Bhutto: Musharraf musi odejść

Aktualizacja:

Była premier Pakistanu Benazir Bhutto, uważana za przywódczynię opozycji wezwała prezydenta Perveza Musharrafa, by zrezygnował ze stanowiska i dodała, że nigdy nie będzie premierem pod jego rządami - podała agencja Reutera. W kraju tymczasem trwają demonstracje.

- Już czas na jego odejście. Musi zrezygnować ze stanowiska prezydenta - powiedziała Bhutto w wywiadzie telefonicznym udzielonym z Lahore, gdzie znajduje się w areszcie domowym. Dodała też, że sytuacja w Pakistanie tylko się zaostrzy, jeśli Musharraf pozostanie u władzy.

Nie będzie marszu?

Dziś z Lahore miała wyruszyć do Islamabadu ogromna kawalkada pojazdów pod przywództwem Benazir Bhutto. Protestujący chcieli zażądać od prezydenta zniesienia stanu wyjątkowego, zrezygnowania ze stanowiska szefa armii, przywrócenia konstytucji i wypuszczenia internowanych działaczy opozycji.

Jednak w ciągu ostatnich 24 godzin w Lahore aresztowano ponad 1500 zwolenników Pakistańskiej Partii Ludowej, a około 16 tys. policjantów w Pendżabie uniemożliwia przeprowadzenia jakichkolwiek antyprezydenckich akcji.

Areszt domowy przed demonstracją Wczoraj zastosowano wobec Bhutto siedmiodniowy areszt domowy przed zapowiadaną na dziś akcją protestacyjną.

Była premier została zatrzymana w Lahore, gdy gościła w domu jednego z posłów swojej partii - opozycyjnej Pakistańskiej Partii Ludowej. Policja nie zdołała wręczyć jej osobiście nakazu aresztowania, co według współpracowników Bhutto powoduje, że jest on nieważny. Zapowiadają również, że mimo zatrzymania ich przywódczyni marsz się odbędzie, a sama Bhutto spróbuje opuścić dom.

- Jeśli spróbują nas zatrzymać, cały Pendżab zamieni się w pole bitwy - ostrzegała rzeczniczka Partii Ludowej Fazana Raja.

Tymczasem rzecznik pakistańskiego rządu zapowiedział jeszcze przed zatrzymaniem Bhutto, że nie będzie ona mogła wziąć udziału w marszu, gdyż naruszałoby to zakaz politycznych zgromadzeń obowiązujący od ustanowienia stanu wyjątkowego. Nie chciał jednak powiedzieć, co spotka Bhutto, jeśli nie zastosuje się do zaleceń władz. Zapowiedział jedynie, że "zostaną podjęte potrzebne działania".

Stan wyjątkowy w Pakistanie trwa Prezydent Pakistanu wprowadził stan wyjątkowy i zawiesił konstytucję, powołując się na zagrożenie terroryzmem i ekstremizmem. Krok ten postawił pod znakiem zapytania termin planowanych na styczeń wyborów parlamentarnych. Początkowo informowano, że odbędą się one przed 15 lutego. W niedzielę Pervez Musharraf oświadczył jednak, że wybory odbędą się przed 9 stycznia, a parlament zostanie rozwiązany w najbliższy czwartek. Powtórzył też, że jeszcze przed zaprzysiężeniem na drugą kadencję zrzeknie się funkcji szefa sztabu, czego wymaga pakistańskie prawo. W wystąpieniu prezydent nie podał jednak daty zniesienia stanu wyjątkowego.

"Ma Pan 10 dni!" Przeciwko stanowi wyjątkowemu zaprotestowała też Wspólnota Narodów, zrzeszająca 53 państwa, głównie kolonie dawnego imperium brytyjskiego. Organizacja zagroziła, że zawiesi członkostwo Pakistanu, jeśli do 22 listopada Musharraf nie zniesie stanu wyjątkowego i nie podejmie innych działań, których domaga się organizacja. Wśród innych żądań znalazły się: przywrócenie konstytucji, ustąpienie Musharrafa z funkcji szefa sztabu, uwolnienie więźniów politycznych, zniesienie restrykcji nałożonych na media i przeprowadzenie wolnych i sprawiedliwych wyborów.

- Nasze przesłanie brzmi tak: ma pan około 10 dni. Wierzymy, że się to panu uda - oświadczył sekretarz generalny Wspólnoty Narodów Don McKinnon, zwracając się bezpośrednio do prezydenta Musharrafa.

Również minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Miliband poparł stanowisko McKinnona i Wspólnoty Narodów.

"Nikt nie będzie decydował za Pakistan" W reakcji przedstawicielstwo Pakistanu we Wspólnocie oznajmiło, że w swoich decyzjach Pakistan nie będzie kierował się terminami narzuconymi z zewnątrz. Podejmie je natomiast "w zgodzie z interesem narodowym" - głosi komunikat wydany przez urząd, który pełni jednocześnie funkcję ambasady Pakistanu w Londynie.

Członkostwo Pakistanu we Wspólnocie Narodów zostało już raz zawieszone w 1999 r., gdy Musharraf doszedł do władzy w wyniku bezkrwawego zamachu stanu. W 2004 r. kraj ponownie został jej pełnoprawnym członkiem.

Źródło: PAP