"Scenariusz się rozjechał. Przygotowywany jest nowy projekt wniosków"

[object Object]
Rada Europejska debatuje nad przedłużeniem brexitutvn24
wideo 2/27

Przeciągają się dyskusje szefów państw i rządów 27 krajów UE w sprawie przesunięcia brexitu. Na stole pojawiła się nowa data - 7 maja. Źródła podają, że zniknąć może też warunek, by do przedłużenia potrzebna była najpierw zgoda Izby Gmin na umowę o wyjściu.

- Scenariusz się rozjechał. Przygotowywany jest nowy projekt wniosków - powiedział PAP jeden z dyplomatów obserwujących z bliska rozmowy przywódców.

Nowa proponowana data odroczonego brexitu, 7 maja, jest wprawdzie bliższa niż chciała premier Theresa May, ale do tego dnia Izba Gmin miałaby czas na przegłosowanie umowy.

Wcześniejszy projekt wniosków przygotowany przez gabinet przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska mówił o możliwości przedłużenia brexitu do 22 maja, ale tylko pod warunkiem, że w przyszłym tygodniu brytyjski parlament przyjąłby umowę rozwodową.

Według relacji źródeł PAP premier Mateusz Morawiecki zaprotestował za zamkniętymi drzwiami przed stawianiem takiego warunku.

Podczas szczytu Morawiecki miał wskazać, że stawianie warunku, by przegłosowanie umowy już w przyszłym tygodniu było konieczne, tworzy sytuację ogromnej presji i może spowodować twardy brexit. W podobnym tonie wypowiedziało się następnie kilka innych krajów, ale kluczowe było to, że w tym duchu głos zabrał również premier Irlandii Leo Varadkar.

W efekcie zapadła decyzja o konieczności zmiany zapisów. Na razie według źródeł na stole są dwie daty, 7 i 22 maja, jako krótkie przedłużenie bezwarunkowe. W dyskusji pojawiła się też możliwość przedłużenia brexitu o rok, ale Brytyjczycy musieliby wówczas przeprowadzić eurowybory.

Według źródeł, Francja opowiada się za krótszym przedłużeniem, do 7 maja, ale nie wszyscy chcą się na to zgodzić. Początkowo część szczytu dotycząca brexitu miała się skończyć około godz. 19.

Na drodze stoją wybory europejskie

Premier May złożyła wcześniej wniosek, by wydłużenie sięgało do końca czerwca. Dyplomaci relacjonowali, że na to jednak nikt - poza Polską - nie chce w UE się zgodzić. Polscy dyplomaci uważają, że nie ma problemów prawnych związanych z tym, że wyjście byłoby już po wyborach do europarlamentu, ale większość w UE obawia się takiego scenariusza.

Dlatego właśnie przedłużenie miałoby sięgać maksymalnie do 22 maja, bo dzień później zaczynają się eurowybory.

Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Antonio Tajani tłumaczył za zamkniętymi drzwiami, że Zjednoczone Królestwo musi wyjść z UE do 11 kwietnia (na konferencji prasowej mówił o 18 kwietnia), bo od tego czasu trzeba przygotowywać eurowybory. Chodzi o takie kwestie jak przeprowadzenie kampanii czy wydrukowanie kart wyborczych.

Sprawa ma znaczenie nie tylko dla Wielkiej Brytanii, ale też dla innych krajów, bo jeśli Zjednoczone Królestwo nie wyszłoby z UE, trzeba by mu "oddać" miejsca do PE, które zostały rozdysponowane w związku z brexitem. W Polsce jest to jeden dodatkowy mandat.

Projekt wniosków ze szczytu również przypomina o tym, że wynegocjowana umowa nie podlega negocjacjom.

Ważą się losy brexitu

W środę May zwróciła się do przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska z formalnym wnioskiem o wydłużenie procesu wyjścia Zjednoczonego Królestwa z UE z dotychczasowego terminu 29 marca br. do 30 czerwca br. Jak tłumaczyła, krótkoterminowe opóźnienie jest niezbędne w związku z planami doprowadzenia do trzeciego głosowania w parlamencie nad projektem umowy regulującej brexit.

Jakiekolwiek przedłużenie procesu opuszczenia UE wymaga jednomyślnej zgody 27 pozostałych państw członkowskich.

W razie braku jakichkolwiek ustaleń - przyjęcia porozumienia z UE lub przedłużenia procesu wyjścia z Unii - niezależnie od przyjętej w ubiegłym tygodniu opinii politycznej Izby Gmin przeciwko wyjściu z UE bez umowy Wielka Brytania automatycznie opuści Wspólnotę o północy z 29 na 30 marca.

Autor: ft\mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: