Zamówiła mineralną, dostała truciznę

 
Zamówiła wodę, dostała truciznęTVN24

Rosyjska dziennikarka zatruła się zasadą, którą przyniesiono jej do stolika w kawiarni zamiast wody mineralnej. Nieświadoma niczego, wypiła kilka łyków cieczy. Ma poparzenia przełyku drugiego i trzeciego stopnia. Trafiła do szpitala.

Dziennikarka gazety "Kommiersant" Karina Orłowa razem z matką wstąpiła do jednej z kawiarni w luksusowym moskiewskim domu towarowym GUM na Placu Czerwonym. - Zamówiliśmy kawę, wodę mineralną i coś do jedzenia - relacjonowała po wypadku dziennikarka.

Kiedy przyniesiono do stolika zamówione produkty, dziennikarka zwróciła uwagę na nietypowy wygląd butelki z wodą - jej zakrętka nie była przykręcona w typowo przemysłowy sposób. Mimo to otworzyła butelkę i nalała wody do dwóch szklanek. Zauważyła, że płyn był lepki i przypominał nieco olej, ale bez zastanowienia napiła się. - Zaczęłam się dusić, czułam palenie w gardle. Zrozumiałam, że to była trucizna. To było straszne - powiedziała. - Potem upadłam na podłogę i zaczęłam krzyczeć - dodała.

Sprawę bada milicja

Na miejsce szybko przyjechało pogotowie ratunkowe. Dziennikarka trafiła na oddział intensywnej terapii. Ma poparzenia drugiego i trzeciego stopnia. Obecnie przeniesiona jest już na zwykły oddział. - Mam wrażenie, że jest z nią trochę lepiej - mówi jej matka.

Sprawą zajęła się milicja. Śledczy badają, co było w butelce, którą dostała Orłowa. Według nich, nie wyglądała ona jak zwykła butelka mineralnej. Analiza wykazała, że ciecz była zasadą.

Kawiarnia, w której dziennikarka kupiła feralną wodę, nadal działa. Pracownicy lokalu zeznali, że nie mają pojęcia o tym, co mogło się stać. Kierownik kawiarni stwierdził, że wina nie leży po jego stronie, bo lokal zamawia napoje u zewnętrznych dostawców.

Rzecznik koncernu Coca Cola, która produkuje wodę Bon Aqua, powiedział, że firma nie ma żadnych informacji o wypadku i nikt nie złożył takiej skargi.

Źródło: RIA Nowosti, pravda.ru

Źródło zdjęcia głównego: TVN24