Zuchwały atak na ambasadę reżimu Kima. Media: lider napastników to działacz praw człowieka


Dziesięcioosobowa grupa, która napadła na ambasadę Korei Północnej w Madrycie, pomagała wcześniej północnokoreańskim dysydentom - według hiszpańskich mediów wynika ze śledztwa policji. W ataku, do którego doszło w lutym, pobito personel placówki oraz skradziono z niej komputery i dokumenty.

Hiszpańskie media powołując się na śledczych informują w środę, że lider grupy napastników to posiadający obywatelstwo Meksyku Adrian Hong Chang. Ma być to działacz praw człowieka, który w internecie publikował informacje o pomocy udzielanej przez jego organizację północnokoreańskim dysydentom. Organizowała ona m.in. ucieczki z Korei Północnej.

"Coś na kształt północnokoreańskiego rządu na uchodźstwie"

Jak poinformował w środę dziennik "El Mundo", w trakcie śledztwa prowadzonego pod kryptonimem "Operacja Nollan" ustalono, że Hong Chang miał m.in. prowadzić rozmaite działania służące obaleniu reżimu Kim Dzong Una, a także chronić prześladowanych przez jego reżim dysydentów i ich rodziny.

Media ujawniły, że mężczyzna zbierał też pieniądze na działalność przeciwko reżimowi w Pjongjangu.

Cytowane przez madryckie dzienniki "El Confidencial" i "El Pais" źródła w hiszpańskiej policji potwierdzają, że grupa, dokonując ataku na ambasadę, działała jako Cheollima Civil Defense (CCD). Twierdzą, że działała we współpracy z jedną z zagranicznych służb wywiadowczych.

Jednym z głównych celów tej organizacji jest przejęcie władzy w Korei Północnej. "Krótko po ataku na ambasadę CCD ogłosiła się jako coś na kształt północnokoreańskiego rządu na uchodźstwie i zmieniła nazwę na Free Joseon" - napisał "El Mundo".

Możliwe motywy ataku na ambasadę

Podczas prowadzonego w Madrycie śledztwa pod uwagę branych jest kilka motywów ataku, m.in. próba porwania jednego z pracowników placówki, kradzież informacji na temat byłego ambasadora Korei Północnej w Hiszpanii, który współorganizował lutowe spotkanie prezydenta USA Donalda Trumpa z Kim Dzong Unem, czy wreszcie kradzież urządzenia szyfrującego.

"El Mundo" cytuje opinię byłego pracownika północnokoreańskiej ambasady w Londynie Thae Jong Ho, według którego głównym celem ataku na placówkę dyplomatyczną w Madrycie był komputer szyfrujący depesze dyplomatyczne z ambasad Korei do Pjongjangu. - W północnokoreańskiej ambasadzie jeden taki komputer znaczy więcej niż życie ludzi - zaznaczył Thae.

Hiszpańscy śledczy przypuszczają, że CCD ukradła w północnokoreańskiej ambasadzie w Madrycie nie tylko sprzęt komputerowy, ale prawdopodobnie też hasła dostępu do urządzeń szyfrujących teksty.

Pod koniec marca hiszpański sędzia Jose de la Mata poinformował, że napastnicy ukradli z placówki dyplomatycznej dwa dyski przenośne, dwa komputery, telefon komórkowy, a także dwa twarde dyski. Wcześniej mieli związać i pobić siedmioosobowy personel placówki dyplomatycznej.

Autor: momo,mm / Źródło: PAP