Turyści bezpieczni, zabytki też

Aktualizacja:

Szalejące w tureckiej prowincji Antalya pożary lasów zostały częściowo opanowane. Ogień nie zagraża turystom. Strażacy walczą z żywiołem od piątku.

- Z wyjątkiem trzech ognisk, pożar w górzystych rejonach prowincji został ugaszony lub jest pod kontrolą - poinformował minister ochrony środowiska i leśnictwa Veysel Eroglu.

Według mediów pożar dotknął aż 10 tysięcy hektarów lasów. Minister Eroglu twierdzi, że faktycznie spłonęło do czterech tysięcy hektarów. Rozprzestrzenianiu się ognia sprzyjały silne wiatry, do 70 km na godzinę, które zniszczyły również trakcje przesyłu prądu. Władze nie wykluczają, że właśnie iskrzenie zrywanych drutów mogło spowodować pożar.

1300 strażaków gasi pożar

Od piątku trzeba było ewakuować setki mieszkańców zagrożonych wsi. W najbardziej dotkniętej przez ogień wiosce Karatas żywioł zniszczył ok. 60 domów. W jednym z nich strażacy natknęli się na ciało mężczyzny, inny mieszkaniec uznany jest za zaginionego.

To najpoważniejsze pożary, jakie kiedykolwiek dotknęły ten region. Z ogniem walczy prawie 1300 strażaków i ratowników, wspieranych przez samoloty i śmigłowce gaśnicze. Akcje ratowniczą utrudniają również niebywała susza, bezdroża oraz gęsty dym.

Władze zapewniają: turyści są bezpieczni

Podobnie jak plaże, również antyczny teatr grecki w Aspendos, 37 km od kurortu Side, nie jest już zagrożony. Wiatr zmienił kierunek. Turyści mogą ponowne zwiedzać ten słynny zabytek - zapewniały w sobotę władze.

Gdyby turyści zostali zmuszeni do ucieczki byłby to dla prowincji Antalya prawdziwy cios. Jest ona bowiem jednym z najbogatszych pod względem ilości greckich zabytków rejonem Turcji. Co roku odwiedza ją 7 milionów turystów, w tym tysiące Polaków.

Źródło: PAP, tvn24.pl