Austriacka prawica idzie do trybunału. "Mamy katastrofę"

Aktualizacja:

Austriacka Partia Wolności (FPOe) zaskarżyła w Trybunale Konstytucyjnym oficjalny wynik drugiej tury wyborów prezydenckich, w której jej kandydat Norbert Hofer przegrał niewielką liczbą głosów z Alexandrem Van der Bellenem.

Rzecznik Trybunału potwierdził, że wniosek w tej sprawie wraz z liczącym 150 stron dokumentacyjnym uzasadnieniem złożył przewodniczący FPOe Heinz-Christian Strache. W uzasadnieniu znajdują się częściowo znane i częściowo nieznane zarzuty dotyczące nieprawidłowości przede wszystkim w postępowaniu z kartami do głosowania - powiedział rzecznik. Według oficjalnych wyników w drugiej turze Van der Bellen uzyskał 50,35 proc. głosów. Poparło go tylko niecałe 31 tys. wyborców więcej niż Hofera. Strache uzasadnił zwrócenie się do Trybunału Konstytucyjnego "niezliczoną liczbą nieprawidłowości i niedociągnięć", które według niego wpłynęły na rezultat wyborów. - Nie jesteśmy kiepskimi przegrywającymi, chodzi tu o same podstawy demokracji, które muszą być zabezpieczone. Bez tych nieprawidłowości i niedociągnięć Hofer mógłby zostać prezydentem - powiedział szef FPOe w środę na konferencji prasowej w Wiedniu.

"Nad tak dramatyczną sytuacją nie można przejść do porządku dziennego"

Jak poinformował, Trybunał otrzymał trzy wnioski w tej sprawie - jeden od niego jako osoby upełnomocnionej, drugi od Hofera i trzeci od kogoś, kogo określił jako "wyborcę i obywatela".

Według Strachego w 82 spośród łącznie 117 okręgów wyborczych zdarzały się takie nieprawidłowości jak zbyt wczesne sortowanie kart do głosowania, zbyt wczesne otwieranie kopert z kartami czy zbyt wczesne lub dokonywane przez osoby nieuprawnione liczenie głosów. W innych okręgach wyborcom miano rozsyłać koperty na głosy w niewłaściwych kolorach, co mogło prowadzić do uznawania tych głosów za ważne bądź też nie - zaznaczył Strache, podsumowując, że naruszenia prawa wyborczego odnotowano w łącznie 94 okręgach i w odniesieniu do ponad 570 tys. kart od głosowania. Dodał, że uzasadnienie wniosku wskazuje też na inne nadużycia, jak udział w wyborach osób bez austriackiego obywatelstwa i oddawanie głosu przez osoby w wieku poniżej 16 lat. Zapytany, na ile realistyczne jest dla niego powtórzenie wyborów, Strache odparł: "Bardzo realistyczne, gdyż nad tak dramatyczną sytuacją nie można przejść do porządku dziennego".

Według Strachego przypadki łamania prawa stwierdzono w 97 spośród łącznie 117 okręgów wyborczych, a w 82 z nich karty do głosowania wstępnie sortowano przed przybyciem komisji, co dotyczy ponad 570 tys. kart. "Nieufność jest uzasadniona" - zaznaczył Strache. - Nie zaskarżamy wyborów dlatego, że tak chcemy. Ale jeśli za sprawą niezliczonych wskazówek dochodzi się do wniosku, że mamy aż taką katastrofę, to nie możemy tego zaakceptować - powiedział.

Pęknięta Austria

Tegorocznym wyborom prezydenckim w Austrii towarzyszyły znaczne emocje polityczne. O ile niespodzianką nie było wyeliminowanie w pierwszej turze 24 kwietnia kandydatów obu współtworzących austriacki rząd partii "wielkiej koalicji" - socjaldemokratów i ludowców (chadeków) - to w odniesieniu do osoby Hofera sondaże przedwyborcze okazały się rażąco niewiarygodne. Przed pierwszą turą prognozowano, że wygra ją startujący jako kandydat niezależny były przywódca austriackich Zielonych Van der Bellen, a kandydat prawicowo-populistycznej FPOe może się znaleźć nawet na trzecim miejscu, co zamknęłoby przed nim drogę do prezydentury. Tymczasem Hofer uzyskał 35,05 proc. głosów, zaś Van der Bellen tylko 21,34 proc. Przed przeprowadzoną 22 maja drugą turą sondaże okazały się trafniejsze, wskazując na niewielką przewagę zwycięzcy pierwszej tury nad swym rywalem lub na równowagę między nimi.

Autor: mtom, tmw / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: