Wojna na konsole nowej generacji. Nie chodzi o gry, ale filozofię rynku


W świecie rozrywki elektronicznej trwa zacięta wojna marketingowa twórców nowych konsol do gier. Microsoft prezentując swojego Xbox One pozornie nieustannie "strzela sobie w stopę", deklarując, że bez dostępu do sieci granie będzie niemożliwe, a gier nie można swobodnie odsprzedawać i się nimi wymieniać. Czy oznacza to, że Sony z Playstation 4 już może święcić zwycięstwo? Niekoniecznie, bo w "szaleństwie" Microsoftu ma być metoda.

Premiera nowej generacji konsol to dla ich miłośników ważne wydarzenie, ponieważ następuje mniej więcej raz na 5-7 lat i oznacza istotny skok technologiczny. Nowe urządzenia są mniej więcej sześć razy bardziej wydajne niż poprzednia generacja. Mają przy tym szereg nowych funkcji, których część wywołuje entuzjazm, a część wręcz przeciwnie, irytację.

Pierwsze starcia gigantów

Obecnie na rynku konsol liczą się dwie firmy. Sony z Playstation i Microsoft z Xboxem. Obie szykują się właśnie do wprowadzenia na rynek nowej generacji swoich dzieł. Playstation 4 i Xbox One mają się pojawić w sprzedaży pod koniec roku, ale już teraz rozgorzała zacięta wojna marketingowa. Kulminacją starcia gigantów z Japonii i USA były niedawno zakończone wielkie targi rozrywki elektronicznej E3 w Los Angeles. Obie firmy zorganizowały tam konferencje, które były najważniejszymi wydarzeniami całych targów. Sony pokazało swoją konsolę po raz pierwszy, Microsoft prezentował swoją po raz drugi, ale tym razem koncentrował się na grach, które na pierwszej majowej prezentacji pominięto.

Oto Xbox One
Oto Xbox OneMicrosoft

Gdyby sądzić po reakcji publiczności i internetu na te wydarzenia, to Japończycy powinni spokojnie fetować zwycięstwo. Ich konferencja została nagrodzona kilkuminutową owacją, co rzadko zdarza się na E3. Prezentacja Microsoftu nie wzbudziła takich emocji i została przyjęta z mieszanymi uczuciami.

Nie liczy się wnętrze

Obie konsole mają porównywalne parametry techniczne i uruchamiane na nich gry nie będą się różnić znacząco poziomem grafiki. Oba koncerny muszą więc postawić na liczne detale, którymi starają się przekonać klientów. Obie strony konfliktu przyjęły odmienne strategie i pomimo tego, że ich urządzenia w zasadzie są bardzo podobne, to w powszechnym odbiorze diametralnie się różnią. Poważnym atutem Sony jest cena. Playstation 4 będzie kosztować 399 euro, natomiast Xbox One sto euro więcej. Microsoft tłumaczy się tym, że do swojej konsoli dodaje w zestawie sensor ruchu Kinect, warty kilkadziesiąt dolarów. Powszechnie zakłada się, że ta różnica może zauważalnie wpłynąć na sprzedaż Xbox’a. Zwłaszcza w krajach mniej zamożnych, czyli np. w Polsce. Microsoft wydaje się jednak tym nie przejmować, bo celuje przede wszystkim w rynek amerykański. Xbox One jest promowany jako urządzenie prawdziwie multimedialne, które da rozrywkę całej rodzinie, a nie tylko fanom gier. Połączona z telewizorem konsola ma móc między innymi pokazywać interaktywny program TV, przełączać kanały przy pomocy sterowania głosem, czy udostępniać podczas oglądania telewizji dodatkowe informacje pobrane z internetu. Na przykład składy drużyn podczas oglądanego właśnie meczu. Nie jest jednak jasne, czy te opcje będą dostępne poza USA, bowiem wymagają specjalnych rozwiązań od dostawców telewizji. Sony skoncentrowało się natomiast na bardziej tradycyjnych odbiorcach, czyli graczach. Kwestie integracji z telewizją zostały niemal całkowicie pominięte. Centralnym punktem promocyjnej kampanii Playstation 4 są gry. Japończycy sprytnie przy tym korzystają z szeregu poważnych potknięć Microsoftu w komunikacji z graczami, które doprowadziły do tego, że na forach i portalach społecznościowych Xbox One jest przedmiotem niekończącej się fali drwin i niechęci.

