Trump: atak chemiczny w Syrii przekroczył wiele, wiele linii


Prezydent USA Donald Trump nazwał atak chemiczny na Chan Szajchun w Syrii "straszliwym afrontem dla ludzkości". Skrytykował też swojego poprzednika Baracka Obamę za "niezdecydowanie i słabość". Nie podał jednak żadnych szczegółów dotyczących kroków, jakie zamierza podjąć.

Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka we wtorkowym ataku z użyciem gazu trującego na miasto Chan Szajchun zginęły 72 osoby, w tym 20 dzieci, a 160 osób odniosło obrażenia.

W czasie czwartkowej konferencji prasowej, na której wystąpił wspólnie z przebywającym z wizytą w Waszyngtonie królem Jordanii Abdullahem, Donald Trump podkreślił, że ofiarami środowego ataku "byli niewinni ludzie, w tym kobiety, małe dzieci, a nawet śliczne maleństwa".

- Ich śmierć to afront dla ludzkości. Te okropne działania reżimu Asada nie mogą być tolerowane - powiedział amerykański prezydent.

Trump skrytykował przy okazji administrację swojego poprzednika, Baracka Obamy. - Teraz to moja odpowiedzialność. Nie wykorzystano świetnej okazji - stwierdził.

"Przekroczono wiele, wiele linii"

Trump zapytany, czy atak w Chan Szajchun w kontrolowanej przez rebeliantów prowincji Idlib stanowi przekroczenie "czerwonej linii", odparł, że atak "przekroczył wiele, wiele linii".

W 2012 roku Barack Obama zagroził swego czasu interwencją militarną, jeśli przekroczona zostanie "czerwona linia" w postaci użycia broni chemicznej. Tej groźby Obama jednak nie zrealizował w następnym roku, gdy udowodniono użycie broni chemicznej na przedmieściach Damaszku.

Trump powiedział, że "w przeciwieństwie do swoich poprzedników nie będzie mówił, co zrobi i kiedy to zrobi". - Jestem elastyczny i jestem dumny ze swojej elastyczności – powiedział prezydent, który często krytykował swojego poprzednika za "niezdecydowanie i słabość".

Trump nie podał żadnych szczegółów dotyczących kroków, jakie zamierza podjąć.

Król Jordanii - kraju, w którym schronienie znalazło ok. 5 mln uchodźców z Syrii - powiedział, że "tragiczne wydarzenia (w Syrii) są świadectwem nieudolności zabiegów dyplomatycznych światowej społeczności". Trump podkreślił znaczenie Jordanii i osobistego zaangażowanie króla Abdullaha II w walce z Państwem Islamskim. Obiecał zwiększenie pomocy humanitarnej Stanów Zjednoczonych dla Jordanii w celu złagodzenia problemów tego kraju spowodowanych napływem rzeszy uchodźców.

Do ataku doszło w Chan SzajchunGoogle Maps

"Haniebny akt"

Minister obrony USA Jim Mattis oświadczył, że atak w prowincji Idlib był "haniebnym aktem i jako taki zostanie potraktowany". Nie sprecyzował, na czym miałoby to polegać.

USA i inne kraje zachodnie oskarżają o atak chemiczny na Chan Szajchun siły syryjskiego prezydenta Baszara el-Asada. Damaszek zaprzecza.

Z kolei sprzymierzeni z Asadem Rosjanie twierdzą, że ofiary śmiertelne były rezultatem zaatakowania przez syryjskie lotnictwo składu broni rebeliantów, w którym produkowana była broń chemiczna. Tę wersję odrzuca Waszyngton.

Wersja rosyjska "niewiarygodna"

Agencja Reutera informuje, że "wysoki rangą przedstawiciel Białego Domu" oświadczył, iż twierdzenie Rosji, że syryjscy cywile zginęli w wyniku eksplozji w należącym do rebeliantów składzie broni chemicznej, zaatakowanym przez samolot syryjskich sił reżimowych, jest "niewiarygodne". - Nie wierzymy w to - podkreślił.

Stany Zjednoczone są w dalszym ciągu przekonane, że to syryjski rząd Baszara el-Asada jest odpowiedzialny za ten atak z użyciem broni chemicznej, który pochłonął dziesiątki ofiar - powiedział Reuterowi przedstawiciel Białego Domu. Amerykański urzędnik, cytowany anonimowo przez agencję Reutera, powiedział, że w rosyjską wersję tego, co stało się w Chan Szajchun, "trudno byłoby uwierzyć", a "rosyjskie twierdzenia nie odpowiadają rzeczywistości". Inny amerykański urzędnik, który również zastrzegł sobie anonimowość, podkreślił, że nie ma mowy, by trujący gaz mógł się wydostać "z nieistniejącego składu broni rebeliantów".

"Rosja oferuje zestaw fałszywych faktów, których prawdziwość stwierdza tylko ona i reżim (syryjskiego prezydenta) Baszara el-Asada. Uporczywe trzymanie się przez Rosję tej mistyfikacji to tak, jakby reszta cywilizowanego świata nie miała oczu, uszu ani zdolności wyciągania oczywistych wniosków" - podkreślił z kolei w cytowanym przez agencję Reutera oświadczeniu przedstawiciel Departamentu Stanu. Reuters opublikował w środę relację naocznego świadka ataku na Chan Szajchun. Ów świadek powiedział, że miasto zaatakował samolot myśliwsko-bombowy Su-22 armii syryjskiej, zrzucając cztery bomby - trzy konwencjonalne i jedną, po wybuchu której pojawiła się chmura białego dymu, rozciągająca się nisko nad ziemią. Z relacji innych świadków wynika, że na użycie gazu trującego - zapewne sarinu - wskazują obrażenia ofiar.

Autor: kg\mtom / Źródło: PAP, Reuters

Tagi:
Raporty: