Wśród demonstrantów pojawili się wojskowi. Premier zapowiada odejście


Wieloletni armeński prezydent, a od niedawna też premier, poinformował, że poda się do dymisji na fali masowych demonstracji skierowanych przeciwko niemu. Decyzję Serża Sarkisjana ogłoszono kilka godzin po informacjach o tym, że do protestującego tłumu w centrum Erywania przyłączyło się kilkuset wojskowych.

O planowanym ustąpieniu Sarkisjana ze stanowiska poinformowano poprzez oświadczenie zamieszczone w sieci. Stwierdził w nim, że zwraca się do wszystkich obywateli, w tym do uczestników protestów w Erywaniu, "po raz ostatni". - Nikol Paszynian (lider protestów - red.) miał rację. Ja nie miałem racji. Jest kilka wyjść z zaistniałej sytuacji, ale nie zgodzę się na żadne z nich. To nie dla mnie. Odchodzę ze stanowiska szefa kraju, premiera - oświadczył Sarskisjan. Dodał, że demonstrujący wypowiadają się przeciwko niemu. - Spełniam wasze żądanie. Życzę pokoju naszemu krajowi - podkreślił.

Wojskowi wśród protestujących

Przeciw mianowaniu byłego prezydenta na stanowisko premiera od 11 dni demonstrują tłumy obywateli.

Niezależna rosyjska telewizja Dożd informowała w poniedziałek około południa o 200-300 żołnierzach, którzy dołączyli do marszu na ulicach Erywania. W wydanym oświadczeniu ministerstwo obrony potępiło ich działania zapowiadając, że "zostaną wobec nich wyciągnięte najsurowsze konsekwencje prawne".

Jak podaje agencja Reutera, na zdjęciach i w relacjach umieszczanych w mediach społecznościowych widać w poniedziałek ludzi w wojskowych mundurach obejmujących się z protestującymi.

Ministerstwo obrony Armenii poinformowało, że wojskowi, którzy przyłączyli się do protestu służą w brygadzie wojsk misji pokojowej.

Miejscowe media podają, że wśród wojskowych, którzy dołączyli do protestujących, są weterani działań wojennych w Górskim Karabachu. Konflikt zbrojny o tę ormiańską enklawę na terytorium Azerbejdżanu wybuchł w 1988 roku.

Do tej pory w poniedziałek zatrzymano ponad 40 protestujących. Biuro prasowe armeńskich służb śledczych poinformowało, że zatrzymanym zarzuca się organizację nielegalnych masowych zgromadzeń i użycie siły wobec przedstawicieli władz.

Paszynian uwolniony

- Apeluję o uwolnienie wszystkich zatrzymanych. Więcej powiem na dzisiejszym mityngu - powiedział z kolei dziennikarzom lider opozycyjnego bloku Elk (Wyjście) Nikol Paszynian, który w ubiegłym tygodniu ogłosił początek aksamitnej rewolucji.

Oprócz Paszyniana w niedzielę zatrzymano też dwóch innych przedstawicieli opozycyjnych sił: Ararata Mirzojana i Sasuna Mikajeliana.

Paszynian został zatrzymany chwilę po spotkaniu z premierem Serżem Sarkisjanem. Transmitowana w mediach rozmowa zakończyła się po trzech minutach. Premier opuścił spotkanie, gdy Paszynian oświadczył, że jedynym do przyjęcia dla niego rozwiązaniem jest dymisja Sarkisjana. Zdaniem szefa rządu jest to "szantaż, a nie dialog".

Protesty przeciw władzy

Od 11 dni w Armenii tysiące osób domagają się dymisji nowego premiera, który wcześniej przez 10 lat był prezydentem tego kraju. Uczestnicy demonstracji apelują też o zorganizowanie przedterminowych wyborów prezydenckich.

Według szacunków opozycji w miniony weekend w protestach w Erywaniu wzięło udział ok. 165 tysięcy osób. Policja szacuje liczbę protestujących na 35 tysięcy. W niedzielę zatrzymano ponad 270 osób. Kilkakrotnie doszło do starć pomiędzy policjantami i uczestnikami demonstracji. Ministerstwo zdrowia Armenii poinformowało, że do szpitali trafiło siedmiu rannych.

Minister obrony Wigen Sarkisjan wyraził nadzieję, że nie będzie konieczności ogłoszenia stanu nadzwyczajnego. Jak dodał, prawo Armenii przewiduje w takim przypadku zaangażowanie sił zbrojnych.

Wskutek zmiany konstytucji Armenia przeszła z systemu prezydenckiego na parlamentarny. Serż Sarkisjan, wybrany 17 kwietnia na premiera, dysponował szerszymi uprawnieniami. Wybrany przez parlament nowy prezydent Armen Sarkisjan, który nie jest spokrewniony z szefem rządu, będzie pełnił głównie funkcje reprezentacyjne.

Uczestnicy protestów oskarżają byłego prezydenta o uzurpację i korupcję. Przeciwnicy Serża Sarkisjana obawiali się, że zmiana konstytucji przyczyni się do tego, że będzie on rządził dożywotnio.

Krytycy zarzucają mu też od lat zbytnie zbliżenie polityki Erywania do Moskwy i prezydenta Rosji Władimira Putina, z którym Sarkisjan utrzymuje bliskie relacje.

Demonstrujący wyrażają również sprzeciw wobec trudnej sytuacji materialnej i łamania praw człowieka w Armenii.

Kolejny masowy wiec zaplanowano na godz. 19 czasu lokalnego (17 w Polsce) na placu Republiki w centrum stolicy.

Autor: adso / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: