Bombowce strategiczne po cichu poleciały na Guam? "Nie zatrzymały się tam"

Dwa B-1 wystrzeliwujące flary służące do zmylenia rakiet naprowadzanych na podczerwieńUSAF

Przysłuchujący się radiowej komunikacji amerykańskiego wojska zapaleńcy twierdzą, że niecodziennie duży zespół siedmiu bombowców B-1 odleciał z USA w kierunku wyspy Guam. To najważniejsza baza lotnictwa USA w pobliżu Korei Północnej. Wojsko twierdzi jednak, że maszyny "nie zatrzymały się tam."

W ostatnich tygodniach lotnictwo USA wielokrotnie wysyłało różne swoje maszyny w pobliże Półwyspu Koreańskiego, by zamanifestować siłę wobec ostrej "wojennej" retoryki Pjongjangu. Nad Koreą Południową kolejno pojawiły się bombowce strategiczne B-52 i B-2 oraz myśliwce F-22. Każdy lot spotykał się z ostrą krytyką Korei Północnej.

Podsłuchana rozmowa

Domniemany przelot zespołu B-1B Lancer miał mieć miejsce w nocy z czwartku na piątek. Komunikację dowódcy formacji z naziemną kontrolą lotów podsłuchał Steve Douglass z Teksasu, dziennikarz i pisarz specjalizujący się w technologii lotniczej.

Według niego, na częstotliwości wykorzystywanej przez lotnictwo strategiczne, anonimowy pilot zgłosił lot "DARK flight of seven", czyli lot siedmiu maszyn z Siódmego Skrzydła Bombowego z bazy Dyess w Teksasie, wyposażonego w B-1 i noszącego kodową nazwę "DARK".

Poprosił też o raport pogodowy dla UAM, czyli bazy Andersen na Guam i spotkanie z dwoma latającymi cysternami jeszcze nad terytorium USA.

Cel: Azja

Jak pisze David Cenciotti, znany ekspert z zakresu lotnictwa wojskowego, lot siedmiu B-1 w jednej formacji jest niezwykle rzadkim wydarzeniem. Lancery często latają do bazy na wyspie Diego Garcia, z której nieustannie wylatują nad Afganistan wspierając siły lądowe, ale podczas rutynowych przelotów zawsze czynią to pojedynczo.

Zagadkowe jest to, dlaczego pilot rozmawiał z ziemią bez szyfrowania. Jeśli przelot B-1 miałby być tajemnicą, na pewno nie podawano by celu lotu otwartym tekstem. Jest możliwe, że pilot prosił o pogodę na Guam, ponieważ tamtejsze lotnisko było lotniskiem zapasowym lub po prostu przystankiem w drodze na Diego Garcia.

Rzecznik amerykańskiego Dowództwa Pacyfiku zapewnił, że żadnych B-1 nie ma na Guam. - Nawet się tam nie zatrzymały po drodze - przekonywał i dodał, że B-1 są rzadko widywane w bazie Andersen, bo są "bardzo zajęte nad pustyniami".

Na małej wysokości B-1 są w stanie lecieć niemal z prędkością dźwiękuGregg Stansbery | Wikipedia (CC BY SA)

Kilka niejasności

Cenciotti zaznacza jednak, że przelot siedmiu B-1, nawet jeśli ich celem nie był Guam, zgrywa się w czasie z przeciekami o ruchu dwóch północnokoreańskich rakiet balistycznych średniego zasięgu Musudan.

Analityk twierdzi, że piloci bombowców strategicznych w ostatnich miesiącach przenieśli akcenty podczas swoich misji treningowych. Teraz mniej koncentrują się na działaniach nad obszarami przypominającymi Bliski Wschód czy Afganistan, a bardziej na tych przypominających Wschodnią Azję.

Na poparcie tej tezy Cenciotti przedstawia między innymi nagraną przez Douglassa komunikację pilota B-1 z ziemią podczas misji treningowej nad Teksasem. Bombowiec ćwiczył atak na "skład rakietowy".

Kokpit B-1B nocną porą. Załoga maszyny składa się z czterech osóbUSAF

Szybkie ciężarówki pełne bomb

B-1 są bombowcami strategicznym zaprojektowanymi i wprowadzonymi do służby w latach 70-tych i 80-tych. Ich przeznaczeniem jest wdzieranie się nad wrogie terytorium na bardzo małej wysokości (rzędu 100 metrów) przy dużej prędkości (bliskiej prędości dźwięku). W ten sposób mają unikać większości radarów i wyrzutni rakiet przeciwlotniczych.

W okresie Zimnej Wojny miały tak atakować ZSRR przy pomocy niemal 60 ton bomb, jakie mogą przenosić (porozumienia międzynarodowe ograniczają teraz tę wartość do 34 ton). Obecnie służą do ataków przy pomocy konwencjonalnej broni precyzyjnej.

Autor: mk\mtom / Źródło: The Aviationist, Foreign Policy

Źródło zdjęcia głównego: USAF

Tagi:
Raporty: