Amerykanie opuścili bazę "bez ostrzeżenia". Obrońcy spodziewają się ataku talibów lada dzień

Źródło:
BBC, PAP

Amerykańskie wojsko opuściło lotnisko Bagram, swoją kluczową bazę w Afganistanie, pod osłoną nocy, nie informując miejscowych władz - przekazał stacji BBC afgański generał Asadullah Kohistaninowy, nowy dowódca bazy.

Jak twierdzi generał Kohistani, Amerykanie opuścili bazę Bagram w piątek o godzinie 3 w nocy. Według niego afgańska armia zorientowała się o tym fakcie dopiero kilka godzin później. Znajdująca się pod Kabulem baza została później tego dnia oficjalnie przekazana afgańskim siłom bezpieczeństwa. Zadowolenie z opuszczenia ośrodka wyrazili talibowie.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Jak przypomina BBC, Bagram przez lata trafiało z rąk do rąk. Zbudowane przez Amerykanów w latach 50. ubiegłego wieku, dwie dekady później znalazło się pod kontrolą sowietów, w wyniku interwencji Armii Czerwonej w Afganistanie w 1979 roku. Później baza została zajęta przez wspierany przez Moskwę rząd afgański, a następnie przez mudżahedinów, zanim trafiła w ręce talibów w połowie lat 90. Stany Zjednoczone odzyskały kontrolę nad Bagram dopiero w 2001 roku, gdy obaliły rządy islamistów. Wówczas lotnisko przekształcono w rozległy kompleks wojskowy, którym pozostaje do dziś.

Znajduje się tam również więzienie, w którym - jak podaje BBC - może przebywać nawet 5 tysięcy talibów. 

Amerykańscy żołnierze w bazie Bagram, 2006 rok Getty Images Europe

Generał Kohistani: spodziewamy się ataku talibów na Bagram

Od czasu rozpoczęcia wycofywania amerykańskich wojsk z Afganistanu, talibowie zaczęli ponownie rosnąć w siłę, przejmując kontrolę nad kolejnymi częściami kraju.

Kohistani powiedział w poniedziałek, że siły afgańskie spodziewają się ataku bojowników na Bagram. Przemawiając w bazie lotniczej, nad którą objął dowództwo, poinformował, że już trafiają do niego raporty o ruchach talibów na pobliskich obszarach wiejskich.

- Jeśli porównamy nasze siły z amerykańskimi, to ogromna różnica. Ale na ile pozwalają nam nasze możliwości, robimy, co w naszej mocy, by zapewnić bezpieczeństwo i służyć całemu narodowi - oznajmił generał.

Amerykanie się wycofują...

Jak podaje "Washington Post", proces wycofywania żołnierzy może być już kwestią dni i niemal na pewno zostanie zakończony ponad miesiąc przed wyznaczoną przez prezydenta Bidena datą 20. rocznicy zamachów 11 września. W ramach operacji w ostatnich tygodniach z kraju przetransportowano ponad 900 ładunków i zniszczono 16 tys. sztuk sprzętu. Wciąż na ewakuację czeka ponad 18 tys. afgańskich tłumaczy współpracujących z Amerykanami, którzy szczególnie narażeni są na niebezpieczeństwo ze strony talibów. Według niektórych doniesień, od 2014 roku 300 z nich zostało zabitych z powodu współpracy z USA. Do 11 września amerykańskie wojska będą wciąż wspierać afgańskie siły np. za pomocą nalotów i chroniąc lotnisko w Kabulu. W kraju pozostanie nadal kilkuset żołnierzy USA do ochrony ambasady. Waszyngton zapowiedział również kontynuację wsparcia finansowego i wojskowego dla Afganistanu.

... chaos wraca

Odkąd władze USA ogłosiły w kwietniu plany wycofania wojsk bez żadnych warunków wstępnych do 11 września po prawie 20 latach konfliktu, przemoc nasiliła się w całym kraju. Słabnące morale afgańskich sił wzbudziło obawy przed przejęciem władzy przez talibów po zakończeniu wycofywania się zagranicznych sił.

Urzędnik ds. bezpieczeństwa w Kabulu kilka dni temu mówił, że rząd nie porzuca obszarów na rzecz talibów, ale wycofuje się z niektórych terenów tymczasowo z powodów taktycznych, starając się zachować ograniczone zasoby. Według rządowych urzędników ds. bezpieczeństwa siły talibskie zajęły ponad 100 dystryktów. Talibowie jednak twierdzą, że kontrolują ponad 200 dystryktów w 34 prowincjach, obejmujących ponad połowę kraju.

W obliczu postępów talibów setki członków afgańskich sił bezpieczeństwa uciekło do sąsiedniego Tadżykistanu. Tylko w niedzielę tadżycka straż graniczna informowała o ponad tysiącu uciekinierów, a talibowie donosili o dziesiątkach afgańskich żołnierzy wziętych do niewoli.

Zagraniczni dyplomaci, nadzorujący wewnątrzafgańskie rozmowy, wielokrotnie szukali pomocy sąsiedniego Pakistanu w przekonaniu przywódców talibów do zaproponowania pisemnego planu pokojowego, nawet jeśli opierałby się on na linii maksymalistycznej, takiej jak dopuszczenie do władzy twardogłowych islamistów, co przypominałoby rządy w Afganistanie w latach 1996-2001.

Talibowie w Afganistanie Shutterstock

Szanse na pokój?

W poniedziałek rzecznik talibów Zabihullah Mudżahid poinformował, że bojownicy planują w przyszłym miesiącu przedstawić pisemną propozycję pokojową afgańskiemu rządowi. Jak pisze agencja Reuters, mimo iż talibowie w walkach z siłami rządowymi przejmują coraz więcej terytoriów, ich przywódcy wznowili w zeszłym tygodniu trwające od dawna rozmowy z przedstawicielami afgańskiego rządu.

- Rozmowy i proces pokojowy zostaną przyspieszone w nadchodzących dniach (...) i oczekuje się, że wejdą one w ważny etap – powiedział Mudżahid. - Chociaż my (talibowie - red.) mamy przewagę na polu bitwy, bardzo poważnie podchodzimy do rozmów i dialogu - dodał.

Nadża Anwari, rzeczniczka afgańskiego ministerstwa ds. pokoju, potwierdziła, że rozmowy zostały wznowione i dodała, że strona rządowa jest "bardzo zadowolona" z takiego obrotu sprawy. - Trudno jest przewidzieć, czy talibowie dostarczą nam swój pisemny dokument planu pokojowego w ciągu miesiąca, ale bądźmy dobrej myśli. Mamy nadzieję, że przedstawią go, abyśmy mogli zrozumieć, czego chcą – powiedziała.

Autorka/Autor:momo\mtom

Źródło: BBC, PAP