Trwa kluczowa bitwa. Amerykańscy komandosi walczą "w samoobronie"


Do akcji w afgańskim mieście Kunduz weszły zachodnie oddziały specjalne, choć oficjalnie jedynie broniły się przed atakiem talibów. Żołnierze sił specjalnych mają wspierać afgańskie wojsko i policję w walkach o Kunduz, który kilka dni temu zajęli rebelianci. To pierwsze tak duże miasto zdobyte przez talibów od początku wojny i jego odbicie ma kluczowe znaczenie dla rządu.

Żołnierze sił specjalnych koalicji państw NATO, która już niemal całkowicie wycofała się z Afganistanu, mieli wziąć udział w walkach w środę nad ranem. Jak zapewnił rzecznik sił zachodnich, płk Brian Tribus, działali w samoobronie. - Znaleźli się w pobliżu lotniska w Kunduz doradzając żołnierzom sił specjalnych Afganistanu. Napotkali zagrożenie i obronili się - stwierdził wojskowy. Anonimowy przedstawiciel afgańskich władz powiedział agencji Reutera, że chodzi o około stu amerykańskich komandosów, którzy zapobiegli przełamaniu linii obrony lotniska, na którym skupiła się większość policjantów i żołnierzy rządowych po ucieczce z miasta. W tym samym czasie amerykańskie samoloty przeprowadziły też trzy naloty w pobliżu.

Walka ważna dla przyszłości kraju

Udział sił zagranicznych w akcji wokół Kunduz nie może dziwić, bo to najważniejsza od wielu miesięcy bitwa z talibami. Rebelianci zajęli liczące 300 tysięcy mieszkańców miasto będące stolicą prowincji na początku tego tygodnia. To ich największy sukces od początku amerykańskiej inwazji w 2001 roku, która obaliła rządy talibów. Policja i wojsko afgańskie próbowały przeprowadzić szybki kontratak, ale bez powodzenia. Talibowie umocnili się w mieście i odparli słabo zorganizowane uderzenia. Rząd ogłosił mobilizację dodatkowych sił i szybkie odbicie Kunduz, ale skończyło się na pustych deklaracjach. O miasto ciągle toczą się walki. Według informacji agańskiego ministerstwa zdrowia dotychczas doliczono się 30 zabitych i ponad 200 rannych. Wynik starcia o Kunduz będzie wiele mówił na temat przyszłości Afganistanu. Ustanowiony i wspierany przez Zachód rząd centralny w Kabulu jest bardzo słaby. Pomimo pompowania w jego siły zbrojne miliardów dolarów przez Amerykanów i czynienia najróżniejszych wysiłków dla zwiększenia ich zdolności bojowych, to są one dramatycznie słabe. Największym problemem jest niskie morale i skala dezercji. Jeśli talibowie zdołają utrzymać Kunduz, to mogą zapoczątkować proces domina i rząd zacznie coraz szybciej tracić kontrolę nad krajem. Jeśli miasto uda się odbić, to będzie to dużym sukcesem propagandowym dla władz i istotnie je wzmocni. Z tego powodu można się spodziewać rzucenia do walki wszelkich dostępnych sił i wydatnego wsparcia ich przez Amerykanów.

Walki toczą się o Kunduz

Autor: mk\mtom / Źródło: Reuters, tvn24.pl

Tagi:
Raporty: