"Większość ludzi, którzy obserwują sytuację na Białorusi, boi się nieprzewidywalności Łukaszenki"

Źródło:
TVN24
Peralyhin: większość ludzi, którzy obserwują sytuację na Białorusi, boi się nieprzewidywalności Łukaszenki
Peralyhin: większość ludzi, którzy obserwują sytuację na Białorusi, boi się nieprzewidywalności ŁukaszenkiTVN24
wideo 2/22
Peralyhin: większość ludzi, którzy obserwują sytuację na Białorusi, boi się nieprzewidywalności ŁukaszenkiTVN24

Całe życie marzę o kraju przede wszystkim wolnym, z wolną gospodarką, z wolnymi mediami - powiedział we "Wstajesz i wiesz" Alex Peralyhin, Białorusin mieszkający w Polsce. Mówił również o trwających w jego kraju protestach i obawach obywateli związanych z sytuacją polityczną. - Wydaje mi się, że większość ludzi, którzy obserwują sytuację na Białorusi, boi się nieprzewidywalności Alaksandra Łukaszenki - ocenił.

Tysiące ludzi zebrało się w niedzielę po południu pod pomnikiem Miasta Bohatera w centrum Mińska, gdzie rozpoczął się opozycyjny marsz wolności. Białoruska sekcja Radia Swoboda podała, że na wiec przyszło co najmniej 100 tysięcy osób, niektóre niezależne białoruskie media podawały, że manifestacja zgromadziła nawet 200 tysięcy osób. Następnie uczestnicy demonstracji przeszli w kierunku gmachów rządowych. Domagali się uczciwych wyborów i zmiany władzy.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

"Większość ludzi, którzy obserwują sytuację na Białorusi, boi się nieprzewidywalności Łukaszenki"

O obawach, jakie pojawiają się wśród Białorusinów, mówił we "Wstajesz i wiesz" w TVN24 Alex Peralyhin, Białorusin mieszkający w Polsce. - Wydaje mi się, że większość ludzi, którzy obserwują sytuację na Białorusi, boi się nieprzewidywalności Łukaszenki - ocenił.

- Widzę, że teraz milicja odpuściła i przestała brutalnie zatrzymywać ludzi, chociaż na przykład wczoraj cały czas spodziewaliśmy się, że może coś się wydarzy. (...) Wszyscy boją się dokładnie tego, że oni znów zaczną jakieś mocniejsze represje wobec protestujących. Mamy nadzieję, że to się nie stanie, bo coraz więcej fabryk, coraz więcej ludzi strajkuje i protest coraz bardziej nabiera masowości - kontynuował.

- Mamy nadzieję, że brutalizacji, pacyfikacji nie będzie, ale trzeba cały czas mieć rękę na pulsie - dodał.

Peralyhin przypomniał, że "Łukaszenka kilka dni temu straszył obywateli tym, że poprosi [prezydenta Rosji - przyp. red.] Władimira Putina o pomoc w ramach sojuszu naszego bloku". Jak mówił, między innymi na podstawie Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB) podpisanego między innymi przez Białoruś i Rosję "wojsko rosyjskie, wojsko tego sojuszu, może przyjechać na pomoc".

- Ale to są na szczęście na razie spekulacje - dodał gość "Wstajesz i wiesz". - Bo taka pomoc może przyjść, jeżeli na przykład Białoruś zostanie napadnięta z zewnątrz. Mamy nadzieję, że przeciwko obywatelom takie wojsko się nie zorganizuje - przyznał Alex Peralyhin.

Peralyhin: większość ludzi, którzy obserwują sytuację na Białorusi, boi się nieprzewidywalności Łukaszenki
Peralyhin: większość ludzi, którzy obserwują sytuację na Białorusi, boi się nieprzewidywalności ŁukaszenkiTVN24

W niedzielę prezydent Rosji Władimir Putin i prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka odbyli drugą w ten weekend rozmowę telefoniczną. Jak przekazał Kreml, Moskwa wyraziła gotowość pomocy "w rozwiązaniu problemów" u swojego zachodniego sąsiada.

