Pryska chiński mit. Xi Jinping pęka pod presją ludu

Źródło:
tvn24.pl

Zaledwie miesiąc po umocnieniu się u władzy Xi Jinping publicznie wystawił się na śmieszność. Pekin pod presją protestów ulicznych zaczął wycofywać się z polityki "zero covid", która miała dowodzić nieomylności chińskiego przywódcy. A to tylko symbol głębokich problemów trawiących Chiny na czele z ich dołującą gospodarką. Wiele wskazuje na to, że Xi Jinping mocniej zacisnął ręce na sterach akurat w czasie, gdy chiński okręt zmierza donikąd, a załoga przestaje widzieć stały ląd.

Polityka "zero covid" miała być dowodem na wyższość chińskiego systemu nad Zachodem. Gdy Włosi, Niemcy, Francuzi czy Amerykanie na początku 2020 roku ginęli tysiącami w przepełnionych szpitalach, Chiny wykorzystały swoją opresyjną, niedemokratyczną władzę i brutalnie zmusiły ludzi do pozostania w domach. Pekin zwyciężał: skuteczniej chronił swoich obywateli przed nowym wirusem. Ponieważ "zero covid" wydało się być sukcesem, politykę tę osobiście zaczął firmować Xi Jinping - każdy sposób dobry, by tworzyć wizerunek nieomylnego lidera.

2,5 roku później okazało się jednak, że to Zachód wygrał z COVID-19, produkując skuteczne szczepionki i trafnie przewidując, że pandemii nie uda się powstrzymać. Życie niemal wróciło do normy. Tymczasem Chiny znalazły się w pułapce bez wyjścia: nie mając ani dobrych szczepionek, ani grupowej odporności, odejście od pandemicznej izolacji grozi im milionami ofiar. Xi Jinping jeszcze w październiku i listopadzie podkreślał więc, że polityka "zero covid" jest sukcesem i zostanie utrzymana. Kilka tygodni później jego słowa wydają się żartem, a władza pod presją ludu pękła i oficjalnie zapowiedziała zmianę tej polityki. Nieomylny "sternik", jak nazywany bywał Xi Jinping chętnie nawiązujący do kultu jednostki z czasów Mao Zedonga, wystawił się na śmieszność przed całym narodem.

Choć sprawa wydaje się pozornie błaha - jaka to władza nie zmieniła nigdy swojej polityki? - w Chinach to wydarzenie symboliczne dla kondycji całego państwa. Chińczycy od dekad godzili się na opresyjną władzę partii komunistycznej w zamian za dobre rządy i wzrost gospodarczy. Dopóki żyje się coraz lepiej, nie trzeba wnikać, kto i dlaczego trzyma się u władzy. Jednak kończąca się wielką porażką polityka "zero covid" uderza jednocześnie w oba filary, na których trzyma się chiński reżim: rozwój gospodarczy oraz wiarę w dobre rządy partii. Po raz pierwszy od lat została zachwiana pewność Chińczyków w bycie wschodzącym mocarstwem, które wkrótce zdominuje świat. Bo dostrzegli, że żyją w pandemicznym skansenie, który stworzyła im niekompetentna władza. Czar pryska, a na jaw wychodzą kolejne problemy, które ta władza stworzyła.

ZOBACZ TEŻ: "Precz z Xi Jinpingiem". Rzadki wybuch gniewu przeciwko władzom

Chiński kryzys

Największym z tych problemów jest kondycja chińskiej gospodarki, która tak fatalna nie była od dekad. Eksperci od lat zwracają uwagę na jej strukturalne problemy, które cały czas się nasilają. Najkrócej ująć je można pod czterema hasłami: niski popyt wewnętrzny, olbrzymie zadłużenie, nadmierne uzależnienie od rynków zagranicznych oraz katastrofalnie niska dzietność i starzenie się społeczeństwa. Nie ma żadnych wątpliwości - chiński cud gospodarczy, który trwał od przeszło 40 lat, skończył się, to już przeszłość.

