Kandydat Rosji do prezydium Rady Europy na "czarnej liście" Unii

Sala obrad plenarnych Rady w Pałacu EuropyWikipedia (CC BY-SA 3.0 PL)

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział we wtorek, że przywrócenie Rosji pełnego prawa głosu w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy jest "zwycięstwem zdrowego rozsądku", ale Rosja nie uważa, by oznaczało ono, że Unia Europejska zmienia stanowisko w sprawie Krymu. Tego samego dnia Moskwa zaproponowała na wiceprzewodniczącego Zgromadzenia kandydata, który w 2014 roku został objęty zachodnimi sankcjami.

- To bardzo pozytywne zjawisko - powiedział w środę Pieskow o przywróceniu praw rosyjskiej delegacji.

Ocenił, że "nie można mówić o zwycięstwie dyplomatycznym Moskwy, a o zwycięstwie zdrowego rozsądku". Przedstawiciel Kremla wyraził przekonanie, że Zgromadzenie "nie może pracować w sposób pełnowartościowy bez udziału delegacji rosyjskiej".

Jednocześnie rzecznik prezydenta Władimira Putina zaznaczył, że Kreml nie uważa, aby decyzja ZPRE oznaczała zmianę stanowiska krajów Unii Europejskiej w sprawie Krymu. - Nie można raczej mówić o tym, że jest to zmiana dominującego punktu widzenia - oświadczył. Zapowiedział, że Rosja będzie "konsekwentnie wyjaśniać sytuację związaną z Krymem, dążąc do momentu, gdy stanowisko jej rozmówców się zmieni".

Kontrowersyjna kandydatura

Także we wtorek Moskwa zaproponowała swojego kandydata - parlamentarzystę Leonida Słuckiego - na stanowisko wiceprzewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Polityk w 2014 roku został objęty zachodnimi sankcjami.

Na jego kandydaturę zwrócił uwagę na swoim Twitterze poseł Andrzej Mularczyk (PiS), wskazując, że rosyjski deputowany ma zakaz wjazdu do krajów UE. Również delegacja Ukrainy w ZP RE przypomniała, że Słucki znajduje się na unijnej "czarnej liście" w związku z jego stanowiskiem w sprawie Krymu.

Przewodnicząca ZPRE Liliane Maury Pasquier zaproponowała, aby głosowanie według zwykłej procedury odbyło się we wtorek w drugiej połowie dnia. Z kolei rosyjska agencja RIA Nowosti podała, że głosowanie może odbyć się w środę.

Sankcje i oskarżenia o molestowanie

Słucki od 2016 roku jest szefem komisji spraw zagranicznych Dumy Państwowej, niższej izby parlamentu Rosji. Reprezentuje tam nacjonalistyczno-populistyczną Liberalno-Demokratyczną Partię Rosji (LDPR).

Szef tej partii Władimir Żyrinowski zaproponował we wtorek na posiedzeniu Dumy, by Rosja "postawiła kwestię w sposób zasadniczy" i wysunęła kandydaturę Słuckiego na stanowisko przewodniczącego ZP RE. Szef Dumy Wiaczesław Wołodin odparł jednak, że jest to niemożliwe, ponieważ dla rosyjskiego parlamentu jest ważne, by na czele komisji spraw międzynarodowych stał "człowiek o takich zaletach jak Słucki".

Słucki zasiada w parlamencie Rosji od 1999 roku. Był w Dumie przewodniczącym komisji ds. Wspólnoty Niepodległych Państw, a jeszcze wcześniej - wiceszefem komisji spraw zagranicznych. W marcu 2014 roku został objęty zachodnimi sankcjami nałożonymi w reakcji na politykę Rosji wobec Ukrainy. UE oceniła wówczas, że Słucki aktywnie wspierał użycie sił zbrojnych na Ukrainie i aneksję Krymu.

W 2018 roku kilka rosyjskich dziennikarek oskarżyło Słuckiego o molestowanie. Gdy parlamentarna komisja etyki nie dopatrzyła się naruszeń w zachowaniu deputowanego, ponad 30 mediów ogólnokrajowych i regionalnych prowadziło bojkot niższej izby parlamentu, odwołując z niej swoich dziennikarzy. Decyzję komisji etyki skrytykował Związek Dziennikarzy Rosji, największa oficjalna organizacja dziennikarzy.

Wypowiedzi o Polsce

W przeszłości jako wiceprzewodniczący komisji spraw zagranicznych Dumy Słucki wypowiadał się również na temat kwestii związanych z Polską. W grudniu 2010 roku, komentując ustalenia rosyjskiego Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) w sprawie katastrofy smoleńskiej, Słucki ocenił, że MAK jest cieszącą się autorytetem instytucją i tylko ktoś nieprofesjonalny może wątpić w kompetencje Komitetu. - Polskich kolegów nie satysfakcjonują niektóre wnioski MAK. Ale co można poradzić na to, że te wnioski są zgodne z rzeczywistością - mówił deputowany.

W 2009 roku, po przyjęciu przez Sejm uchwały dotyczącej 17 września 1939 roku mówiącej o agresji ZSRR na terytorium Polski i o zbrodni katyńskiej jako mającej "znamiona ludobójstwa", Słucki w wypowiedzi dla prasy powiedział, że Polska "postanowiła dołączyć do krajów, które ostatnimi czasy pasjonują się fałszowaniem historii II wojny światowej".

"Nadzwyczaj pozytywny krok"

Szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow powiedział we wtorek, że jego kraj uważa decyzję Zgromadzenia za "nadzwyczaj pozytywny krok". Podkreślił, że delegacje głosujące za przywróceniem rosyjskiej delegacji "stanowiły większość" i "wyraźnie oświadczyły, że prawa, które zostają Rosji przywrócone, nie mogą być kwestionowane". Minister zapowiedział, że Rosja ureguluje zadłużenie związane ze składką w Zgromadzeniu po tym, jak całkowicie wyjaśniona zostanie kwestia uprawień jej delegacji. Istniejąca od 1949 roku Rada Europy zrzesza 47 państw. Rosję przyjęto do Rady w 1996 roku. Od roku 2014, w następstwie aneksji Krymu i wobec trwającej wojny w Donbasie, Zgromadzenie Parlamentarne RE przyjęło serię sankcji wobec Moskwy, z których główną było zawieszenie prawa głosu dla delegacji rosyjskiej. Na sankcje Moskwa odpowiedziała najpierw bojkotem Zgromadzenia Parlamentarnego, a następnie wstrzymaniem płacenia corocznych składek członkowskich do budżetu RE. Zagroziła też definitywnym opuszczeniem organizacji.

Autor: momo/adso / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY-SA 3.0 PL)