Gdzie i kiedy zatrzyma się Putin? Trzy scenariusze

Gdzie i kiedy zatrzyma się Putin? Trzy scenariusze
Gdzie i kiedy zatrzyma się Putin? Trzy scenariusze
tvn24
"Biały konwój" jedzie na Ukrainę. "Mamy jedzenie dla dzieci, soki jabłkowe"tvn24

Goście "Faktów po Faktach" są pewni, że Putina czekają jeszcze miesiące "marszu" na Ukrainę. Gdzie i kiedy polityk się zatrzyma? - Kiedy odzyska tam swój marionetkowy rząd - twierdzi Witold Waszczykowski z PiS. Janusz Zemke z SLD twierdzi, że stanie się to, gdy sąsiad się "wystarczająco osłabi" i "przestanie zgłaszać unijne aspiracje". - Putin zatrzyma się, kiedy Zachód uświadomi mu jak wysoką cenę przyjdzie mu zapłacić - sugeruje trzeci scenariusz Dariusz Rosati, PO.

- Prezydent Rosji zatrzyma się dopiero, kiedy uzna, że Ukraina jest państwem słabym, że nie zgłasza aspiracji prozachodnich. Kiedy powie jednoznacznie, że nie chce być członkiem NATO. Kiedy wschodnie tereny tego kraju uzyskają autonomię. To są cele Putina. Jeśli zostaną osiągnięte, będzie szansa na większy spokój na granicy - twierdzi Janusz Zemke.

Putin osiąga cele

Eurodeputowany SLD i były wiceszef MON twierdzi, że "inaczej Rosja się nie podda".

Podobnie uważa Witold Waszczykowski z PiS. Były wiceszef MSZ twierdzi też, że jednym z celów Putina jest uzyskanie marionetkowego rządu na Ukrainie.

- To jest plan maksimum. Planem minimum jest stała destabilizacja Ukrainy. Do tego stopnia, żeby ta była nieatrakcyjna dla Unii Europejskiej - dodaje Waszczykowski.

To jednak scenariusze pesymistyczne. Zdaniem Dariusza Rosatiego, eurodeputowanego PO i byłego szefa MSZ, możliwe jest bardziej pozytywne rozwiązanie dla Ukrainy.

- Ja uważam, że Putin zatrzyma się, kiedy Zachód mu uświadomi jak wysoką cenę przyjdzie mu zapłacić za próbę i realizację tych planów. Fakt, czeka nas długi marsz, nawet nie tygodnie i miesiące marszu. Potrzebne jest tu stanowcze stanowisko Zachodu - mówi Rosati.

Konwój ciężarówek

Politycy skomentowali również wyjazd konwoju 280 ciężarówek z Rosji na Ukrainę. Zdaniem Rosatiego to "zwykła propaganda". - Rosja musi pokazać gest dobrej woli. Pokazać, że idzie z pomocą. A z czym rzeczywiście idzie? Trudno powiedzieć - komentuje informacje o tym, jakoby zamiast "soków jabłkowych dla dzieci" w autach miał jechać sprzęt wojskowy. - Trzeba brać taki scenariusz pod uwagę - mówi Rosati.

- Dominuje tu propaganda. I podtrzymywania atmosfery tego gestu - komentuje polityk.

Jak więc powinna zachować się Ukraina? Odpowiedź nie jest jednoznaczna. - Bo tam przecież rzeczywiście jest katastrofa humanitarna - przypomina Waszczykowski. - Mieszkańcy koczują w piwnicach, nie mają wody, energii. Mają oficjalnie powiedzieć Rosji, że pomoc jest niepotrzebna? Trudno tak powiedzieć - mówi.

Zaznacza jednak, że prawie trzysta ciężarówek to prawie batalion, kiedy zebrać w szereg samych tylko kierowców. - Politycznie więc taka pomoc to celne trafienie. I my mamy problem jak reagować. Bo co: zatrzymać konwój? Ukraińcy są w wielkim dylemacie - ocenia Waszczykowski.

Zwłaszcza, że już sam konwój - nawet bez sprawdzenia co znajduje się na pakach ciężarówek - przypomina wojskowy. - To są typowe pojazdy na wyposażeniu armii rosyjskiej - mówi Zemke. Jego zdaniem taki gest, przemalowanie wojskowych pojazdów na biało i wysłanie ich w humanitarny konwój, mieści się w arsenale środków, jakie Rosja stosuje w konflikcie na Ukrainie.

"Uderzająca hipokryzja Rosji"

- Rosja wspiera tam działania o wojskowym charakterze, prowadzi ofensywę dyplomatyczną i propagandową, a teraz jeszcze dodaje działania humanitarne. Paleta instrumentów stosowanych przez Rosję jest szeroka - twierdzi Zemke.

Jego zdaniem na granicy rosyjski transport humanitarny powinien zostać przeładowany do niezależnych aut i przez organizacje międzynarodowe, na przykład przez działaczy Czerwonego Krzyża. I to oni powinni przekazać pomoc do osób, które jej potrzebują.

- No tak, ale jak znaleźć na granicy trzysta ciężarówek, kilka dźwigów do przeładowania - zastanawia się Waszczykowski. - Trudno. Albo więc Ukraińcy te auta wpuszczą, albo ciężarówki będą stały na przejściu - dodaje.

Rosati nie spodziewa się jednak po Rosjanach pomocy. Woli raczej drugi scenariusz - czekanie na granicy. - Gdyby rzeczywiście Rosjanie chcieli pomóc, uspokoiliby rebeliantów. A tu mamy uderzającą hipokryzję. Rosja zasila w broń, sprzęt i zasoby ludzkie rebeliantów i udaje tym samym, że chce pomagać ludności cywilnej - mówi.

Autor: bieru/kka / Źródło: tvn24