- Sytuacja jest bardzo trudna, ponieważ na wskazywane przez ekspertów od lat narastające problemy strukturalne chińskiej gospodarki nałożyły się bardzo niekorzystne czynniki zewnętrzne - wyjaśnia analityk rynku chińskiego Łukasz Sarek. Te niekorzystne czynniki zewnętrzne to przede wszystkim spadek popytu zewnętrznego oraz szybko rosnące ceny surowców, nie bez znaczenia pozostają też rosnące napięcia polityczne, zwłaszcza w relacjach Chin z USA.

Jak zwraca uwagę ekspert, rezultat jest taki, że "w ostatnich miesiącach gwałtownie spada eksport" Chin. - Tylko w listopadzie spadł o 8,7 procenta, a wartość chińskiego eksportu jest niższa niż rok temu. I spadek ten nie jest wynikiem restrykcji antyepidemicznych, ale spadku globalnego popytu na chińskie produkty - stwierdza analityk. Tymczasem silny eksport od lat był czymś na kształt kroplówki dla Chin "wyciągając w górę" jej wyniki gospodarcze. - Jego osłabienie zawęża chińskiemu kierownictwu pole manewru - podkreśla.

Ale sednem problemu chińskiej gospodarki są nie tyle napływające z niej dane, które nie są jeszcze dramatyczne, ile brak pomysłu na przyszłość. Chiński model gospodarczy po czterech dekadach "cudu" po prostu się wypalił i władza nie ma recepty jak temu zaradzić. Xi Jinping liczył, że umożliwi to ożywienie rynku wewnętrznego i reorientacja gospodarki z nastawionej na eksport na nastawioną na konsumpcję wewnętrzną. Wygląda jednak na to, że ten plan się nie powiódł.

- Popyt krajowy jest słaby. Władze w Pekinie nie zdołały uczynić z niego głównego motora napędowego gospodarki, co też nieszczególnie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że od początku epidemii wsparcie jest kierowane przede wszystkim na stronę podażową a nie popytową. Nie ma programu szerokiego pobudzania popytu w postaci na przykład bonów towarowych czy znacznych transferów finansowych dla grup szczególnie dotkniętych skutkami kryzysu - tłumaczy Łukasz Sarek. A innych pomysłów na chińską gospodarkę nie widać.

Przy braku poważnych reform gospodarczych, na których przeprowadzenie za słaby jest nawet Xi Jinping, Chinom pozostaje chwytanie się brzytwy i ratowanie gospodarki pieniędzmi podatników. - W tej sytuacji Pekin może znów sięgnąć do inwestycji z sektora publicznego jako podstawowego narzędzia dla pobudzenia gospodarki, co jednak jeśli nawet przyniesie efekty krótkoterminowe, to pogłębi problemy strukturalne - zauważa analityk.

ZOBACZ TEŻ: Reformy byłyby zbyt ryzykowne dla chińskiej partii. Wybrano konfrontację, a problemy ma rozwiązywać armia

Protesty w Chinach

A gospodarka to nie tylko liczby, ale też realna jakość życia Chińczyków. Łukasz Sarek podkreśla, że trudna sytuacja gospodarcza zauważalnie przekłada się na problemy finansowe gospodarstw domowych, a dochody Chińczyków rosną coraz wolniej. - W pierwszych trzech kwartałach tego roku średni dochód rozporządzalny wzrósł tylko o 3,2 procent, niewiele powyżej poziomu inflacji - podkreśla. W kraju, który przyzwyczaił obywateli do wzrostu PKB w tempie 10 proc. rocznie, to może być szok.

To właśnie z powodu trudnej sytuacji gospodarczej Pekin ugiął się. Gdy ludzie w bezprecedensowym zrywie wyszli na ulice, reżim zapomniał o nieomylności swojego przywódcy i rozpoczął oficjalne odejście od polityki "zero covid". Polityki, która według niektórych szacunków, doprowadziła do zmniejszenia się w 2021 roku chińskiego PKB o 2,2 pkt procentowego, czyli kosztowała Chiny 384 mld dolarów.

- Złagodzenie ograniczeń epidemicznych będzie korzystnym bodźcem do ożywienia aktywności wielu segmentów chińskiej gospodarki, które szczególnie ucierpiały w związku z nakładanymi ograniczeniami - przyznaje Łukasz Sarek. - Nie jest natomiast czynnikiem wystarczającym dla powrotu Chin na ścieżkę w miarę szybkiego wzrostu gospodarczego. Chińskie władze od lat borykają się z problemami strukturalnymi, które nie zostały rozwiązane, a które ujawniły się szczególnie wyraźnie w czasie obecnego kryzysu - podkreśla.

