Zacytowano w niej urzędnika chińskiego MSZ Yang Xiaoguanga, który miał ocenić, że publikacja raportu bardzo zirytowałaby Pekin. Miał również oskarżyć europejskich urzędników o próby dogadzania "komuś innemu", co zostało odebrane jako aluzja do USA.

Czytaj także: Chińskie władze twierdzą, że w Wuhanie "nie ma już żadnych pacjentów z COVID-19"

"Chińczycy już grożą reakcją, jeśli ten raport się ukaże" - napisał unijny dyplomata Lutz Guellner w e-mailu do współpracowników, cytowanym przez amerykański dziennik "New York Times".

Ostateczna wersja raportu

Według Reutera ostateczna wersja raportu zawierała kilka różnic w porównaniu z projektem. Na pierwszej stronie pierwotnej wersji napisano na przykład, że "Chiny wciąż prowadzą globalną kampanię dezinformacyjną, by odrzucić odpowiedzialność za wybuch pandemii i polepszyć swój międzynarodowy wizerunek. Zaobserwowano zarówno taktykę jawną, jak i ukrytą".

W ogólnodostępnym streszczeniu ostatecznej wersji raportu, opublikowanym na stronie internetowej EU vs. Disinfo, rozsiewanie dezinformacji przypisano "źródłom wspieranym przez różne rządy, w tym Rosji oraz – w mniejszym stopniu – Chin". Odnotowano wprawdzie "znaczące dowody na tajne chińskie operacje w mediach społecznościowych", ale odniesienie to znalazło się dopiero pod koniec streszczenia – zauważa Reuters.

Kwestia dezinformacji na temat pandemii stała się jednym z punktów spornych w pogarszających się relacjach na linii Waszyngton-Pekin. W środku tej dysputy znajdują się też Europejczycy – pisze agencja Reutera. Ambasador Chin przy UE Zhang Ming ocenił w piątek, że dezinformacja jest "wrogiem nas wszystkich".

Trzy nowe przypadki zakażenia

Chińska państwowa komisja zdrowia poinformowała w poniedziałek o trzech nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Dwa z nich dotyczą osób, które przyjechały z zagranicy. Nie odnotowano ani jednego nowego zgonu.

Chińskie służby medyczne zarejestrowały także 25 nowych bezobjawowych przypadków zakażenia koronawirusem, które nie są zaliczane do bilansu osób zainfekowanych, dopóki nie wystąpią objawy choroby.

Raport z poprzedniego dnia mówił o 11 przypadkach nowych zakażeń, z których pięć zostało "zaimportowanych". Ogólna liczba osób zakażonych w Chinach wynosi 82 830. Od początku epidemii w tym kraju zmarły 4633 osoby.

Autorka/Autor:tas,ft

Źródło: PAP, Reuters