Obama: obojętność ws. Ukrainy "ignorowałaby lekcje, które są wyryte na cmentarzach"


- Spotykamy się w momencie, który jest sprawdzianem dla Europy, USA oraz porządku międzynarodowego, który wypracowaliśmy przez lata - oświadczył Barack Obama w brukselskim Pałacu Sztuk Pięknych. - Kryzys na Ukrainie skonfrontował Stany Zjednoczone i Europę kolejny raz z przekonaniem, że większe kraje mogą tyranizować mniejsze - podkreślił prezydent USA.

Barack Obama wziął w środę udział w szczycie USA - UE. Był to pierwszy raz, kiedy amerykański prezydent odwiedził unijne instytucje. Po południu spotkał się natomiast z sekretarzem generalnym NATO, Andersem Foghiem Rasmussenem. Wieczorem wygłosił przemówienie w brukselskim Pałacu Sztuk Pięknych.

- Spotykamy się w momencie, który jest sprawdzianem dla Europy, USA oraz porządku międzynarodowego, który wypracowaliśmy przez lata - rozpoczął mowę Obama.

Amerykański prezydent przypomniał, że wspólne ideały państw europejskich i USA wielokrotnie były w przeszłości zagrożone i poddawane próbie. Jak powiedział Obama, stabilna sytuacja, jaka stała się udziałem państw zachodnich, nie jest dana raz na zawsze i nie oznacza, że natura ludzka "wyzbyła się swoich mrocznych instynktów".

"Rosja kwestionuje zasady, które wydawały się bezdyskusyjne"

Obama podkreślił że kryzys na Ukrainie pokazał, iż po raz kolejny w historii świat zachodni skonfrontowany został "z przekonaniem, że większe kraje mogą tyranizować mniejsze".

- Rosja kwestionuje zasady, które jeszcze dwa tygodnie temu wydawały się bezdyskusyjne. To, że granice nie podlegają rewizji, a prawo międzynarodowe nie może być kwestionowane - dodał Obama.

Prezydent USA zaznaczył, że rosyjska agresja na Krymie musiała spotkać się ze zdecydowanym sprzeciwem świata zachodniego. Podkreślił, że Stany Zjednoczone i Europa były jednogłośne w potępieniu działań rosyjskich władz, wprowadzeniu sankcji i doprowadzeniu do izolacji Rosji na arenie międzynarodowej.

- Jeśli rosyjska władza będzie kontynuować ten kurs, razem sprawimy, że izolacja Rosji będzie się pogłębiać - podkreślił Obama.

Obojętność "ignorowałaby lekcje, które są wyryte na cmentarzach"

Prezydent zaznaczył, że gdyby stosować zimną kalkulację, można by odwrócić wzrok od wydarzeń na Ukrainie, ale taka obojętność pozwoliłaby na "załatwianie spraw po staremu" i miałaby wpływ na życie zwykłych ludzi. - Gdyby definiować interesy wąsko i gdybyśmy kierowali się zimną kalkulacją, moglibyśmy zdecydować, żeby odwrócić wzrok. Nasze gospodarki nie są głęboko zintegrowane z ukraińską, nasi obywatele i nasze ojczyzny nie są bezpośrednio zagrożone przez inwazję na Krymie, nasze granice nie są zagrożone aneksją przez Rosję, ale tego rodzaju obojętność ignorowałaby lekcje, które są wyryte na cmentarzach (...) - powiedział Obama. Przestrzegł, że taka obojętność pozwoliłaby na "załatwianie spraw po staremu" i takie przesłanie byłoby słyszane nie tylko w Europie, ale także w USA, Azji, Afryce i na Bliskim Wschodzie, a konsekwencje takiej uległości miałyby wpływ na życie zwykłych ludzi.

"To nie jest następna zimna wojna"

Prezydent zaznaczył, że państwa Zachodu będą wspierać ukraiński rząd. Dodał, iż jest przekonany, że na Ukrainie zatriumfuje demokracja.

