Brzeziński: "żałosne" spotkanie Busha z Putinem


Ostra krytyka ekspertów przed spotkaniem prezydenta George'a W. Busha z Władimirem Putinem w Kennebunkport. Amerykańskie media i analitycy sceny międzynarodowej przewidują, że korzyści z wizyty, głównie propagandowe, odniesie tylko Putin.

W wywiadzie dla telewizji CNN doradca ds. bezpieczeństwa narodowego za prezydentury Jimmy'ego Cartera, Zbigniew Brzeziński, nazwał rozpoczynający się w niedzielę szczyt "żałosnym" i wyraził pogląd, że jest on zupełnie niepotrzebny.

- Putin wykorzystuje fakt, że wskutek wojny w Iraku może wywierać znacznie większy wpływ na świecie, a wie, że potrzebujemy Rosji. My ignorujemy to, co robi Rosja, która obraża Stany Zjednoczone porównując je do Niemiec hitlerowskich i mówiąc, że popełniliśmy większe zbrodnie niż Stalin. Przyjmowanie Putina w tej sytuacji jest śmieszne - powiedział Brzeziński.

Jego zdaniem ewentualne nadzieje Białego Domu, że Bush, wykorzystując "dobrą chemię" między nim a Putinem będzie w stanie przekonać go do ustępstw w kluczowych spornych sprawach, jak Kosowo, program nuklearny Iranu czy tarcza antyrakietowa, są wyrazem naiwności.

- Polityki zagranicznej nie robi się za pomocą osobistych gier, jakichś sztuczek w letnim kurorcie. Wymaga to poważnych negocjacji i Kennebunkport nie jest do tego odpowiednim miejscem - powiedział były szef Rady Bezpieczeństwa Narodowego.

Zgodził się z nim czołowy ekspert ds. Rosji z Uniwersytetu Stanforda w Kalifornii, Michael McFaul: - Zaproszenie do Kennebunkport wysyła całkowicie niewłaściwy sygnał. Mówi ono: mogę cię nazywać Hitlerem, a ty i tak zaprosisz mnie do swego letniego domu. Wyraża przesłanie, że Rosja jest silna, a Amerykanie są słabi - powiedział McFaul dziennikowi "Washington Post"

Waszyngtońska gazeta podobnie komentuje niedzielny szczyt: - Putin odniesie korzyści ze spotkania z Bushem, zanim padnie tam choćby jedno słowo, i będą one nawet większe, jeśli dialog nie doprowadzi do żadnego porozumienia. Raz jeszcze będziemy widzieć jak rosyjski prezydent majestatycznie kroczy na światowej scenie, wyróżniony przez amerykańskiego prezydenta, pokazując, że bez współpracy rosnącej w siłę Rosji, Zachód nie może osiągnąć swoich celów w zakresie bezpieczeństwa - pisze dziennik w artykule redakcyjnym.

Gazeta przewiduje, że spotkanie Bush-Putin nie przyniesie porozumienia w sprawie niepodległości Kosowa, ani nie położy kresu rosyjskim próbom odzyskiwania wpływów w byłych republikach radzieckich, takich jak Gruzja.

- Bush powinien mu jasno dać do zrozumienia, że wrzaski Kremla nie zapobiegną niepodległości Kosowa, ani budowie systemu antyrakietowego zaaprobowanego przez NATO. Rosję należy zaprosić do współpracy nad tarczą, ale nie można jej pozwolić dyktować gdzie bazy mogą być zbudowane - czytamy.

Źródło: PAP