Uliczne starcia i blokada dzielnicy finansowej. Władze Hongkongu wycofują policję


Trwają prodemokratyczne protesty w Hongkongu. Po wielu dniach starć, które zaostrzyły się w weekend, władze miasta zdecydowały się wycofać z ulic policję. Teraz tylko apelują o rozproszenie się demonstrantów. Pomimo tego tysiące ludzi blokują finansową dzielnicę miasta.

W nocy protesty rozszerzyły się także na inne części Hongkongu. Demonstranci zablokowali m.in. wiele ważnych arterii komunikacyjnych. Dochodziło do starć z policją, która używa gazu łzawiącego i pałek. Rannych zostało 38 osób.

W poniedziałek rano czasu polskiego (południe w Hongkongu) starcia przygasły i sytuacja nieco się uspokoiła. Władze oznajmiły, że wobec tego wycofują oddziały policji wysłane do tłumienia zamieszek. Szef rządu Leung Chun-ying ponownie zaapelował o spokój. Zdementował pogłoski, jakoby poprosił chińską armię o pomoc w przywróceniu porządku w mieście.

Opór wobec Pekinu

Protesty, głównie studentów i wykładowców akademickich, rozpoczęły się tydzień temu. Demonstranci domagają się demokratycznych reform. Protestują także przeciwko narzuconym przez Pekin zasadom wyboru szefa lokalnej administracji w 2017 r. Hongkongowi, który w 1997 r. został zwrócony Chinom przez Wielką Brytanię, obiecano szeroki zakres autonomii, w tym politycznej, w ramach ukutej przez byłego przywódcę ChRL Denga Xiaopinga zasady "jeden kraj, dwa systemy". Tymczasem hongkońscy zwolennicy demokracji ostrzegają, że Pekin stara się stopniowo zacieśniać kontrolę polityczną nad regionem. Jednym z tego przejawów ma być ich zdaniem sposób wybierania szefa lokalnej administracji w 2017 roku. Po raz pierwszy w historii mieszkańcy Hongkongu będą mogli wyłonić szefa administracji w wyborach powszechnych, działacze wskazują jednak, że wybór będzie zawężony do dwóch-trzech kandydatów zatwierdzonych uprzednio przez wierny władzom w Pekinie komitet nominacyjny. Utrzymywanie kontroli nad domagającym się swoich praw Hongkongiem staje się dla rządu centralnego sporym wyzwaniem - zauważa Reuters. Pekin obawia się, że prodemokratyczne apele w Hongkongu i pobliskim Makau (należącej do Chin dawnej portugalskiej kolonii) rozszerzą się na część kontynentalną kraju, zagrażając władzy partii komunistycznej.

Autor: mk//gak / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: