Prezes PiS skrytykował uchwalone przez Sejm Prawo Górnicze, które jego zdaniem pozbawia rząd kontroli nad gazem łupkowym. Jarosław Kaczyński ma do ustawy szereg zarzutów, w tym niepowołanie państwowej służby geologicznej czy wprowadzenie możliwości handlu koncesjami na wydobycie gazu, jak i niewydobywania go po zakupie koncesji.
- Przepisy te mogą doprowadzić do tego, że złoża znajdą się w rękach osób, które mają zupełne inne interesy niż Polska, dla których odkrycie w Polsce dużych złóż gazu łupkowego będzie zmianą na niekorzyść - stwierdził Kaczyński.
Jego zdaniem w działaniu większości sejmowej nie widać "dbałości o interesy kraju". - Każde normalne państwo dbałoby o to, żeby (nad ewentualnym wydobyciem gazu łupkowego w Polsce - red.) była pełna kontrola. Otóż dzisiejsza ustawa podtrzymuje i jeszcze jakby utwierdza sytuację, w której tej kontroli w gruncie rzeczy nie ma - ocenił Kaczyński.
Złoża za bilion?
Prezes przekonywał, że polskie złoża gazu łupkowego, które wycenił na bilion dolarów, oprócz waloru ekonomicznego mają też polityczny. - Ten gaz odpowiednio wykorzystany nie tylko uniezależnia nas od dostaw zewnętrznych, ale także może służyć uniezależnieniu kilku państw ościennych i zmienić pod tym względem bardzo poważnie sytuację w dużej części Europy - powiedział.
W czwartek Sejm przyjął nowe Prawo geologiczne i górnicze. Reguluje ono zasady wykonywania prac geologicznych, wydobywania kopalin ze złóż, podziemnego bezzbiornikowego magazynowania substancji oraz podziemnego składowania odpadów. Projekt dostosowuje polskie prawo do unijnych dyrektyw regulujących warunki udzielania i korzystania z zezwoleń na poszukiwanie, badania i produkcję węglowodorów.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP