"Rzucił na drogę dwa kamienie". Ojciec trzech córek skazany na trzy lata kolonii karnej

Źródło:
TUT.by, tvn24.pl

Wiktor Siadou, inżynier technologii żywności i ojciec trzech niepełnoletnich córek, został skazany na trzy lata kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za udział w "masowych zamieszkach". Niezależny białoruski portal TUT.by przekazał, że mężczyzna przyznał się do "rzucenia na drogę dwóch kamieni".

W nocy z 10 na 11 sierpnia 2020 roku 45-letni Wiktor Siadou przebywał w pobliżu centrum handlowego Ryga w Mińsku, gdzie - według akt sprawy - "brał udział w masowych zamieszkach, którym towarzyszyły pogromy, podpalenia, niszczenie mienia, naruszenie bezpieczeństwa publicznego, podżeganie do nienawiści wobec funkcjonariuszy państwowych". Dwa miesiące później mężczyzna został zatrzymany i osadzony w areszcie. Prokurator wnioskował o skazanie Siadoua na trzy lata więzienia o zaostrzonym rygorze. 30 marca w mińskim sądzie zapadł właśnie taki wyrok.

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

Proces w sprawie ojca trzech niepełnoletnich córek (17, 13 i 4 lata) trwał zaledwie jeden dzień, jeszcze jedno posiedzenie było potrzebne na wygłoszenie mów końcowych. 30 marca rano oskarżony wygłosił ostatnie przemówienie, a po południu został już skazany – przekazał niezależny białoruski portal TUT.by.

Wiktor Siadou usłyszał wyrok TUT.by

"Chcę przeprosić moją rodzinę, dzieci"

Siadou mówił przed sądem, że "przez całe życie opowiadał się za pokojowym rozwiązaniem wszystkich sytuacji konfliktowych, w kwestiach politycznych także opowiadał za pokojowym rozwiązaniem wszystkich powstałych sporów". - Niestety, tego wieczoru nie mogłem opanować emocji. Chcę przeprosić moją rodzinę, dzieci. Wybaczcie mi, nie myślałem o was w tym momencie. Mam nadzieję, że z Bożą pomocą przeżyjecie beze mnie. Przyznaję się do winy i żałuję tego, co zrobiłem – powiedział.

On wywiesił flagę, której nie widać, ona organizowała picie herbaty. Matka i ojciec w areszcie, w domu piątka dzieci

Sprawa Siadoua była rozpatrywana w sądzie rejonowym w Mińsku. Z akt sprawy wynika, że ​​"w nocy z 10 na 11 sierpnia 2020 roku znajdował się na skrzyżowaniu ulic Kujbyszewa i Surganowa w pobliżu centrum handlowego Ryga. Tam, według śledztwa, brał udział "w masowych zamieszkach za wcześniejszym porozumieniem z niezidentyfikowanymi osobami", uczestniczył w budowie barykad ulicznych, rzucał kamieniami na drogę, co miało doprowadzić do "długotrwałego zakłócenia pracy transportu publicznego".

Siadou tłumaczył przed sądem, że "przed centrum handlowym Ryga znalazł się przypadkowo, ponieważ lubi spacerować w tamtej okolicy, nie budował żadnych barykad, a po prostu obserwował, co się dzieje, położył jeden kamień na jezdni, drugi rzucił w kierunku pustej drogi i poszedł do domu". Pytany o to, po co to zrobił, odpowiedział: - Nie wiem, zrobiłem to pod wpływem emocji.

W akcie oskarżenia napisano, że "popełnił przestępstwo w stanie nietrzeźwości". TUT.by przypomniał, że mężczyzna został zatrzymany dwa miesiące później i nie przeszedł żadnych badań lekarskich.

Siadou mówił w sądzie, że w czasie przesłuchania na komisariacie milicji był "pod silną presją moralną". Funkcjonariusze mieli mu obiecać, że "wróci do domu, jeśli się przyzna do wszystkiego i napisze to, co oni powiedzą".

Obrońcy praw człowieka uznali skazanego za więźnia politycznego.

9 sierpnia zeszłego roku na Białorusi odbyły się wybory prezydenckie, w których - według oficjalnych wyników - zwyciężył ubiegający się o piątą reelekcję Alaksandr Łukaszenka. Od tego dnia w kraju trwają protesty przeciwników reżimu, utrzymujących, że zwyciężczynią wyborów jest główna rywalka Łukaszenki, kandydatka opozycji Swiatłana Cichanouska.

Autorka/Autor:tas/kg

Źródło: TUT.by, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TUT.by

Tagi:
Raporty: