Stanął na czele wielkich demonstracji. Chce być premierem Armenii


Nikol Paszynian, przywódca antyrządowych protestów w Armenii, oświadczył we wtorek na konferencji prasowej, że rewolucja w kraju nie zakończyła się. Opozycjonista wyraził gotowość do objęcia fotela premiera, z którego w poniedziałek ustąpił Serż Sarskisjan.

Zdaniem Paszyniana "zakończyła się era rządzącej Republikańskiej Partii Armenii". Nikt z tej partii nie zostanie premierem - podkreślił. Zapowiedział, że w środę odbędzie się kolejny wiec, na którym ogłosi swoją kandydaturę na szefa rządu. "Jeśli naród powierzy mi tę odpowiedzialność, wezmę ją na siebie" - zapewnił.

Na czele wielkich demonstracji

42-letni polityk oświadczył, że zamierza prowadzić negocjacje z p.o. premiera Karenem Karapetianem i spikerem parlamentu Arą Bablojanem. - Apeluję do Karena Karapetiana, by nie próbował utrzymać się u władzy, jutro powinniśmy omówić pokojowe przekazanie władzy - powiedział.

Ocenił, że w najbliższej przyszłości powinny zostać zorganizowane przedterminowe wybory parlamentarne.

Paszynian odegrał istotną rolę w poniedziałkowej dymisji Serża Sarkisjana, byłego prezydenta, wybranego tydzień temu na premiera przez parlament. Paszynian stał na czele wielotysięcznych demonstracji i wezwał Sarkisjana do udziału w transmitowanej na żywo rozmowie. Po spotkaniu z premierem został zatrzymany; policja nie informowała o tym, gdzie się znajdował. Został uwolniony dzień później.

Paszynian był wśród opozycjonistów protestujących przeciwko wygranej Sarkisjana w wyborach prezydenckich w 2008 roku. W wyniku starć z policją, do których doszło podczas tamtych demonstracji, zginęło 10 osób. Polityk przez pewien czas ukrywał się; oddał sie w ręce policji w 2009 roku i został skazany na cztery lata więzienia za organizowanie niepokojów społecznych. W ramach amnestii został uwolniony po dwóch latach.

Autor: adso / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: