Bułgarskiego premiera nic nie ruszy. Czwarte wotum nieufności oddalone


Rząd premiera Bojko Borysowa przetrwał czwarte w swojej karierze głosowanie nad wotum nieufności. Przez Sofię przechodzi polityczna burza po raporcie Unii Europejskiej, który wytknął Bułgarii ogromne zacofanie w sferze reformy sądownictwa, walki ze zorganizowaną przestępczością i korupcji rozwiniętej na niebywałą skalę.

Centroprawicowy rząd Borysowa bez najmniejszych problemów wygrał głosowanie. Przeciw wotum nieufności zagłosowało 121 deputowanych, a 71 było za.

Miażdżący raport

Borysow - szef wciąż najpopularniejszej partii w kraju - głosowanie nad swoim odejściem obserwował już jednak po raz czwarty w ciągu trzech lat, a więc od momentu przejęcia sterów państwa.

Bułgaria, którą ostatnio wstrząsnął zamach terrorystyczny na izraelskich tutrystów stała się zdaniem mediów w Sofii "zakałą Europy".

Najmłodszy (wspólnie z Rumunią) kraj wspólnoty, a zarazem najbiedniejszy, od kilku lat coraz skuteczniej odstrasza od siebie inwestorów zagranicznych, nie wykorzystuje funduszy unijnych i pogrąża się w kryzysie.

Raport Unii wskazuje na ogromną korpucję i zorganizowaną przestępczność, które zżerają pokaźną część bułgarskiego PKB. Według wyliczeń Unii, potwierdzanych też przez organizacje pozarządowe w Sofii (Centrum dla Demokracji), aż 5 proc. dochodów państwa w skali roku ucieka do miejscowych "oligarchów" kierujących wielogałęziowymi ineteresami w regionach. Te dzielą kraj na strefy wpływów.

Morderstwa na zlecenie, korupcja, zero bezpieczeństwa

W Bułgarii w ciągu ostatniej dekady dokonano też 150 morderstw na zlecenie. Dodatkowo żaden wyższy urzędnik państwowych nie dostał wyroku skazującego i nie odsiedział nawet dnia w więzieniu, choć korupcja w instytucjach publicznych jest jedną z największych na kontynencie.

Opozycja tym wszystkim jest załamana. Twierdzi, że w takiej kondycji kraj nigdy nie przystąpi do strefy Schengen. Poza tym wciąż będą go unikać zagraniczni inwestorzy.

Mówią również, że najbardziej jaskrawym przykładem bezradności państwa w ostatnim czasie był zamach w Burgas. Jak na dłoni pokazał on, że Bułgaria nie jest po prostu bezpiecznym krajem.

Sam premier Borysow - słynący z ciętej riposty (m.in. proponował prezydentowi Obamie kilka miesięcy temu, że wskaże mu dobrą drogę do rozwoju i przekona USA do wybrania "bułgarskiego modelu gospodarki") jest zamieszany w sprawę zamordowania pewnego biznesmena. Wiadomo, że kilka lat temu się z nim kontaktował i próbował "handlować" politycznymi wpływami.

Mimo tych wszystkich doniesień i skandali polityk, który swego czasu stwierdził, że "Bułgarzy są jak psy", wciąż jest najpopularniejszym politykiem w kraju.

Autor: adso//kdj / Źródło: Reuters