Milicjanci otoczyli kordonem kobiety, ustawione w "łańcuchu solidarności". Zatrzymywali tylko mężczyzn

Aktualizacja:
Źródło:
PAP
Milicjanci otoczyli kordonem kobiety, ustawione w "łańcuchu solidarności"
Milicjanci otoczyli kordonem kobiety, ustawione w "łańcuchu solidarności"
TUT.by
Milicjanci otoczyli kordonem kobiety, ustawione w "łańcuchu solidarności"TUT.by

Siły specjalne milicji białoruskiej otoczyły kordonem grupę kilkudziesięciu kobiet, które brały udział w piątkowej demonstracji w centrum Mińska. Milicjanci, którzy - według relacji mediów - mieli nie stosować przemocy wobec protestujących, zatrzymywali tylko mężczyzn. Tego samego dnia rozpoczęły się procesy za złamanie przepisów o masowych zgromadzeniach.

W piątek w Mińsku odbył się kolejny protest przeciwko wynikom wyborów prezydenckich na Białorusi. Na placu Niepodległości w centrum miasta zgromadziło się kilkadziesiąt kobiet, które ustawiły się szeregiem w tak zwanym łańcuchu solidarności. Niektóre trzymały kwiaty. W tłumie widać było barwy biało-czerwono-białe, używane przez narodowo nastawioną opozycję białoruską.

Funkcjonariusze OMON-u otoczyli zgromadzone na placu kobiety ze wszystkich stron. Milicjanci zatrzymywali jednak wyłącznie mężczyzn. Odsunęli dziennikarzy na skraj placu, żeby nie doszło do sytuacji z czwartku, kiedy to zatrzymywani byli także zagraniczni korespondenci, którzy legalnie wykonywali swoją pracę.

Milicja twierdziła, że piątkowe zgromadzenie odbywało się bez zezwolenia władz, dlatego nawoływała do rozejścia się. Rosyjska agencja TASS relacjonowała, że OMON nie stosował przemocy.

Procesy zatrzymanych dziennikarzy i demonstrantów

Przed sądem rejonowym w Mińsku toczyły się w piątek procesy czwórki dziennikarzy, w tym pracowników Biełsatu Kaciaryny Andrejewej i Maksima Harczanka, zatrzymanych w czwartek w centrum miasta w grupie 50 reporterów. Procesy za złamanie przepisów o masowych zgromadzeniach zostały przeniesione, a sprawy odesłane w celu ich dopracowania. Dziennikarze wyszli na wolność.

Czwórka reporterów spędziła noc na komisariacie, gdzie, jak mówili portalowi TUT.by, byli traktowani dobrze, proponowano im herbatę i ciastka. Andrejewa zapowiedziała, że w przypadku aresztu ogłosi głodówkę.

W sądach w Mińsku odbywało się w piątek kilkadziesiąt procesów osób zatrzymanych w minionych dniach – wynika z monitoringu centrum obrony praw człowieka Wiasna. Wymierzono im kary aresztu lub grzywny, w pojedynczych przypadkach udzielono pouczeń. Pojedyncze procesy odbywały się w innych miastach.

Dziennikarze zatrzymani w Mińsku
Dziennikarze zatrzymani w MińskuTVN24

Wiasna: blisko 300 zatrzymanych

Według list na stronie Wiasny w czwartek w Mińsku zatrzymano prawie 300 osób, w tym dużą grupę dziennikarzy. Wiele osób wypuszczono w nocy. MSW poinformowało o zatrzymaniu 114 osób. Jak wskazano, formalnie dziennikarzy nie zatrzymano, a tylko dokonano kontroli ich dokumentów zezwalających na pracę na Białorusi. Reporterzy spędzili na komisariacie po kilka godzin. W związku z zatrzymaniem dziennikarzy niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy (BAŻ) zażądało od Komitetu Śledczego wszczęcia postępowania karnego – za uniemożliwienie reporterom legalnej działalności. W ciągu dnia w Mińsku odbywało się kilka niedużych akcji protestu w różnych częściach miasta. Po południu do centrum – jak w poprzednich dniach – przyjechały milicyjne i wojskowe ciężarówki. Centrum Wiasna poinformowało, że liczba osób uznanych przez białoruskich obrońców praw człowieka za więźniów politycznych wzrosła do 41.

Autorka/Autor:momo//rzw/b

Źródło: PAP