"Zdrada" Microsoftu

Najwięcej kontrowersji wzbudza kwestia konieczności posiadania połączenia z siecią oraz ograniczenie możliwości odsprzedaży i wymiany gier. Microsoft postawił mocno na zwiększenie kontroli nad graczami, celem ukrócenia piractwa i ograniczenia rynku gier używanych. Xbox One musi raz na dobę połączyć się z siecią, aby zweryfikować legalność gier. Inaczej zablokuje do nich dostęp. Oznacza to praktycznie niemożność korzystania z konsoli jeśli nie mamy sieci. Gier nie można też swobodnie odsprzedawać, czy się nimi wymieniać, bo są na stałe przywiązane do naszego konta. Wydawca konkretnej gry może ewentualnie zgodzić się na zniesienie tych restrykcji. Takie ograniczenia wywołały falę niezadowolenia wśród "świadomych" graczy, czyli tych, którzy śledzą doniesienia z rynku gier, czytują fora i wymieniają się opiniami. Dla nich inicjatywa Microsoftu jest zamachem na prywatność i zdradą, ponieważ wcześniejsza generacja konsol takich ograniczeń nie miała. Z tej niechęci sprytnie korzysta Sony, celnie atakując rywala. Bardzo popularny stał się na przykład filmik pod tytułem „Instrukcja wymieniania się grami na Playstation 4. Krok po kroku”, na którym pracownicy Sony po prostu wręczają sobie pudełko z grą, wyśmiewając skomplikowane ograniczenia Microsoftu w tej dziedzinie. - To zabawna rzecz. Coś, co w dotychczasowej generacji konsol wydawało się oczywistością, dzięki potknięciu Microsoftu wyrosło na główny atut Playstation 4 – mówi tvn24.pl Mariusz Klamra, prezes zarządu firmy GRY-OnLine SA, do której należy jeden z najpopularniejszych polskich portali poświęconych grom komputerowym.

W szaleństwie jest metoda?

Wiele wskazuje więc na to, że Sony wysunęło się przed Microsoft w walce o klienta. Playstation 4 jest wyraźnie tańsze i nie ma denerwujących ograniczeń. Amerykanie natomiast co rusz popełniają gafy. Na przykład duże poruszenie wywołała wypowiedź szefa działu rozrywki elektronicznej Microsoft Dona Mattricka, który mówiąc prosto z mostu, co w marketingu nie zawsze jest najlepszym pomysłem, oznajmił, iż osoby mające problem z wymogiem połączenia internetowego w Xbox One, powinny po prostu kupić sobie starszego Xboxa 360. Wielu internautów potraktowało tą wypowiedź jako przejaw arogancji. Czy oznacza to, że Microsoft popełnił już na starcie wojny konsol nowej generacji masę błędów i stracił szansę na zwycięstwo? Niekoniecznie. W „szaleństwie” koncernu z Richmond może być bowiem metoda. Motywy postępowania Microsoftu wyłożył szef marketingu Xbox’a Yusuf Mehdi, mówiąc, że „spodziewał się” takiej krytyki, ale nie martwi go ona zbytnio, ponieważ niezadowolona jest jedynie „głośna mniejszość”. – W szerszym ujęciu ludzie nie interesują się większością tych detali. Wykazały to nasze badania – mówi Mehdi.

Microsoft wprowadzając irytujące internatów ograniczenia ma mieć ambitny cel. – Chcemy przenieść rynek gier konsolowych w świat cyfrowy – twierdzi Mehdi. Na komputerach obecnie zaczyna dominować cyfrowa dystrybucja gier, z którą automatycznie wiążą się te ograniczenia, które Microsoft wprowadza z Xbox One. Na konsolach natomiast nadal dominują gry kupowane w pudełkach w sklepach. Ten model sprzedaży przeżywa jednak załamanie. Według firmy analitycznej NPD Group, w roku 2011 w USA kupiono w ten sposób gry (na konsole i na komputery) za 11 miliardów dolarów, a w 2012 już tylko za 9 miliardów. W tym samym czasie sprzedaż cyfrowa wzrosła o 26 procent do niemal 6 miliardów.

Ryzyko się opłaci?

Dane wskazują, że rynek dojrzał do rewolucji i „cyfryzacji”. Jak mówi Mehdi, Microsoft chce ową rewolucję przeprowadzić na rynku konsol i przekonać jak najwięcej osób do kupowania gier w sieci. Część z nich chce przekonać najwyraźniej na siłę, ograniczając bardzo popularny w USA rynek gier używanych. Widać więc wyraźnie, że Japończycy stawiają na gry w pudełkach i tradycyjny model grania na konsolach, a Amerykanie chcą dokonać małej rewolucji i zyskać dzięki temu większą przewagę, skłaniając do korzystania z Xbox One całe rodziny, które kupowałyby nowe gry w sieci za pośrednictwem Microsoftu. Pytaniem pozostaje, czy rzeczywiście seria porażek wizerunkowych, niepopularne ograniczenia, wysoka cena i koncentrowanie się na USA, są nieistotnymi sprawami, które dla „milczącej większości” odbiorców rzeczywiście nie mają znaczenia. Kto wygra rywalizację konsol nowej generacji nie jest jeszcze jasne, ale jeśli lepsza okazje się filozofia Microsoftu, to za kilka lat świat graczy konsolowych może być zupełnie inny. - Jesteśmy przed startem maratonu, który jest obliczony na 5-7 lat. Obie strony są zdecydowane włożyć w niego miliardy dolarów, a odzyskać dziesiątki miliardów – mówi Klamra. Jest natomiast bardzo możliwe, że w Polsce początkowo wygra Playstation 4. Duże znaczenie ma to, że konsola Sony pojawi się w sprzedaży nad Wisłą wraz z premierą globalną, czyli przed świętami Bożego Narodzenia. Natomiast Microsoft o Polsce „zapomniał” i premiera Xbox One będzie w naszym kraju opóźniona względem globalnej. Obecnie zapowiada się ją wstępnie na „pierwsze miesiące” 2014 roku, czyli po okresie zakupów świątecznych.

Autor: Maciej Kucharczyk//gak / Źródło: tvn24