"Ze strony rosyjskiej potwierdzono gotowość okazania niezbędnej pomocy w rozwiązaniu powstałych problemów na podstawie zasad umowy o powstaniu Państwa Związkowego, a także - w razie konieczności - na podstawie Organizacji Traktatu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB)" - głosi komunikat Kremla opublikowany w niedzielę.

Putin rozmawiał z Łukaszenką. Wyraził gotowość pomocy "w rozwiązaniu problemów" na Białorusi >>>

"Marzymy o zwykłej podstawowej wolności"

Gość TVN24 mówił także o swoich marzeniach i obywateli jego kraju w kontekście sytuacji na Białorusi. - Całe życie marzę o kraju przede wszystkim wolnym, z wolną gospodarką, z wolnym mediami. Niestety, przez prawie 26 lat Białorusini żyją w kraju, który wszyscy przyzwyczaili się nazywać dyktaturą - powiedział.

- Ja, jak wszyscy moi rówieśnicy i młodsi, marzymy o zwykłej podstawowej wolności, która tak naprawdę już praktycznie wszędzie w normalnych cywilizowanych krajach jest - dodał.

Peralyhin przyznał, że czuje, iż jego marzenia są bliższe zrealizowania. Jak ocenił, kiedyś tematy polityczne na Białorusi "były tabu i ludzie starali się w ogóle o tym nie mówić". - Teraz wszystko się zmieniło. Ludzie rozmawiają o tym w pubach, na ulicach i to jest temat codzienny. Więc wierzę w to, że naprawdę teraz jest szansa na to, że na Białorusi w końcu uda się zmienić ten reżim - ocenił.

Odnosząc się do sytuacji na Białorusi, powiedział: "po prostu wszyscy ludzie - i starsi, i młodsi - mają dość jednego polityka, jednego kierownika, który też nie wykazuje się jakimiś superumiejętnościami" - Ten kraj się nie rozwija od wielu lat - zauważył.

Jego zdaniem "ta determinacja jest przede wszystkim dlatego, że ludzie chcą czegoś nowego". - Chcą po prostu nowej Białorusi, dlatego wychodzą na ulice - dodał gość TVN24.

Alex Peralyhin, Białorusin mieszkający w Polsce, o protestach i powyborczej sytuacji. Cała rozmowa
Alex Peralyhin, Białorusin mieszkające w Polsce, o protestach i powyborczej sytuacji. Cała rozmowa TVN24

Protesty po wyborach na Białorusi

W wyborach prezydenckich na Białorusi, które odbyły się 9 sierpnia, ubiegający się o piątą reelekcję Alaksandr Łukaszenka - według oficjalnych wyników - otrzymał ponad 80 procent głosów. Jego główna rywalka, kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska uzyskała 10 procent poparcia. Zdaniem opozycji wyniki zostały sfałszowane. Po ogłoszeniu niedzielnych sondaży na ulice wielu białoruskich miast wyszły tysiące osób przeciwnych dalszym rządom Łukaszenki. W czasie protestów, które trwają od tygodnia, dochodziło do starć manifestujących z milicją. Tysiące osób zostało zatrzymanych. 

Przed niedzielnymi protestami w Mińsku na placu Niepodległości w centrum miasta odbył się wiec zwolenników prezydenta Alaksandra Łukaszenki, w którym - według szacunków MSW - wzięło udział 65 tysięcy osób. Kwestionują to media zachodnie, podając, że liczba wyniosła kilka tysięcy.

- Nie pozwolę oddać kraju - oświadczył białoruski prezydent, który pojawił się na manifestacji. Przekonywał też, że "ponownego przeprowadzenia wyborów prezydenckich w jego kraju nie będzie". 

"Łukaszenka od lat 90. nigdzie publicznie nie przemawiał. Widocznie coś się stało" >>>

Autorka/Autor:akr//now

Źródło: TVN24

Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock

Tagi:
Raporty: