Został śmiertelnie postrzelony. Białoruski sąd uznał go winnym stawiania oporu

Źródło:
Spring96.org, tvn24.pl

Alaksandr Kardziukou i Hienadź Szutau zostali uznani za winnych stawiania oporu wobec "pracownika organów wewnętrznych lub innej osoby chroniącej porządek publiczny". Sąd w Brześciu skazał pierwszego z nich na 10 lat więzienia, drugi został skazany bez wyroku, ponieważ nie żyje. Szutau został śmiertelnie postrzelony w czasie antyrządowego protestu przez kapitana wojskowego specnazu, który w procesie miał status "pokrzywdzonego".

OGLĄDAJ NA ŻYWO W TVN24 GO

11 sierpnia zeszłego roku mieszkańcy Brześcia wyszli na ulice przeciwko sfałszowanym ich zdaniem wynikom wyborów prezydenckich, które odbyły się dwa dni wcześniej i w których, według Centralnej Komisji Wyborczej, ubiegający się o piątą reelekcję Alaksandr Łukaszenka odniósł "zdecydowane zwycięstwo" nad kandydatką opozycji Swiatłaną Cichanouską.

W tym dniu w Brześciu oddziały milicji OMON, których zadaniem było między innymi rozbijanie protestów, zostały wzmocnione przez wojskowych oddziałów specjalnych. W czasie demonstracji wojskowi byli w cywilu i uzbrojeni. Mieli "wtopić się w tłum i ujawniać prowokatorów".

Alaksandr Kardziukou i Hienadź Szutau podeszli do dwóch mężczyzn, ubranych po cywilnemu i - według komunikatu śledztwa - "zaatakowali ich uderzając metalową rurą, a także próbowali przejąć broń palną, co potwierdzają dostępne w śledztwie materiały".

Był pierwszą ofiarą protestów, zginął od strzału. "Zbieg okoliczności", sprawy karnej nie będzie

Oddział specjalny milicji OMON na ulicach Mińska TUT.by

"Poszkodowani"

O wyroku poinformowało białoruskie Centrum Praw Człowieka "Wiasna" powołujące się na doniesienia lokalnych mediów.

W procesie wojskowi, kapitan Raman Hauryłau i chorąży Arsen Halicyn, mieli status "poszkodowanych". Hauryłau mówił, że "w czasie ataku, w obronie własnej, strzelił najpierw w powietrze, później w kierunku Szutaua". Twierdził, że celował w ramię. Trafił jednak w potylicę. Źle wycelował, ponieważ - jak wyznał - był ogłuszony, bo wcześniej Kardziukau uderzył go w głowę metalową rurą. Sędzia zapytała, dlaczego nie celował w nogę. Hauryłau odpowiedział, że "bał się trafić we własną".

Ranny Szutau zmarł w mińskim szpitalu wojskowym po kilku dniach. Halicyn zeznał, że to on wezwał karetkę do rannego mężczyzny.

Kardziukou zaprzeczał, że uderzył wojskowego. Mówił również, że nie wiedział, kim on jest, ponieważ tamten się nie przedstawił i nie pokazał dokumentów. Kiedy Hauryłau strzelił w kierunku Szutau, Kardziukou uciekł, obawiając się o własne życie.

Rodzina Szutaua żądała wszczęcia sprawy karnej, jednak Komitet Śledczy uznał, że "nie ma ku temu wystarczających podstaw".

Autorka/Autor:tas\mtom

Źródło: Spring96.org, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TUT.by

Tagi:
Raporty: