Amerykańscy eksperci: Polska pozostanie sojusznikiem USA


Amerykańscy eksperci uważają, że Waszyngton powinien być spokojny o współpracę polsko-amerykańską. Uważają tak mimo, że przyszły rząd Donalda Tuska zapowiada twardsze stanowisko w sprawie tarczy antyrakietowej i wycofanie polskich wojsk z Iraku.

- Nastrój w Waszyngtonie nie jest nastrojem wielkiego zaniepokojenia. Nie wierzę, żeby Polska natychmiast wycofała swoje wojska z Iraku. W Polsce jest zbyt wielu rozsądnych ludzi, żeby do tego doszło - ocenia Julianne Smith, specjalistka ds. europejskich w waszyngtońskim Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS).

Jej zdaniem, to, że wybory w Polsce wygrała partia, która będzie chciała prowadzić bardziej stanowczą politykę w stosunku do USA nie powinno być zaskoczeniem, gdyż stosunki z Ameryką są i tak ostatnio trudne:

- Oczywiście chcemy umocnić nasze stosunki i fakt, że wygrywa ktoś, kto mówi, że ma problemy ze współpracą z USA, najbardziej w sprawie tarczy antyrakietowej, nie uszczęśliwi administracji. Kierownictwo Boeinga będzie prawdopodobnie zdenerwowane, co dalej z tarczą. Jednak wynik wyborów nie był zaskoczeniem, gdyż stosunki polsko-amerykańskie są ostatnio trudne - uważa Smith.

Smith podkreśla również fakt, że każdy kto chce odgrywać rolę przywódcy w Polsce jest zmuszony do prowadzenia tego typu polityki. Gdyby wybory wygrała partia Kaczyńskiego, to ich polityka wcale nie oznaczałaby bezproblemowej współpracy:

- Wszyscy polscy politycy przyjeżdżający do Waszyngtonu skarżą się na problemy w naszych stosunkach. Każdy zatem polityk aspirujący do przywódczej pozycji w Polsce będzie zmuszony do przeciwstawienia się USA, częściowo dlatego, że większość opinii publicznej jest przeciw wojnie w Iraku i umieszczeniu tarczy antyrakietowej w Polsce. Byłoby jednak błędem sądzić, że gdyby bliźniacy wygrali, wszystko byłoby doskonałe w naszych stosunkach - powiedziała

Ekspertka zauważa również zmniejszenie poparcia polskiego społeczeństwa dla wspólnych inicjatyw Polski i USA:

- Przechodzimy trudny okres i Tusk niewątpliwie wykorzystuje antyamerykańskie nastroje dla swej korzyści. Prestiż Ameryki w oczach Polaków spada. Polska uważa, że USA niejako uznały, że mają jej przyjaźń zagwarantowaną, że posunęły się trochę za daleko - domagają się od Polski zbyt dużo, a administracja Busha nie spełniła niektórych obietnic. Wyborcy to wyrazili, więc nie jestem zaskoczona wynikiem głosowania - dodała Julianne Smith.

Reakcja Amerykanów będzie pozytywna

Zdaniem eksperta z Rady Stosunków Międzynarodowych (CFR) Charlesa Kupchana, rząd amerykański może nawet przyjąć wynik wyborów z zadowoleniem ze względu na proeuropejską orientację PO i Donalda Tuska.

- Reakcja będzie raczej pozytywna. W USA podoba się to, że powstanie rząd mniej populistyczny i bardziej proeuropejski. Po zmianach w Europie, gdy rządy we Francji i Niemczech są teraz bardziej proamerykańskie, Polska nie musi już wybierać między Waszyngtonem a Unią Europejską - powiedział Kupchan.

Jego zdaniem, Polska może się przyczynić do umacniania się i integracji Unii Europejskiej na czym zależy również Stanom Zjednoczonym.

Kupchan bagatelizuje też znaczenie zapowiedzi Tuska, że wycofa wojska polskie z Iraku i będzie prowadzić twardsze negocjacje z USA w sprawie tarczy antyrakietowej:

- Może być zmiana akcentu i nowy rząd może w twardszy sposób rozmawiać o obronie rakietowej, ale nie zrezygnuje z niej. Co do Iraku, to nie jest tak, jakby nowy rząd polski potępił misję w Iraku albo uznał wojnę za bezprawną. Może zacząć wycofywać wojska, tak jak prawie wszyscy inni członkowie koalicji. Ta zmiana może więc poniekąd przypominać zmianę w Wielkiej Brytanii, gdzie (premiera Tony'ego) Blaira zmienił (Gordon) Brown, czyli nie będzie żadnego zerwania z Waszyngtonem, chociaż relacje nie będą może już tak ciepłe, jak za odchodzącego polskiego rządu - ocenił.

- Jest mi bardzo trudno sobie wyobrazić, by polski rząd wycofał się z sojuszu z USA i żeby powtórzyła się sytuacja z Hiszpanii, gdzie po upadku rządu premiera Aznara kraj ten wycofał swe wojska z Iraku. Widzę to więc jako niewielką korektę w stosunkach Waszyngtonu z Warszawą, ale nie rewolucję - dodał ekspert CFR, który wykłada na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie.


Źródło: PAP