Zwraca też uwagę, że przy braku odporności Chińczyków na COVID-19 luzowanie ograniczeń może równie dobrze uderzyć w gospodarkę, gdy dojdzie do gwałtownej fali zachorowań. A liczba przypadków COVID-19 w Chinach już teraz rośnie do niespotykanych poziomów. 29 listopada dzienna liczba wykrytych zakażeń przekroczyła 71 tysięcy. Dla porównania liczba zakażeń jest w Chinach obecnie prawie 10 razy wyższa niż w szczycie pandemii w 2020 roku.

Tymczasem ludzie w listopadzie wyszli na ulice. Bo mimo obietnic wzrostu gospodarka popada w stagnację, a mimo "zero covid" pandemia nie odpuszcza. Chińczycy trzeci rok siłą zamykani są we własnych domach lub z dnia na dzień tracą pracę jednocześnie zdając sobie powoli sprawę, że reszta świata o COVID-19 powoli zapomina. Rosnącą frustrację widać zwłaszcza wśród młodych, którzy wychowani w rosnącym dostatku teraz mają trudności z usamodzielnieniem się.

- Bezrobocie wśród osób młodych jest bardzo wysokie, w październiku wyniosło 17,9 procent i było niewiele niższe niż w lipcu, kiedy sięgnęło rekordowych 19,9 procent - wskazuje Łukasz Sarek. - Młodzi to grupa społeczna, która jest szczególnie wrażliwa na skutki pogorszenia się koniunktury gospodarczej, gdyż przyzwyczajeni są do życia w relatywnym dobrobycie, mają wysokie aspiracje, a jednocześnie są pod presją rodziców, z których wielu liczy na to, że niekiedy znaczne nakłady na edukację i wychowanie dzieci, które w Chinach są w stosunku do zarobków bardzo wysokie, zwrócą się - tłumaczy.

To dzięki młodym chińskie protesty uliczne zobaczył cały świat. Nie rozstający się ze swoimi smartfonami po wyjściu na ulice z taką intensywnością zalali Internet zdjęciami i nagraniami, że przerosło to - wydawało się -wszechmocną chińską cenzurę. Jakby chiński reżim miał mało problemów, Chińczykom udało się pokonać jedno z jego kluczowych narzędzi opresji i pokazać swoje niezadowolenie milionom innych internautów. - Jak na Chiny skala i sposób wyrażania niezadowolenia jest ogromna i kierowana nie tylko w stosunku do władz lokalnych, które są naturalnym "odgromnikiem" dla niezadowolenia społecznego, ale również wobec władz centralnych i ogólnie wobec tego jak partia zarządza walką z epidemią - przyznaje Łukasz Sarek.

ZOBACZ TEŻ: Protesty w chińskich miastach zagrożą reżimowi? "Władze nie mogą sobie tego odpuścić"

Utrata wiary w reżim

Konsekwencje mogą być bardzo poważne. Zwłaszcza, że po raz pierwszy od dekad Chiny przestają żyć wiarą w lepsze jutro. Dziś Pekin przede wszystkim ostrzega o nadchodzeniu trudnych czasów i wskazuje mnożące się zagrożenia zewnętrzne. Zamiast nadzieją Chińczycy zaczęli być karmieni strachem - jak duży jest to wstrząs dla tego narodu? W tym kontekście to nie protesty uliczne są prawdziwym problemem Xi Jinpinga. Prawdziwym problemem jest brak recepty na przyszłość i stopniowa utrata wiary chińskich obywateli w jego przywództwo. Fiasko polityki "zero covid" może się okazać błędem, za który chińska władza zapłaci bardzo wiele.

ZOBACZ TEŻ: Protesty w Chinach. "New York Times": Polityka "zero covid" źródłem wspólnego gniewu. Xi Jinping nie ma prostej odpowiedzi

Autorka/Autor:Maciej Michałek

Źródło: tvn24.pl