Wyjaśnił także, że Stany Zjednoczone i NATO nie chcą konfliktu z Rosją. Jak dodał, kryzys na Ukrainie nie oznacza "wejścia w nową zimną wojnę".

- Ani Stany Zjednoczone, ani Europa nie mają żadnego interesu w tym, by kontrolować Ukrainę. Nie wysłaliśmy tam wojsk. Chcemy tylko, by ukraiński naród mógł podejmować swoje własne decyzje, tak jak wszyscy wolni ludzie na świecie - powiedział. - To nie jest też następna zimna wojna, w którą wkraczamy. Rosja nie przewodzi blokowi państw ani globalnej ideologii. USA ani NATO nie szukają konfliktu z Rosją - dodał. Ale USA i Sojusz zawsze będą przestrzegać zobowiązania do kolektywnej obrony sojuszników zgodnie z Artykułem 5 Traktatu Północnoatlantyckiego - zaznaczył Obama, przypominając, że Sojusz zwiększył w ostatnim czasie swoją obecność w krajach bałtyckich. Zastrzegł, że "Rosja nie zostanie usunięta z Krymu ani nie będzie odstraszana od dalszej eskalacji za pomocą siły zbrojnej". - Ale jeśli my będziemy zjednoczeni, rosyjskie naród zrozumie, że nie osiągną bezpieczeństwa, dobrobytu i statusu, do którego dążą, poprzez brutalną siłę - powiedział.

Zachód potrzebuje "silnej i odpowiedzialnej Rosji"

Amerykański prezydent zwrócił uwagę, że od zakończenia zimnej wojny Zachód współpracował z Rosją, by "budować więzi kulturowe i handlowe". - To nie była przysługa wobec Rosji, to było w interesie międzynarodowym - podkreślił. - Wspólnie zabezpieczaliśmy materiały nuklearne przed terrorystami. Przyjęliśmy Rosję do grupy G8 (najbardziej uprzemysłowionych państw) i Światowej Organizacji Handlu. Od redukcji broni nuklearnej po eliminację broni chemicznej - wierzymy, że świat skorzystał na tym, że Rosja chce współpracować w oparciu o wspólne interesy i wzajemny szacunek - ocenił Obama. Jak podkreślił, "Ameryka, świat i Europa są zainteresowane tym, by Rosja była silna i odpowiedzialna, a nie słaba". - Chcemy, by Rosjanie żyli bezpiecznie, w dobrobycie i z godnością, jak wszyscy inni, dumni ze swojej historii - powiedział prezydent USA. Jednak - jak zaznaczył - nie oznacza to, że Rosja może wykorzystywać swoje wpływy przeciwko sąsiadom. - Z samego faktu, że Rosję łączy długa historia z Ukrainą, nie wynika, że może dyktować jej przyszłość - oświadczył Obama. - Żadna propaganda nie uczyni dobra z czegoś, co cały świat nazywa złem - dodał. - Każdy wykuwa własną drogę. Ścieżka, którą podąża Ameryka czy Europa, to nie jedyna, która prowadzi do wolności i sprawiedliwości, ale fundamentalną zasadą (...) jest możliwość dokonywania wyborów przez ludzi i narody. Nie może być tutaj drogi odwrotu - powiedział prezydent USA.

Obama w Brukseli

W środę w Brukseli Obama wziął też udział w szczycie UE-USA, który zdominowały wydarzenia na Ukrainie. - Jesteśmy zjednoczeni w naszej determinacji, by izolować Rosję i obciążyć ją kosztami wynikającymi z jej działań - powiedział m.in. amerykański prezydent na konferencji prasowej.

- Rosja jest sama. Jest sama, gdy próbuje bronić swoich działań w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. W UE jest jedność w tej sprawie, wśród 28 członków NATO panuje jedność, wszyscy członkowie G7 nakładają sankcje na Rosję - podkreślił Obama.

Barack Obama u Andersa Fogha Rasmussena
Barack Obama u Andersa Fogha RasmussenaNATO TV

Autor: kg/mtom / Źródło: reuters, pap

Tagi:
Raporty: